Małe firmy wolą stracić pieniądze niż kontrahenta

© Shutterstock
© Shutterstock 66
Aż 76 proc. mikro, małych i średnich firm nie korzysta z zapisów Ustawy o terminach zapłaty w transakcjach handlowych, która pozwala im między innymi na doliczanie dłużnikowi ustawowych odsetek bądź odzyskiwanie zaległych płatności na jego koszt.
ARTYKUŁ BEZPŁATNY

z miesięcznika „My Company Polska”, wydanie 7/2016 (10)

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

Jak wynika z badania przeprowadzonego na zlecenie Kaczmarski Inkasso przez Keralla Research, firmy najczęściej nie traktują po prostu opóźnień w płatnościach jako wystarczającego powodu do podejmowania takich działań. To zadziwiające, bo jednocześnie przedsiębiorcy skarżą się, że zatory płatnicze to często duże straty dla ich firm. 

Ustawa, która weszła w życie w kwietniu 2013 r., miała przeciwdziałać opóźnieniom w regulowaniu należności przez kontrahentów. Poza wspomnianą już opcją odzyskiwania należności na koszt dłużnika i możliwością doliczenia mu ustawowych odsetek, dawała także możliwość naliczenia 40 euro rekompensaty w razie opóźnienia w zapłacie. Wprowadzała też zasadę, że terminy płatności nie powinny przekraczać 60 dni. 

Z grona ankietowanych mikro, małych i średnich firm zaledwie co piąta (21,3 proc.) aktywnie korzysta z tych przepisów. W tej grupie najczęściej stosowaną praktyką jest doliczenie klientom ustawowych odsetek za opóźnienia płatności. W ten sposób postępuje 80,3 proc. przedsiębiorców. Drugim rozwiązaniem jest ustalenie maksymalnego czasu zapłaty, który nie przekracza 60 dni (31,1 proc.). Co ciekawe, zaledwie 9 proc. reprezentantów sektora MSP korzystających z ustawy obarcza swoich dłużników kosztami windykacji. 

– Chociaż 71 proc. przedsiębiorców z sektora MSP nie otrzymuje płatności na czas, uznają to za całkowicie normalne zjawisko. Takie bagatelizowanie problemu nieterminowości płatniczej prowadzi niestety do pogłębiania patologii, w jakiej funkcjonują polskie firmy – uważa Radosław Koński, dyrektor Departamentu Windykacji w Kaczmarski Inkasso. 

Głównym powodem, dla którego badani nie decydują się skorzystać z dostępnych możliwości, jest niedefiniowanie opóźnień w płatnościach jako wystarczającego powodu do tego, by zastosować zapisy ustawy wobec dłużników. Taki powód wskazało dwóch na trzech przedsiębiorców. Drugą przyczyną, która powstrzymuje firmy przed skorzystaniem z regulacji, jest obawa o utratę kontrahentów. Dlatego właśnie ponad 35 proc. firm woli rozwikłać problem w inny sposób niż ten, który proponuje ustawa. 

– Niedawno rozmawiałem z przedsiębiorcą uskarżającym się na klienta, który dość regularnie spóźnia się z płatnościami, a jeśli już płaci, to po wielu sygnałach i przypomnieniach. Narzekał też, że niejednokrotnie musiał ratować się kredytem. Kiedy zapytałem go, dlaczego wciąż sprzedaje mu swoje produkty, odpowiedział, że to dobry i stały klient, który zawsze bierze towar właśnie u niego. Kiedy jednak zapytałem, czy dobry klient to taki, który kupuje, czy taki, który płaci na czas, nie potrafił już odpowiedzieć. Mam wrażenie, że przedsiębiorców, którzy nie potrafią znaleźć odpowiedzi na to pytanie, jest znacznie więcej – uważa Adam Łącki, prezes Krajowego Rejestru Długów. 

Potwierdzają to również wyniki badań zrealizowanych na zlecenie Rzetelnej Firmy. Choć na wystawienie faktury bez konieczności natychmiastowej zapłaty najczęściej mają szanse stali kontrahenci, a niemal co drugi badany wystawia rachunki z odroczoną datą płatności ponad 76 proc. dotychczasowych klientów, to w przypadku dwóch trzecich firm z płatnościami spóźniają się zarówno nowi, jak i stali kontrahenci. – Znam, więc mogę zaufać? Niekoniecznie. Niezależnie, czy mówimy o nowym, czy stałym kliencie, warto stosować zasadę ograniczonego zaufania – zaleca Mirosław Sędłak, prezes Rzetelnej Firmy. 

Jeśli jednak jest już po fakcie, a kontrahent nie chce zapłacić, najlepszą opcją będzie skorzystanie z pomocy ekspertów. – Spokojna i merytoryczna rozmowa z windykatorem będzie znacznie skuteczniejsza niż ciągłe wydzwanianie i ponaglanie kontrahenta. Niestety w przypadku niektórych klientów skuteczna jest dopiero droga sądowa – uważa Konrad Siekierka, radca prawny z kancelarii Via Lex. O potencjalnym problemie warto więc pomyśleć, zanim jeszcze się on pojawi. 

 

My Company Polska wydanie 7/2016 (10)

Więcej możesz przeczytać w 7/2016 (10) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.


Zamów w prenumeracie