Musk przejmuje Twittera. Czy kontrowersyjny miliarder zyska narzędzie do wstrząsania rynkami?
Fot. ShutterstockMimo początkowych oporów intratna oferta miliardera okazała się zbyt kusząca dla akcjonariuszy. Twitter został kupiony przez Elona Muska za około 44 mld dolarów.
Ekscentryczny bogacz, nazywany „królem Twittera” (jego konto obserwuje ponad 80 mln ludzi z całego świata) dopiął swego. Ulubiony portal społecznościowy należy do niego.
Znany ze swoich ostrych ripost, a czasem niewybrednych komentarzy Elon Musk miał w przeszłości pewne problemy związane z jego obecnością na portalu. Zdarzało mu się otrzymać tzw. bana – czyli częściowe wstrzymanie możliwości korzystania z konta z powodu wypowiedzi uznanych przez moderatorów portalu za kontrowersyjne.
Twitter został sprzedany miliarderowi po kursie 54,2 dol. za akcję. Oznacza to 38-proc. premię w stosunku do ceny akcji dzień przed ujawnieniem przez Muska posiadania udziałów w spółce - miał dotąd 9,2 proc. akcji firmy.
Zabawka bogacza czy wizja przyszłości
Elon Musk, mimo niezaprzeczalnych zasług w dziedzinie podboju kosmosu wielokrotnie dał się poznać jako egoista o infantylnym podejściu do niektórych spraw. Jego spory z Twitterem przypominające szkolne utarczki zwaśnionych kolegów pokazały, że nie może się pogodzić z żadną formą ograniczania jego wypowiedzi. Jak każdy idol mas chce być słyszalny. Być może stąd jego deklaracje o chęci „odblokowania” Twittera i przywrócenia na nim wolności słowa.
Dr hab. Dominik Batorski z Interdyscyplinarnego Centrum Modelowania Matematycznego i Komputerowego UW twierdzi, że przy transakcji tej wielkości, pobudki indywidualne związane z wcześniejszymi blokadami konta Elona Muska przez moderatorów Twittera nie mają znaczenia.
– To są za duże pieniądze, by uznać je za rodzaj kaprysu bogacza. Jest wiele osób, którym się wydaje, że mają wspaniałe pomysły na rewolucje w dziedzinie social-mediów – tutaj zachowałbym pewien sceptycyzm, ponieważ Twitter to zupełnie inna branża od tych, którymi dotąd zajmował się szef SpaceX.
SpaceX sięgnie gwiazd czy pogrąży Elona Muska?
Rewolucja na cyfrowym placu miejskim
– Wolność słowa jest podstawą funkcjonującej demokracji, a Twitter jest cyfrowym placem miejskim, na którym debatuje się o sprawach kluczowych dla przyszłości ludzkości - powiedział Elon Musk cytowany przez portal Wirtualne Media. – Chcę również, aby Twitter był lepszy niż kiedykolwiek, wzbogacając produkt o nowe funkcje, otwierając kody źródłowe algorytmów, aby zwiększyć zaufanie, pokonując spamujące boty i uwiarygadniając wszystkich ludzi – mówił CEO Tesli.
Dr Batorski obecne pomysły Elona Muska szumnie ogłaszane przez miliardera określa jako zbyt ogólne i mało konkretne. Zwraca uwagę na deklarację ujawnienia kodów źródłowych algorytmów, jaką wstępnie złożył CEO Tesli – Do tej pory użytkownicy nie mieli zbyt dużego wpływu i kontroli nad tym jakie informacje wyświetlały się w trakcie korzystania z serwisu - decydował o tym algorytm. Pod tym względem ujawnienie go mogłaby być czymś nowym – mówi ekspert.
W Unii Europejskiej trwają obecnie prace nad regulacją, która zmusi duże firmy technologiczne do zwiększenia przejrzystości ich algorytmów. W związku z tym zapowiedzi Muska można w tej dziedzinie oceniać pozytywnie.
Choć zapowiedzi ujawnienia algorytmów rozpalają wyobraźnię komentatorów, nie mamy pewności czy skupienie tak ogromnej władzy w rękach jednego człowieka skończy się dobrze. Historia pokazała, że tego typu sytuacje raczej nie kończą się happyendem. Elon Musk nie wzbudza zaufania społecznego, którym powinny się charakteryzować takie osoby. Niestety świat nie jest tak zorganizowany, ze tylko „dobre osoby” pełnią funkcje szefów serwisów społecznościowych. Przykład Marka Zuckerberga dobrze pokazuje, ze mimo jego wiedzy na temat patologicznego wpływu Facebooka na użytkowników, nie zrobił nic co mogłoby zaszkodzić interesom jego platformy (chodzi m.in. o skrajne dzielenie społeczeństw – dowody w tej sprawie przed amerykańskim kongresem przedstawiła sygnalistka Francis Haugen).
Powrót hejtparku?
Czy źle pojęta wolność słowa, którą najwyraźniej popiera Elon Musk, może przywrócić na Twitterze atmosferę hejtparku, którą serwis próbował ograniczyć w ostatnich latach? Wielu ekspertów konstatuje, że Donald Trump, exprezydent USA i najsłynniejszy użytkownik zbanowany przez Twittera może zacierać ręce przed nadchodzącą kampanią. Jego ulubione narzędzie komunikacji z wyborcami prawdopodobnie zostanie mu zwrócone. Konto Trumpa zablokowano po tym, jak podjudzał zwolenników do szturmu na Kapitol. Liberalny świat z ulgą przyjął tę decyzję Twittera. Europejscy prawicowi politycy oburzeni tą sytuacją podkreślali wtedy, że platformy społecznościowe zyskały monopol na informacje. Wprowadzane z szumnymi hasłami pomocy w lepszym opisywaniu rzeczywistości zamieniły się w jej kreatorów.
Osoby o wrażliwości lewicowej i liberalnej cieszyły się z blokady konta Donalda Trumpa, ale nie mogą zapominać, że taką sytuację łatwo odwrócić. Wyobraźmy sobie, że platforma wpada w niepowołane ręce kogoś o poglądach skrajnie prawicowych, kto zaczyna „porządki” od blokowania kont aktywistów/polityków walczących o prawa człowieka i wyłącza bezpieczniki hamujące rozwój ekstremizmów. Choć jesteśmy obecnie daleko od takiego scenariusza, bez wątpienia Elon Musk zyskuje mechanizm, który czyni go jeszcze potężniejszym.
Kapitał w rękach największych graczy
Jen Psaki, rzeczniczka Białego Domu odnosząc się do transakcji jaką zapowiedział szef SpaceX zaznaczyła podczas konferencji prasowej, że prezydenta Joe Bidena od dawna martwi rosnąca dominacja największych platform społecznościowych w sferze publicznej, i skupianie wpływu tych serwisów na odbiorców w rękach wąskiej grupy bogatych biznesmenów.
Już na początku XX wieku amerykanie zdawali sobie sprawę, że zbyt duży monopol nie działa dobrze na gospodarkę. W 1911 roku zdecydowano się podzielić Oil Company, należącą do Rockeffelerów na mniejsze spółki m.in. Chevron, Esso (późniejsze Exxon), czy BP British Petroleum.
Jedną z pierwszych decyzji Elona Muska jako szefa Twittera jest wycofanie platformy z giełdy. Ekonomiści uważają ten pomysł, za nietypowy. Jednak po sukcesie wynalazków i działalności prowadzonych przez Muska nie dziwią jego niespotykane metody zarządzania.
Biznes sterowania narracją
W całej dyskusji o Twitterze nie możemy zapominać, że platforma to nie tylko narzędzie do dzielenia się informacjami, ale przede wszystkim dochodowy biznes. Twitter na koniec 2021 roku miał 217 milionów użytkowników (wzrost o 13 procent rocznie). To właśnie do tej grupy można kierować reklamy czy ogłoszenia wyborcze. W ostatnim kwartale ubiegłego roku serwisowi przybyło 6 milionów aktywnych dziennych użytkowników. Przychody za ten sam rok wyniosły 5,08 mld dolarów.
W połowie stycznia Elon Musk zapowiedział, że Tesla będzie akceptować kryptowalutę Dogecoin w płatnościach za gadżety marki Tesla. Do przekazania informacji użył Twittera. Jeden tweet miliardera wystarczył, by kurs dogecoin zyskał kilkanaście procent. O ile łatwiej będzie podobnie wstrząsać rynkiem, jeśli Musk będzie miał władzę nad Twitterem. Wykorzystując wiedzę na temat działania algorytmu może dotrzeć do tych użytkowników, którzy będą dokonywać np. zakupów, na których mu zależy.
Jeszcze w listopadzie 2021 roku David Beasley, dyrektor programu żywnościowego ONZ prosił Elona Muska o wsparcie walki z głodem na świecie. Jak podawał Beasley potrzebnych jest 6,6 mld dolarów, by rozwiązać najpilniejsze kwestie związane z niedożywieniem. Elon Musk spierał się z tym twierdzeniem i ostatecznie znalazł inną inwestycję. Stał się nim Twitter, platforma społecznościowa, która według miliardera ma ogromny potencjał. Już wkrótce przekonamy się jak zostanie wykorzystany i czy największą pokusą nie okaże się dla Elona Muska możliwość sterowania narracją.