Tworzy miasto przy espresso
© Ola Kazimierczak (Westwing)z miesięcznika „My Company Polska”, wydanie 9/2016 (12)
Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!
Jakość kawy – oczywiście, lokalizacja – jasne, obsługa – wiadomo, ale też stylistyka wnętrza... Dopiero suma tych czynników potrafi sprawić, że gość wraca do kawiarni znów i znów. Staje się jej bywalcem, może przyciągnie do niej znajomych? Czuje, że znalazł w przestrzeni miasta swoje miejsce. – 80 proc. naszych obrotów robimy ze stałymi klientami, których mamy ok. 60 proc. – podsumowuje Adam Ringer, prezes sieci kawiarni Green Caffè Nero.
Jego miejscem od ponad 20 lat jest Warszawa. Wrócił do niej, jest dla niego ważna, jej dzieje splatają się z dziejami jego rodziny. Dziś nieco ją zmienia. – Prowadzimy miastotwórczy, społecznościowy, miły biznes – tłumaczy. W stolicy otworzył już 41 swoich kawiarni, a do końca 2016 r. będzie kolejnych dziewięć. Najnowsze pojawiły się w nowym biurowcu Astoria w centrum i na 20. piętrze wysokościowca Q22, z myślą o integracji tam zatrudnionych.
Ringer osobiście poznaje historie lokali, które planuje przekształcić w kawiarnie, analizuje ich otoczenie. Czy skupią okolicznych mieszkańców? Czy przyjdą do nich pracownicy pobliskich biur? Czy wpadną turyści? Jak punkty te wpiszą się w pejzaż ulicy? – Nie możemy sobie pozwolić na lokal, który mógłby przynosić straty – mówi i dodaje, że jest jeden wyjątek, czyli firmowy okręt flagowy.
W Green Caffè Nero będzie nim kawiarnia na rogu Nowego Światu i Wareckiej, w jednej z najbardziej reprezentacyjnych części Warszawy. W momencie pisania tego artykułu dopiero powstawała, a właściwie – nadal, bo z adaptacją jej pomieszczeń wiąże się żmudna urzędowa procedura. Jednak Ringer nie odpuści. – Tu trzeba być – podkreśla. Obok przechodzą dziennie tysiące ludzi, z których wielu potrzebuje zatrzymać się i napić kawy, a poza tym są tu już jego bezpośredni konkurenci. – Nie boimy się otworzyć naszej kawiarni dosłownie ściana w ścianę z Costą czy Starbucksem.
Pewność siebie czerpie z twardych danych. Np. z faktu, że każdy jego lokal ma średnio 300–400 klientów dziennie i daje 1,7–2,5 mln zł obrotu rocznie. Liczy się też doświadczenie, jego własne i partnera – angielskiej sieci Caffè Nero działającej też na innych rynkach. A także nagrody przyznawane jego firmie i konkretnym kawiarniom za jakość kawy, smak i świeżość ciast oraz kanapek, za ciekawe wnętrza, dynamizm. Ostatnio Green Caffè Nero otrzymała Design Property Awards 2016 od portalu Propertydesign.pl w kategorii wnętrze handlowo-usługowe.
Barista jest sobą
Ale przede wszystkim siłę dają ludzie. Klienci, pracownicy, kadra zarządzająca. W kawiarniach Ringera każdy powinien być sobą. Drażnią go oklepane formułki, dlatego zwraca uwagę, by bariści rozmawiali z klientami, a nie zbywali ich jak najszybciej czy, dla odmiany, im nadskakiwali. – To podstawa naszych szkoleń. Doceniamy wagę każdego, choćby bardzo krótkiego spotkania.
Nie sztuka „natrzaskać” 40 takich samych kawiarni. Co innego każdą zrobić inaczej, a jednak tak, żeby gość wiedział, że jest w Green Caffè Nero, by odnalazł spójność w tej zmienności, był tym wszystkim mile zaskoczony. Bo w sieci jedne lokale są urządzone supernowocześnie, inne nawiązują do minionych epok, przytulnego domu czy mieszczańskich wnętrz. Różne, niemniej takie same.
Wszystko zaczęło się w pierwszych latach naszego wieku od Green Coffee, niewielkiej sieci kawiarni stworzonej przez Ringera i kilku jego przyjaciół. Bywali w świecie i widzieli, że brakuje u nas miejsc z dobrą kawą i atmosferą, jakie znali ze Sztokholmu, z Londynu czy Paryża.
W 2010 r. nastąpił przełom. Costa, druga największa globalna sieć kawiarni, kupiła naszą rodzimą Coffeheaven, a AmRest podpisała umowę franczyzową ze Starbucksem na Polskę. – Oho, pomyślałem, kończy się czas wesołych amatorów. Zaczyna się prawdziwa zabawa – wspomina Ringer. Nie kryje, że przestraszył się konkurentów. Nie umiał też zarządzać jakością przy wzroście biznesu.
Lecz los nie pozwolił mu na porażkę. Sieć Nero odpadła z przetargu na zakup Coffeheaven, ale rozejrzała się po polskim rynku i wpadła jej w oko Green Coffee. Coś ich łączyło. – Kiedy wszedłem do kawiarni Nero w Londynie, od razu dostrzegłem bratnią duszę w tej firmie. Tak jak my mieli ekspres do kawy na tylnym barze! – mówi Ringer. Założyli spółkę joint venture. Nero ma ponad 50 proc. udziałów, ale jeśli chodzi o zarządzanie, polska strona ma głos decydujący. Potentat nauczył mniejszego partnera, jak zarządzać podczas ekspansji i pozwolił na inwestycje.
Ekspres na tylnym barze to centrum życia każdej kawiarni Green Caffè Nero. Gość widzi, jak jest zaparzana dla niego kawa i może w tym czasie wybrać coś z ustawionych na dużej ladzie przysmaków. A już za moment maestro poczęstuje go aromatycznym espresso. – To jest człowiek zarażony pasją do kawy – mówi z uśmiechem Ringer. Ten wirus, ta pasja, dotknął zresztą w firmie każdego.
Swat od interesów
Jesienią Green Caffè Nero zadebiutuje poza Warszawą. – Z wielką pokorą wchodzimy do Krakowa, na najbardziej dojrzały gastronomicznie rynek w Polsce, z wieloma fantastycznymi kawiarniami mającymi lokalny rys, często odwołującymi się do tradycji miasta. Dlatego my tam musimy być zupełnie inni.
Ringer spróbuje połączyć Warszawę z Krakowem. W dopasowywaniu różnych światów ma doświadczenie, można powiedzieć, że to jego specjalność. Po przymusowej emigracji do Szwecji w 1968 r. zajął się pracą naukową, pisał doktorat o Solidarności, ale kiedy w Polsce upadł komunizm i otworzyły się możliwości wszelakiej współpracy firm szwedzkich z polskimi, zaczęły się do niego ustawiać kolejki przedsiębiorców z prośbą o doradztwo. Miał opinię „tęgiej głowy”.
Sam też wkrótce zajął się biznesem. Działał w wielu branżach, np. w paliwowej, w żegludze pasażerskiej. Nadal jest zaangażowany w liczne przedsiębiorstwa, ale jego serce bije w Green Caffè Nero. Tu ma czas na rozmowy, na gapienie się na ludzi i życie miasta za oknem – co uwielbia. Siedzimy przy kawiarnianym stoliku. Przy kawie i muzyce obmyśla wejście sieci do Pałacu Kultury i Nauki. Niebawem ruszą przetargi. – Adam, podać coś jeszcze? – pyta Ringera młodszy od niego o kilka dekad maestro. Nie, w tej chwili, w tej części domu, ma wszystko, czego potrzebuje.
Adam Ringer
Prezes sieci kawiarni Green Caffè Nero (powstałej w 2012 r.), wcześniej prezes Green Coffee (od 2003 r.).
Absolwent uniwersytetu w Sztokholmie (ekonomia, zarządzanie, nauki polityczne) i jego wykładowca do lat 90. (a także uniwersytetu w Uppsali).
W latach 90. prowadził firmę konsultingową, współpracował ze szwedzkimi gigantami, m.in. Skanska i Stena Line, oraz z polskimi przedsiębiorstwami.
Współzałożyciel i przewodniczący rady nadzorczej firmy Paragona z siedzibą w Piasecznie zajmującej się rekrutacją i szkoleniami lekarzy z całej Europy.
Kolejna jego firma zatrudnia m.in. kierowców ciężarówek i budowlańców z Polski i angażuje ich w Wielkiej Brytanii.
Warszawiak ze Śródmieścia, skończył XIV LO im. Stanisława Staszica (wówczas im. Klemensa Gottwalda).
W 1968 r. na fali wydarzeń marcowych musiał opuścić kraj.
Od początku lat 90. znów na stałe w Polsce. Odnalazł przyjaciół i miejsca z młodości.
Więcej możesz przeczytać w 9/2016 (12) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.