Niezmiennie nowatorscy

Fot. Mirosława Kowalik
Fot. Mirosława Kowalik 11
Moda na fotobudki pojawiła się jakieś sześć lat temu, a dziś coraz trudniej wyobrazić sobie wesele czy firmową imprezę bez urządzeń, dzięki którym goście mogą sobie zrobić zabawne zdjęcia. Jako jedna z pierwszych zaczęła je u nas produkować firma Smove z Knurowa – od razu w centrum stawiając klienta.
ARTYKUŁ BEZPŁATNY

z miesięcznika „My Company Polska”, wydanie 1/2019 (40)

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

Założyło ją trzech przyjaciół: Tomasz Klusczyk, Przemysław Jacek i Mateusz Łozowski. Poznali się, gdy studiowali na Politechnice Śląskiej w Gliwicach, na kierunku automatyka i robotyka. Po dyplomie każdy z nich otworzył własny biznes, ale tak naprawdę chcieli pracować razem. 

– Umówiliśmy się, że założymy trzy działające na różnych rynkach firmy i kiedy okaże się, że jedna z nich ma największy potencjał, to pozostałe zlikwidujemy i stworzymy spółkę – opowiada Przemysław Jacek. Przedsiębiorstwo Tomasza zajmowało się małym sprzętem CNC (maszyny sterowane numerycznie), Mateusza – drukiem 3D, a Przemysława – osprzętem foto-wideo, czyli produkcją stabilizatorów i uchwytów do aparatów i kamer. 

W 2013 r. najlepiej prosperowała trzecia z tych firm. Głównie dzięki zleceniom od znajomych, którzy pracowali w reklamie albo oferowali fotograficzną i filmową obsługę wesel. – To oni doradzili nam, aby stworzyć własną fotobudkę, bo na rynku pojawiały się pierwsze takie urządzenia, ale były bardzo kiepskiej jakości: zwykle wykonane z szafek kuchennych i zamontowanego aparatu fotograficznego – wspomina Tomasz Klusczyk. 

Wspólnicy (choć jeszcze nieoficjalni) opracowali więc wiosną 2014 r. prototyp własnego urządzenia, które zaprezentowali na targach Film Foto Video w Łodzi. – Wielu ludzi chwaliło to urządzenie metalowe, wytrzymałe i wysokiej jakości – mówi Przemysław. Dosłownie zaraz po zakończeniu targów posypało się tyle zamówień, że nie mieli już wątpliwości: pozostałe dwa biznesy trzeba wygasić. 

Formalnie doszło do tego latem 2014 r., kiedy założyli Smove. Do spółki dołączył wtedy kolejny znajomy, Krzysztof Drabik, który wspierał ją przez trzy lata, ale w 2018 r. postanowił poświęcić się innym projektom. – Od tej pory działamy tylko we trójkę. Każdy z nas ma taki sam udział kapitałowy – mówi Mateusz Łozowski. 

Dookoła fotobudki

Dziś ich firma liczy 10 osób. Biznes oparli na kilku „nogach”: produkcja i sprzedaż fotobudek oraz realizacja instalacji fotograficznych, dystrybucja drukarek fotograficznych Mitsubishi (od 2016 r. są jednym z trzech ich autoryzowanych dealerów w Polsce), sprzedaż licencji na oprogramowanie do sterowania fotobudkami i świadczenie usług na maszynach CNC. 

Najważniejsza z tych nóg to fotobudki – coraz bardziej poręczne, atrakcyjne dla użytkowników i nadążające za trendami. Smove oferuje cztery ich modele, a jako pierwszy trafił na rynek FBOX PRO, czyli udoskonalona wersja wspomnianego prototypu. M.in. zamiast z masywnej stali, wykonany jest z lżejszego aluminium. Kosztuje 14,9 tys. zł. – To rozwiązanie na masowe imprezy. Sprzęt zbudowany jest z dwóch części, dzięki czemu można go szybko i łatwo rozłożyć. Gabarytowo to dość duża skrzynka, więc można wyposażyć ją w dodatkowe funkcje, np. płatności zbliżeniowe czy akceptor monet – opisuje Tomasz. 

Kolejny model, FBOX MINI, zaczęli sprzedawać we wrześniu 2016 r. Wyróżnia się budową, czyli pojedynczą nogą, na której oparty jest korpus. Cena to 17,3 tys. zł. Wiosną 2017 r. pojawił się FBOX COMPACT (też kosztuje 14,9 tys. zł). – To prawdopodobnie najmniejsza fotobudka z cyfrową lustrzanką na rynku. Po złożeniu ma zaledwie 168 cm wysokości. Jej korpus jest też dużo lżejszy od poprzedników – waży tylko 12,5 kg, a MINI, dla porównania, 23 kg. Dzięki temu z jej złożeniem radzą sobie nawet drobne osoby. W tym modelu odseparowaliśmy drukarkę do osobnego urządzenia, co pozwala lepiej kierować ruchem gości na imprezie. Nie tworzy się kolejka czekających na możliwość zrobienia sobie zdjęcia – wyjaśnia Przemysław. 

Nowością w ich ofercie jest FBOX MIRROR, czyli fotobudka-lustro (które „robi zdjęcie”). To nowy trend na rynku. Wyróżnia ją składana konstrukcja, przez co zmieści się nawet w małym samochodzie typu sedan. To najdroższa propozycja Smove, za 25,9 tys. zł. 

Instalacje fotograficzne to swego rodzaju większe fotobudki, dostosowane do konkretnego, wyjątkowego miejsca. Wśród nich jest np. ta na tarasie widokowym wrocławskiego biurowca Sky Tower. – Osoby, które wjadą na taras, mogą wykonać zdjęcie na green screenie, mając do wyboru panoramę miasta w kilku odsłonach – opisuje Mateusz. 

Prywatni inwestorzy zamontowali też instalacje od nich m.in. w Pałacu Kultury i Nauki w Warszawie. Kosztują od 100 do 250 tys. zł. Cena w dużej mierze zależy od ich konstrukcji i wyposażenia, przy czym część z nich nie wymaga w ogóle obsługiwania przez pracownika. Choć są drogie, to, jak zapewnia Tomasz, jeśli miejsce jest atrakcyjne, a marketing dobry, zwrot z inwestycji jest bardzo szybki. Jedna z instalacji w ciągu roku zarobiła trzykrotność swojej wartości. 

W przypadku sprzedaży i przedłużania rocznej licencji na oprogramowanie do sterowania fotobudkami (firmy Breeze Systems) klienci też mogą liczyć na pokazanie, jak obsłużyć sprzęt, a później w każdej chwili – na pomoc. 

Na tym tle cokolwiek egzotycznie wygląda ostatni element biznesu Smove, czyli świadczenie usług na maszynach CNC. Wykonuje się na nich detale m.in. dla przedsiębiorstw z branży górniczej. – Obłożenie na maszynach jest tak duże, że jesteśmy zmuszeni do wprowadzenia trzeciej zmiany – mówi Tomasz. 

Jakość i innowacje

Klienci knurowskiej spółki to przede wszystkim małe przedsiębiorstwa wynajmujące fotobudki na imprezy. M.in. fotografowie, którzy chcą rozszerzyć swoją ofertę, czy firmy eventowe. Czasami kupują je także hotele i domy weselne. 

Miesięcznie Smove sprzedaje od kilkunastu do 25 fotobudek. Najwięcej latem, czyli w szczycie sezonu ślubnego. Część z nich trafia też za granicę – głównie do Niemiec i Wielkiej Brytanii. 

Firma promuje się głównie w internecie, poprzez pozycjonowanie swojej strony www i prowadząc profile w mediach społecznościowych (na YouTube zamieszcza np. filmy pokazujące, jak złożyć dany model fotobudki). – Cyklicznie odwiedzamy też międzynarodowe targi, jak Photokina w Kolonii – dodaje Tomasz. 

Producentów fotobudek jest dziś na polskim rynku wielu, ale tych, którzy oferują dobre jakościowo urządzenia – zaledwie kilku. Pozostali proponują tańszy, lecz szybko zużywający się sprzęt, nadal często wykonany z kuchennych szafek. Smove konsekwentnie buduje swoją renomę. – Konkurencja motywuje nas  do wprowadzania nowatorskich rozwiązań – mówi Przemysław. Zarejestrowali ponad 20 zastrzeżeń  patentowych. 

W planach mają rozszerzenie oferty o nowe urządzenie o nazwie Share Station. To już nie tyle fotobudka, ile stacja drukująca na duże imprezy, np. studniówki czy festiwale muzyczne. Klient będzie robił zdjęcia telefonem, a potem, z odpowiednim hasztagiem, np. #studniówka2019krakow, wrzucał je na Instagram. Oprogramowanie będzie wyszukiwało tak oznaczone fotografie i każdy uczestnik imprezy będzie mógł je sobie wydrukować. – Będzie również można dodać do nich np. logo, jeśli będzie to impreza firmowa – opisuje Przemysław. 

W najbliższym czasie zamierzają zmienić swoją siedzibę. Wynajmują prawie 400 mkw. powierzchni i brakuje im już miejsca. Szukają więc większego lokum. – Ale na pewno zostaniemy na Śląsku – mówią. 

My Company Polska wydanie 1/2019 (40)

Więcej możesz przeczytać w 1/2019 (40) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.


Zamów w prenumeracie