Jak nierozsądna decyzja, znajomość z liceum i komponowanie muzyki przy piwie uratowały nasz startup

Łukasz Klab
Łukasz Klab / Fot. materiały prasowe
Czasami w biznesie najbardziej nierozsądne decyzje okazują się tymi, które ostatecznie kształtują przyszłość. W moim przypadku kluczową rolę odegrała stara znajomość z liceum, spontaniczny telefon i piątkowy wieczór z muzyką elektroniczną. Ale zacznijmy od początku.
ARTYKUŁ BEZPŁATNY

z miesięcznika „My Company Polska”, wydanie 9/2024 (108)

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

Pomysł na animalhotels narodził się z prostej potrzeby - znajoma poprosiła mnie o opiekę nad swoim kotem, ale musiałem odmówić. Zaoferowałem jednak, że znajdę kogoś w internecie. To, co miało być prostą sprawą, szybko okazało się sporym wyzwaniem – brak zdjęć, opinii, a tym bardziej pewności, że mogę polecić którąkolwiek z osób. Wtedy pomyślałem: „A gdyby stworzyć platformę, która połączy właścicieli zwierząt z opiekunami, na których można polegać?”. Tak powstała koncepcja animalhotels, którą zacząłem realizować.

W trakcie pracy nad aplikacją wybuchła wojna w Ukrainie. W obliczu tego kryzysu zdecydowaliśmy, że po godzinach będziemy działać jako wolontariusze, pomagając w przepakowywaniu darów dla potrzebujących. I wtedy, mimo naszych trudnych warunków finansowych i napiętego budżetu, pojawiła się bardzo nierozsądna myśl: „A co, gdyby wykorzystać kod, który stworzyliśmy w animalhotels i zbudować aplikację non profit, która połączy wolontariuszy z osobami potrzebującymi pomocy?”.

Tak powstała inicjatywa PomocniLudzie.pl. Przez cztery dni i cztery noce intensywnie pracowaliśmy nad aplikacją non profit, przekształcając to, co mieliśmy technologicznie zrobione w animalhotels. W międzyczasie prosiliśmy o wsparcie mediów, które wykazały zainteresowanie naszym pomysłem. Na paczkach, które wysyłaliśmy do potrzebujących, umieszczaliśmy kody QR prowadzące do aplikacji, wierząc, że dotrze ona do jak największej liczby ludzi. Równocześnie prosiliśmy influencerów o udostępnianie informacji o aplikacji w social mediach, aby jeszcze bardziej zwiększyć jej zasięg.

Wszystko miało zadziałać perfekcyjnie, ale jak to bywa w takich sytuacjach, rzeczywistość nas zaskoczyła. Wyszedłem właśnie z wywiadu, w którym opowiadałem, że rzuciliśmy wszystko, aby robić aplikację non profit i gdy przyszła godzina debiutu aplikacja po prostu nie zadziałała. Cała nasza praca, a także reputacja i wsparcie wszystkich, którzy zaczęli przesyłać informacje o aplikacji wolontariuszom i potrzebującym, mogły pójść na marne.

Mijała godzina za godziną, a my wciąż nie potrafiliśmy naprawić awarii. Masakra. Wtedy przypomniałem sobie o koledze z liceum, Marcinie Osińskim. Mój skrót myślowy był prosty: w liceum Marcin był największym pasjonatem programowania, jakiego znałem, więc dzisiaj pewnie jest świetnym programistą. Zadzwoniłem do niego. Rozmowa była krótka: „Marcin, budujemy aplikację non profit PomocniLudzie.pl, ale nie działa. Możesz pomóc?”. Marcin miał już plany na piątkowy wieczór – miał spotkać się z kumplem na robienie muzyki i piwo. Powiedział jednak, że jeśli jego kolega się zgodzi, to przyjadą do biura i spróbują uratować sytuację. Na szczęście obaj się zgodzili.

Pracowaliśmy do trzeciej nad ranem, aż w końcu Marcinowi udało się uruchomić aplikację. PomocniLudzie.pl zaczęła działać i przez rok z powodzeniem łączyła wolontariuszy z osobami potrzebującymi wsparcia. Wróciłem do domu i nie mogłem spać, bo dotarło do mnie, że bez takich kompetencji jak te, które ma Marcin, nie zbudujemy globalnej aplikacji.

Następnego dnia Marcin zadzwonił do mnie pierwszy, mówiąc, że chciałby się spotkać. Spotkaliśmy się. Marcin wyraził chęć dołączenia do zespołu, a ja podkreśliłem, że brakuje nam kompetencji, które on ma. Po tej rozmowie uznaliśmy, że działamy razem, a w poniedziałek Marcin złożył wypowiedzenie w pracy i dołączył do animalhotels jako CTO, przejmując odpowiedzialność za technologię.

Dziś, patrząc na tamte wydarzenia, splot porażek i szybkie szukanie rozwiązań, widzę, jak ważne są w biznesie relacje, gotowość do eksperymentowania i otwartość na nieprzewidziane sytuacje. Czasem to właśnie nierozsądne decyzje, stare znajomości i przypadkowe spotkania stają się kluczowymi elementami w złożonej układance, jaką jest budowa skalowalnego przedsiębiorstwa.

My Company Polska wydanie 9/2024 (108)

Więcej możesz przeczytać w 9/2024 (108) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.


Zamów w prenumeracie

ZOBACZ RÓWNIEŻ