Gryfnie, czyli fajnie

Gryfnie
Gryfnie, fot. Szymon Król
Produkty pozwalające wyrazić lokalną tożsamość to świetny pomysł na biznes. Najlepszym dowodem na to jest Gryfnie – portal internetowy i sieć sklepów promujących śląską godkę.
ARTYKUŁ BEZPŁATNY

z miesięcznika „My Company Polska”, wydanie 3/2021 (66)

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

Zaczynali od kartki walentynkowej. Dziś prowadzą pięć sklepów stacjonarnych na Śląsku, a ich stronę na Facebooku lubi prawie 100 tys. osób. Założony przez małżeństwo Klaudię i Krzysztofa Rokselów portal i sklep z upominkami promującymi śląską godkę (gryfnie.com), to najlepszy przykład na to, że biznes i kultura mogą iść w parze. Choć ich produkty związane są z konkretnym regionem, przedmioty z logo Gryfnie zobaczyć można w całej Polsce, a także za granicą, np. w Niemczech czy Wielkiej Brytanii. – Upominki, które oferujemy, to dużo więcej niż ciekawie zaprojektowane przedmioty. To sposób na wyrażenie przywiązania do Śląska i dumy z jego kultury. I to właśnie na szerzeniu wiedzy o naszym regionie najbardziej nam zależy. Biznes wyszedł niejako przy okazji – mówi Klaudia Roksela, współzałożycielka Gryfnie. 

Jak zatem Klaudia i Krzysztof Rokselowie przeszli od pasji do języka śląskiego do udanej działalności gospodarczej?

Tłumacz z języka śląskiego. Jo ci przaja

Historia Gryfnie zaczęła się dziesięć lat temu od założenia portalu promującego śląską mowę. Aby utrzymać stronę internetową, Klaudia i Krzysztof Rokselowie postanowili wydać kartkę walentynkową, na której znajdowały się gołąbki z napisem „Jo ci przaja”, czyli „kocham cię”. – W tamtym okresie w ogóle nie myśleliśmy o prowadzeniu działalności. Zależało nam przede wszystkim na tym, aby nasz portal był wolny od reklam, a to wiązało się z opłatami. Stąd wziął się pomysł na kartkę. Aby ją zamówić, należało napisać e-mail i załączyć potwierdzenie przelewu. Po wpłynięciu zamówienia biegliśmy na pocztę i je wysyłaliśmy. Kartka kosztowała 5 zł – wspomina Klaudia Roksela. 

Pocztówki okazały się strzałem w dziesiątkę. Pozwoliły nie tylko utrzymać stronę internetową, ale także myśleć o kolejnych produktach. – Często bywało tak, że gdy jeździliśmy do znajomych, brakowało nam upominków ze Śląska, które moglibyśmy im podarować. Ponieważ jestem etnolożką i zawsze interesowała mnie kultura regionalna, postanowiliśmy razem z mężem, że sami stworzymy takie upominki. Zaczęliśmy szukać producentów i ilustratorów, którzy pomogliby nam przekuć nasze pomysły w realne przedmioty. W ten sposób powstały pierwsze torby i koszulki z śląskimi zwrotami – opowiada Klaudia Roksela. 

Przez pierwsze dwa lata Gryfnie działało jako sklep internetowy. 

Przeczytaj więcej historii o polskich startupach

Zamówień przybywało, dlatego w 2014 r. przy placu Karola Miarki w Katowicach powstał sklep stacjonarny. W rok po jego otwarciu Klaudia i Krzysztof Rokselowie doszli do momentu, w którym w pełni mogli utrzymać się ze swojej działalności (wcześniej Krzysztof pracował równolegle w swoim zawodzie jako programista). Dziś na Śląsku znajduje się pięć placówek Gryfnie, w których łącznie pracuje 15 osób, a w planach jest otwarcie kolejnej. I choć w dzisiejszym świecie sprzedaż internetowa to podstawa, to, jak podkreślają twórcy Gryfnie, sklepy stacjonarne są dla nich wyjątkowo ważne. Bo nie chodzi w nich tylko o sprzedaż, ale także o możliwość porozmawiania po śląsku.

Język śląski. Porozmawiaj w sklepie

– W moim domu rodzinnym częściej mówiło się po śląsku niż po polsku. Ten język jest dla mnie czymś naturalnym. Wiem, że dużo osób ma potrzebę rozmawiania po śląsku, dlatego zależało mi na tym, aby wiedzieli, że w naszych sklepach zawsze mogą to zrobić – wyjaśnia Klaudia Roksela. 

To właśnie dlatego pierwszym punktem przy rekrutacji personelu do sklepów jest sprawdzenie umiejętności mówienia po śląsku. Na szczęście, jak przekonuje Klaudia Roksela, ze znajomością śląskiej mowy nie jest źle. – Z moich obserwacji wynika, że wśród osób w wieku 20–40 lat nie ma kłopotu z porozumiewaniem się po śląsku, jednak wśród najmłodszych (przedszkolaków) śląską godkę słychać coraz rzadziej – twierdzi współzałożycielka Gryfnie. Co oprócz możliwości porozmawiania w lokalnym języku doceniają klienci? Z pewnością wykonanie produktów. W Gryfnie panuje zasada, że wszystkie upominki produkowane są we współpracy z polskimi firmami, co pozytywnie wpływa na ich jakość. Zachęcające są także ceny. – Staramy się wyceniać produkty w taki sposób, aby były one dostępne dla szerokiego grona odbiorców. Jednocześnie nieustannie zmieniamy nasz asortyment. Choć pod względem finansowym nasze upominki są łatwo dostępne, to jednocześnie w pewnym sensie są one elitarne, ponieważ po wyczerpaniu serii nie wznawiamy produkcji. Stąd też warto nie odwlekać zakupów na potem – zdradza Klaudia Roksela. Przykładowa cena  za koszulkę to 59 zł, za myckę (czyli czapkę) 45 zł, a zoki (skarpetki) 20 zł. Oprócz ubrań w Gryfnie można kupić także książki, gry, plakaty, kubki czy magnesy. W końcu są także i torby. To one okazały się prawdziwym hitem. Różne wersje toreb (taszek) sprzedały się już w tysiącach sztuk.

Więcej niż upominki

Jednym z mocnych punktów Gryfnie jest szeroki asortyment. Każdy znajdzie tu coś dla siebie od bajtla (dziecka) po omę i opę (babcię i dziadka). – Nasze sklepy największym zainteresowaniem cieszą się w okresie poprzedzającym święta Bożego Narodzenia i Wielkanoc. Produkowane przez nas upominki chętnie kupowane są także na inne okazje, np. na Dzień Babci i Dziadka, urodziny lub po prostu jako wyraz pamięci o kimś bliskim – zauważa Klaudia Roksela. Przedmioty ze śląskimi motywami mają powodzenie także wśród przyjezdnych. – Część naszych klientów to osoby, które żyją od niedawna na Śląsku i chcą zasymilować się z lokalną społecznością lub rodziną, do której zostali włączeni. Nasze upominki to jeden ze sposobów na wyrażenie sympatii do Śląska i coś co umożliwia pogłębienie relacji między ludźmi – podkreśla Klaudia Roksela. Te dobre relacje międzyludzkie szczególnie widoczne były podczas pierwszych miesięcy pandemii. Choć dla wielu sklepów, w tym Gryfnie, zamrożenie gospodarki było bardzo trudnym czasem, klienci nie zapomnieli o nich. – W okresie zamrożenie gospodarki zaczynaliśmy naszą działalność niejako od początku. Każdego dnia umieszczaliśmy nowe informacje o śląskiej mowie czy wydarzeniach kulturalnych. Dbaliśmy o widoczność w sieci. Sympatycy śląskiej kultury nie zawiedli, dzięki czemu udało nam się przetrwać tę trudną porę – przyznaje Klaudia Roksela.

Choć przyszłość jest pełna znaków zapytania, jedno jest pewne – determinacji i nietuzinkowych pomysłów w Gryfnie nie zabraknie. – Nasi klienci z pewnością mogą spodziewać się nowych produktów. Jeden pomysł mamy już nawet na oku. W zeszłym roku w ramach primaaprilisowego żartu wrzuciliśmy na stronę internetową informację o „nadmorskim” upominku – pultonie. Był to rodzaj dmuchanego koła ratunkowego w kształcie gołębia. Ale cieszył się takim zainteresowaniem, że obecnie rozważamy jego produkcję – kończy z uśmiechem Klaudia Roksela.  

 

My Company Polska wydanie 3/2021 (66)

Więcej możesz przeczytać w 3/2021 (66) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.


Zamów w prenumeracie