Wielkie sukcesy pamięta się bardzo długo

sportowcy
Joanna Mazur i jej sportowy partner Michał Stawicki, fot. east news.
Rozmowa ze sportowcami – zwłaszcza przekraczającymi pewne granice – to zawsze ogromna dawka inspiracji. Nie inaczej było tym razem. Joanna Mazur, Michał Stawicki i Kajetan Duszyński to nie tylko świetni lekkoatleci, ale również ludzie udowadniający, że nie ma rzeczy niemożliwych.
ARTYKUŁ BEZPŁATNY

z miesięcznika „My Company Polska”, wydanie 7/2023 (94)

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

Partner:

Co stoi u podstaw moich sukcesów? Każdy sport to gra zespołowa, w moim przypadku szczególnie – razem z Michałem Stawickim, partnerem biegowym, ciężko pracujemy, by osiągać jak najlepsze wyniki. Poza tym, ja przecież nigdy nie widzę żadnych przeszkód – uśmiecha się Joanna Mazur. Ten uśmiech, optymizm i poczucie humoru to coś, co szczególnie zapamiętałem z rozmowy z niewidomą lekkoatletką.

– W sporcie bardzo ważny jest upór, motywacja oraz głód rywalizacji. Sądzę, że kiedy utracę ten głód, będzie to moment, w którym wycofam się z zawodowego biegania – dodaje Kajetan Duszyński, złoty medalista igrzysk olimpijskich w Tokio. Choć – jak sam stwierdził przed rozmową – w trakcie wywiadów nie czuje się jak ryba w wodzie, na każde pytanie odpowiada rzeczowo i z charakterystycznym dla siebie luzem.

Joannę, Michała i Kajetana poznałem przy okazji gali podsumowującej badanie Marka Godna Zaufania. Lekkoatleci początkowo nie kryją zdziwienia z występu podczas wydarzenia biznesowego, szybko jednak przyznają, że sport i biznes mają ze sobą więcej wspólnego, niż mogłoby się na pierwszy rzut oka wydawać.

Nasi mistrzowie

Joanna nie urodziła się jako osoba niewidoma – wzrok zaczęła tracić w wieku siedmiu lat. Jak wspominała w wywiadach, rodzice zabrali ją do okulisty, który stwierdził, że ma tak rzadką wadę wzroku, że nawet nie ma dla niej nazwy. Pogodzenie się z chorobą nie było łatwe, ale pomagały jej obrazy, jakie zapamiętała z najmłodszych lat: twarze członków rodziny, czerwony rower, umeblowanie swojego pokoju. – W jaki sposób, mimo trudności, odkryć swoją siłę? Trzeba to po prostu poczuć, tę chęć do przełamywania barier i lęków. Wielokrotnie obawiałam się mnóstwa rzeczy, ale nigdy się nie poddałam – mówi biegaczka.

Joanna ma na swoim koncie aż dziewięć medali najważniejszych imprez w Europie oraz na świecie. Występem, który szczególnie zachwycił kibiców był finał na 1500 m na mistrzostwach światach w Londynie w 2017 r. Kiedy przygotowywałem się do rozmowy ze sportowcami, obejrzałem ten bieg na YouTube. W trakcie oglądania byłem przekonany, że włączyłem niewłaściwe zawody – przed ostatnim okrążeniem Joanna i Michał byli dopiero na czwartym miejscu, z dosyć dużą stratą do liderów. Złoty medal zdobyli po wspaniałym finiszu – już dawno nie emocjonowałem się tak żadnym występem sportowym, choć przecież znałem rozstrzygnięcie.

O urodzonym w 1995 r. Kajetanie Duszyńskim zrobiło się głośno dwa lata temu podczas igrzysk olimpijskich w Tokio (impreza odbyła się rok później niż planowo ze względu na pandemię koronawirusa). Wraz z kolegą i koleżankami z reprezentacji zdobył złoty medal w sztafecie mieszanej 4x400 m. Wszyscy nasi lekkoatleci pobiegli wówczas fantastycznie, ale tym, co dzisiaj pamiętamy z finałowego biegu jest przede wszystkim niesamowita końcówka w wykonaniu Kajetana, który na ostatnim okrążeniu wyprowadził naszą drużynę z trzeciego miejsca na pierwsze. – Takie starty pamięta się bardzo długo. Mówiąc szczerze, kiedy wspominam olimpijski występ, wciąż czuję ogromne emocje, choć przecież od igrzysk w Tokio minęły już dwa lata. Muszę natomiast powiedzieć, że czas zmienia nieco percepcję. Na tak gigantyczny sukces jak ten w Tokio czekałem bardzo długo, nie osiągnąłem go w aż tak młodym wieku, jak wielu moich rywali. Czy to dobrze? Sądzę, że wszystko ma swój czas – mówi Kajetan.

Początkowo trenował bieg przez płotki. Kiedy zdecydował się zająć bieganiem bez przeszkód, niektórzy trenerzy chcieli, by skupił się na dłuższym dystansie 800 m. Kajetan powiedział kiedyś, że choć jest typem wytrzymałościowca, miałby z nim problem – 400 m to dystans, na którym w pełni może wykorzystać swój potencjał.

Wentyl bezpieczeństwa

Tym, co od zawsze fascynuje mnie w profesjonalnym sporcie, jest skupienie się na treningu. Czy da się osiągać największe sukcesy, nie poświęcając się sportowi w 100 proc.? W biznesie mówi się o tzw. kulturze – żeby nie użyć brzydkiego słowa – ciężkiej pracy (która jednak, na szczęście, za sprawą zmiany pokoleniowej powoli odchodzi do lamusa), z kolei jeśli chodzi o sport – zawodnicy często mówią wprost, że ze względu na ciągłe starty i treningi, nie mają zbyt wiele czasu na inne aktywności. – Sport to nie tylko uśmiechy, medale, sława i pieniądze – to również seria wyrzeczeń. Kocham to, co robię, ale doświadczam momentów, kiedy siadam i zastanawiam się, czy to wszystko warte było poniesienia tak ogromnych kosztów – powiedziała mi kiedyś lekkoatletka Anna Kiełbasińska.

W podobnym tonie wypowiadają się Joanna i Kajetan. Kiedy Mazur przygotowywała się do igrzysk olimpijskich w Tokio, z rodziną, jak sama przyznała, w ciągu dwóch lat spędziła zaledwie kilkanaście dni. – By wywalczyć medal, poświęciłam w zasadzie wszystko – stwierdza biegaczka. Również Kajetan mnóstwo czasu spędza na bieżni, a przy tym realizuje się w wielu innych aktywnościach okołosportowych. Okazuje się, że po wywiadzie nie ma zbyt wiele czasu na dalszą rozmowę, ponieważ już następnego dnia jedzie do Łodzi, gdzie czekają na niego kolejne zawodowe obowiązki.

Dlatego ważne jest, by mieć również inną pasję, pewnego rodzaju wentyl bezpieczeństwa. Cała Polska poznała historię Joanny Mazur dzięki udziałowi w Tańcu z gwiazdami. Jej występy zachwycały, wzruszały, a upór i chęć do przezwyciężania lęków – o których wspominaliśmy na początku rozmowy – sprawiły, że lekkoatletka wygrała program. Partnerował jej Jan Kliment, a zainteresowanie tańcem nie minęło wraz z zakończeniem programu. W trakcie wywiadu Joanna wspomina, że w pamięci został jej szczególnie walc wiedeński – taniec trudny, ale jednocześnie dający mnóstwo satysfakcji.

Jeśli zaś chodzi o inne pasje Kajetana – no, tu robi się jeszcze ciekawiej... Lekkoatleta studiował biotechnologię. Stacjonarnie, dlatego większość czasu między obozami treningowymi spędzał na uczelni lub w książkach. – Prowadzący byli na szczęście bardzo wyrozumiali – uśmiecha się sportowiec.

Doktorat Kajetana dotyczył krystalografii białek – podczas igrzysk olimpijskich w Tokio o tej dziedzinie nauki usłyszał cały kraj. W największym skrócie: to dział biologii strukturalnej, pozwalający zbadać strukturę każdego białka, dający podwaliny pod medycynę czy farmakoterapię. Jak mówi lekkoatleta, krystalografia białek nie jest specjalnie popularna nawet wśród naukowców. Kajetan ostatecznie jeszcze nie obronił doktoratu, za to deklaruje, że po rozstaniu z bieganiem, w jakiś sposób będzie chciał wrócić do nauki. – Choć niestety w środowisku uczelnianym nie ma tej rywalizacji, która tak bardzo mnie kręci. Naukowcy nie ścigają się na pisanie prac naukowych – żartuje Kajetan.

Bieg trwa

– Jeszcze raz chcielibyśmy podkreślić, że w sporcie trzeba mieć mnóstwo uporu, konsekwencji, ciężko pracować, ale przy takiej pracy kluczowa jest współpraca. Sukces wypracowany jest przez zespół, który łączy wspólny cel i pasja. Prawda, że zupełnie jak w biznesie? – podsumowała Joanna Mazur. Natomiast Michał Sawicki opowiedział na koniec o roli sztucznej inteligencji w sporcie. – Zapewne jeszcze nie prędko znajdziemy się w miejscu, kiedy to algorytm będzie najlepszym trenerem – w naszym przypadku być może nigdy. Ale AI na pewno może pomóc w osiąganiu jeszcze lepszych wyników – zaznaczył sportowiec.

Kajetan nie może doczekać się kolejnych startów. Kilka tygodni temu po skończonym obozie treningowym w Turcji napisał na Instagramie, że zdrowie dopisuje, a forma zmierza we właściwym kierunku. – Jestem gotowy na kolejne wyzwania, pozostaje być cierpliwym – podsumowuje Duszyński.

Następne igrzyska olimpijskie odbędą się w przyszłym roku – tym razem  w Paryżu. Nie mogę już się doczekać kolejnych emocji. 

My Company Polska wydanie 7/2023 (94)

Więcej możesz przeczytać w 7/2023 (94) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.


Zamów w prenumeracie