Nie daj się cyfrowemu długowi

Dług technologiczny
Dług technologiczny / Fot. Shutterstock
Wybranie drogi na skróty często rodzi gigantyczne problemy, zwłaszcza jeśli mówimy o biznesie i nowych technologiach. Dlaczego dług cyfrowy jest dziś tak istotnym wyzwaniem?
ARTYKUŁ BEZPŁATNY

z miesięcznika „My Company Polska”, wydanie 4/2024 (103)

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

Przepaść pomiędzy obecnym stanem technologii w projekcie a jej ogólnym rozwojem – tak istotę długu technologicznego opisuje Rafał Tarnowski, CRO i członek zarządu Fast White Cat. „Przepaść” jest może mocnym słowem, ale jakże w tym przypadku trafnym. Cyfrowe zadłużenie – a raczej jego ignorowanie – stanowi gwóźdź do trumny coraz większej liczby przedsiębiorstw. Głównie przez niezdawanie sobie sprawy z możliwych konsekwencji zjawiska. – Powiem na przykładzie twojej branży. Jeśli masz do napisania długi reportaż i nie pracujesz nad nim systematycznie, przed zbliżającym się deadline’m na oddanie tekstu musisz stawać na rzęsach, żeby artykuł był cokolwiek wart. Idę o zakład, że nawet jeśli oddasz niezły tekst, mógłby być znacznie lepszy, gdybyś poprawiał najważniejsze fragmenty regularnie – odpowiedział mi znajomy informatyk, kiedy poprosiłem go o wyjaśnienie w prostych słowach, czym dług technologiczny w zasadzie jest.

Jak to zwykle w takich przypadkach bywa, trudno o wskazanie konkretnego momentu, w którym zaczęto opisywać ten problem, przyjmuje się jednak, iż pojęcie cyfrowego zadłużenia wprowadził amerykański programista Howard G. „Ward” Cunningham, pionier wzorców projektowych oraz autor pierwszego systemu typu wiki. Programista opisał dług technologiczny jako coś, co powstaje podczas budowania rozwiązań informatycznych „na skróty”, gdy ma się jednocześnie świadomość, że do wykonywanego zadania konieczny będzie powrót w przyszłości. Jeśli taki tok myślenia towarzyszy pojedynczym zmianom w kodzie, dług okaże się niewielki – większym problemem stają się gruntowniejsze decyzje architekturalne, mogące pociągnąć za sobą konieczność przerabiania całych systemów. Nawet w kontekście najmniejszych przedsiębiorstw ignorowanie długu cyfrowego może mieć zgubne skutki – już teraz można dostrzec mnóstwo przypadków, kiedy technologiczna ignorancja doprowadziła do zamknięcia działalności z najróżniejszych branż.

Sprawdzaj

O długu technologicznym, cyklicznie, piszemy na łamach „My Company Polska” od dłuższego czasu. I jeden trend jest dostrzegalny – choć wielu przedsiębiorców nadal bagatelizuje jego znaczenie (głównie z powodu niewiedzy), mimo wszystko świadomość pewnych problemów rośnie. Powoli, ale jednak. Pod koniec ub.r. DXC Technology przeprowadziło badanie wśród kadr zarządzających, z którego wynika, że ponad 40 proc. menedżerów wskazuje dług technologiczny jako jeden z głównych czynników hamujących rozwój innowacji. To oczywiście jedynie opinie wyrażone na potrzeby eksperckiego raportu, trudno jednak ignorować fakt, że choćby na tym poziomie coś się zmienia. Że to wyłącznie deklaracje? Cóż, od czegoś trzeba zacząć.

Z dużą dozą prawdopodobieństwa można stwierdzić, że cyfrowe zadłużenie będzie się już tylko pogłębiać. Prowadzimy biznesy w czasach być może najdynamiczniejszego rozwoju nowych technologii w historii, a złote góry obiecywane nam przez dostawców innowacyjnych rozwiązań kuszą przedsiębiorców. Coraz więcej firm, by przetrwać, musi po prostu zmodernizować własną infrastrukturę IT, a chęć szybkiego uzyskania pożądanych efektów stanowi pokusę do przeprowadzenia niezbędnych zmian po linii najmniejszego oporu. Tymczasem w raporcie Tech Trend 2024 eksperci Deloittea przekonują, że kluczową kwestią w kontekście niwelowania braków technologicznych jest przeprowadzanie systematycznej oceny potrzeb organizacji, ewaluacja możliwości podjęcia najskuteczniejszych działań, a przy tym – co może najważniejsze – podejście do nich w sposób holistyczny.

A tego wciąż w przedsiębiorstwach brakuje. Według raportu PMI (Project Management Institute) aż trzy na pięć firm otwarcie przyznaje, że nie rozumie wartości zarządzania projektami, co przekłada się na zmarnowanie średnio nawet 12 proc. budżetu przeznaczonego na daną aktywność. Dodatkowo – jak wynika z opracowań PwC – zaledwie niespełna 3 proc. przedsiębiorstw kończy wszystkie zaplanowane projekty, a średnio jeden na sześć projektów przekroczył koszty o 200 proc. lub więcej. Takie podejście jedynie zwiększa skalę cyfrowego długu – szacuje się, że już dwa lata temu wartość technologicznego zadłużenia amerykańskich podmiotów przekroczyła 1,5 bln dol.

Rotacja

Konsekwencje długu technologicznego nie zawsze są oczywiste. Jedną z wskazywanych przez ekspertów jest przeniesienie obowiązków programistów na analizę powstałych problemów, a nie na dalsze usprawnianie procesów w organizacji. To o tyle kłopotliwe, że wszelkie badania dowodzą, iż na rynku brakuje specjalistów IT – w samej tylko Unii Europejskiej ten niedobór szacuje się na kilkaset tysięcy fachowców. By zatrzymać przy sobie największe talenty – które przecież mogą pracować dla międzynarodowych korporacji z dowolnego miejsca – nie wystarczą już wyłącznie zachęty finansowe. Z danych wynika, że ponad

50 proc. deweloperów zrezygnowało lub rozważało odejście z pracy z powodu długu technologicznego. – Ogromna rotacja w branży to fakt, a nie opinia. Jestem niezły w tym, co robię, nie mam problemów ze znalezieniem kolejnych zleceń. Może nie analizuję potencjalnych współprac pod kątem tego, czy w firmie występuje dług technologiczny, ale na pewno zwracam uwagę na to, czy menedżerowie w ogóle starają się wsłuchiwać w moje potrzeby, rozumieją je. Jeśli nie, w większości przypadków odbije się to nie tylko na konkretnym projekcie, ale również na całej organizacji – mówi mi zaprzyjaźniony informatyk z Wrocławia, pracujący dla przedsiębiorstw z całej Europy. I dodaje: – Wiesz, z jakim podejściem często się mierzę? Jeśli sygnalizuję szefom pewne braki czy błędne działania mogące pogłębić dług, słyszę, że jestem po prostu kiepskim fachowcem, skoro nie potrafię sobie z nimi poradzić. Potrafię, wolę jednak swój czas poświęcać na rozwijanie innowacji i usprawnianie funkcjonowania organizacji, a nie na łatanie dziur.

Bez drugiej szansy

Z długiem technologicznym jest trochę jak z cyberbezpieczeństwem – to temat, który pojawia się na wszystkich branżowych konferencjach, jest szeroko opisywany przez media, ale nie można jednoznacznie stwierdzić, że jest bezpieczniej, wręcz przeciwnie. O problemach związanych z cyfrowym zadłużeniem również mówi się coraz głośniej, temat wreszcie pojawił się w przestrzeni publicznej, ale wszystkich uczestników biznesowego ekosystemu – przedsiębiorców, dostawców usług, dziennikarzy – czeka mnóstwo pracy, by zmienić sposób myślenia firm z „może coś w tym jest” na „kurcze, to ogromne wyzwanie, zajmijmy się nim!”.

Niektóre branże są bardziej narażone na wystąpienie długu technologicznego. Generalnie jest tak, że im mocniej skomplikowany produkt bądź usługa, tym ścieżka klienta jest dłuższa, zwiększają się przy tym jego potrzeby. Najbardziej progresywni programiści przekonują wręcz, że obowiązki związane z cyfrowym długiem powinny stanowić podstawę pracy ekspertów IT i to wyłącznie od skuteczności utalentowanych informatyków i ich umiejętności reagowania na zdarzenia kryzysowe będzie zależało osiągnięcie przewagi rynkowej.

Dług technologiczny przypomina ten finansowy. Z tym że w przypadku zaniechania technologicznego rozwoju drugiej szansy możemy już nie dostać.

- - -

Widmo cyfrowego bankructwa coraz realniejsze? Do czego może doprowadzić dług technologiczny

Autor komentarza: Rafał Tarnowski, Chief Revenue Officer i członek zarządu Fast White Cat

Czyli przepaść pomiędzy obecnym stanem technologii w projekcie a jej ogólnym rozwojem stanowi istotne wyzwanie dla wielu e-biznesów. Problem ten wynika często z krótkowzrocznego podejścia i obniżania jakości, by biznes jakoś funkcjonował. Aby przeciwdziałać długowi technologicznemu, polecam ciągle monitorować i aktualizować platformę, na której wdrożony jest e-biznes, ale także towarzyszące jej narzędzia, jak np. Varnish, ElasticSearch czy Redis. Co więcej, wybierać rozsądnie technologię i wdrażane funkcjonalności, pamiętając o tym, że wiele rozwiązań e-biznesowych może dodatkowo pogłębiać problem długu technologicznego, jeśli te rozwiązania są zależne od konkretnych specjalistów czy firm software’owych i nie mają zapewnionego utrzymania. 

Dlatego istotne jest wybranie technologii o szerokim wsparciu kompetentnej i zdolnej do szybkiej reakcji na pojawiające się wyzwania społeczności. Taką platformą jest  np.  Magento Open Source, które cieszy się aktywnym wsparciem dużej społeczności na bieżąco rozwiązującej pojawiające się ewentualne problemy. Najważniejsze jednak jest to, by do długu technologicznego nie dopuszczać, tylko starać się go niwelować, co często okupione jest wysokimi kosztami. 

Dług technologiczny to także kluczowy aspekt zrównoważonego rozwoju e-biznesu, dlatego jego unikanie powinno stanowić ważny punkt w strategii i budżecie.

My Company Polska wydanie 4/2024 (103)

Więcej możesz przeczytać w 4/2024 (103) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.


Zamów w prenumeracie

ZOBACZ RÓWNIEŻ