Architekt z misją

© Filip Miller
© Filip Miller 94
Dobrego architekta wyróżnia przede wszystkim zdolność do empatii – uważa Wojciech Kotecki, współwłaściciel pracowni BBGK Architekci. Jest też przekonany, że architektura zmienia świat. I to mu się akurat udaje.
ARTYKUŁ BEZPŁATNY

z miesięcznika „My Company Polska”, wydanie 9/2016 (12)

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

Jest lipiec, ale w siedzibie BBGK Architekci, w centrum Warszawy, nie widać, że mamy sezon urlopowy. Wcześnie rano jest tu już wiele, najczęściej młodych, osób. Przed nimi szansa, że umieszczą w przestrzeni dzieła znaczące, ciekawe, użyteczne, trwałe. 

Wojciech Kotecki oprowadza po kolejnych pomieszczeniach biura. Gość wyczuwa, a on wie, że przed pracownią kolejny etap dużego przyspieszenia. – Na deskach kreślarskich leżą projekty już docenione. Za chwilę trafią do realizacji – mówi. Plany długoterminowe są na dekadę lub dłużej. 

W tych najbliższych są prototypowy budynek prefabrykowany w warszawskim Porcie Praskim, nowatorska Warszawska Dzielnica Społeczna, projekt przesunięcia modernistycznego pawilonu Emilia w centrum stolicy.  Ale BBGK jest też gotowa do ekspansji dużo większej. – Już od dawna nie ograniczamy się w swych aspiracjach do poziomu europejskiego. U nas i w ogóle w kraju powstaje wiele znakomitych budynków klasy światowej – podkreśla Kotecki. 

Dodaje też, że w Polsce dominują małe i średnie pracownie architektoniczne zatrudniające po kilka osób, największe po ok. 100. W pracowniach europejskich jest często po kilkuset pracowników. W BBGK jest ich 25, lecz wkrótce ta liczba powinna się podwoić. 

Empatia i estetyka

Doświadczenia zawodowe Kotecki zbiera już od dwóch dekad. Nie spotkał  jeszcze złego klienta. Każdy ma swój charakter. – Wykorzystując jego cechy, a jednocześnie czerpiąc ze swojej wiedzy, wspólnie uzyskujemy jak najbardziej inteligentne rozwiązanie. Pamiętajmy, że wiążemy się często na kilka lat, bo tyle wymaga praca nad dużym obiektem. Klient osiąga swoje cele, a architekt realizuje własną wizję. Każdy, kto jest zaangażowany w projekt, powinien się z nim identyfikować. 

Twórczość łączy się tu ze rozumieniem potrzeb innych ludzi. Zdaniem Koteckiego dobrego architekta wyróżnia przede wszystkim zdolność do empatii i umiejętne przewodzenie bez narzucania swojej woli. Na dalszym planie są uzdolnienia plastyczne czy inżynierskie. – Mamy zaledwie wagę piórkową we wszystkich procesach decyzyjnych towarzyszących realizacji projektu. Nie budujemy, nie wydajemy własnych pieniędzy, jesteśmy zależni od urzędników, a jednak odciskamy swój znak.  

Budynki, które sygnują Kotecki i BBGK, są rozpoznawalne. – Nie mamy zdefiniowanego rysu estetycznego, choć niektórzy twierdzą, że jest widoczny. Dążymy do spójności formy, ergonomii i wydajności. Logiczne budynki zawsze są piękne. 

Inwestorzy, eksperci, użytkownicy nieraz przyznawali Koteckiemu i biurom, w których pracował lub pracuje, nagrody i wyróżnienia. Choćby za słynne już Międzynarodowe Centrum Kongresowe (MCK) w Katowicach, w sąsiedztwie Spodka, autorstwa pracowni JEMS Architekci, z którą Kotecki był związany przez dziewięć lat, a w przypadku MCK pełnił funkcję wiodącego architekta kreatywnego. Udało się tu połączyć sprzeczne oczekiwania: stworzyć zamknięte, wielkie centrum kongresowe, a jednocześnie przestrzeń użyteczności publicznej otwartą dla mieszkańców miasta. Stąd idea Zielonej Doliny – spacerowego łącznika między nową a starą częścią Katowic. 

Kuźnia talentów

Do BBGK Architekci, wówczas jeszcze Brzozowski Grabowiecki Architekci, Kotecki dołączył jakieś dwa lata temu. – Przenosiny były podyktowane pewnością, że zadziała efekt synergii. Założyciele, architekci Jan Belina Brzozowski i Konrad Grabowiecki, przez niemal 15 lat prowadzili  bardzo sprawnie zarządzane biuro, a ja wniosłem wiedzę i doświadczenie z pracy przy wyjątkowych projektach oraz ze współpracy z międzynarodowymi pracowniami. – mówi. 

Akronim w nowej nazwie podkreśla, że BBGK Architekci z autorskiej pracowni przekształciła się w brand wielu zdolnych ludzi. Od tamtej pory jej obroty się podwoiły, a zatrudnienie – potroiło. Grupy projektowe dobierane są do konkretnych zadań. Każdą kieruje tymczasowy lider, a ukończenie pracy nad projektami powoduje roszady. Tu nikt nie przyzwyczaja się do biurka, za to wzmacnia się więzi, poszerza wiedzę i umiejętności. – Stagnacja w działalności projektowej jest zmorą, musimy być w nieustającej awangardzie, a zarazem interesuje nas silny, zgrany zespół jako całość. Potencjał firmy architektonicznej to suma talentów poszczególnych jego członków – tłumaczy Kotecki. 

Zrównoważone miasto

Jego firma, poza obiektami komercyjnymi i mieszkalnymi, przygotowuje dziś także projekty z misją, co jest zgodne z podejściem Koteckiego do zawodu. Na pierwszym planie stawia pasję, na drugim – cele biznesowe. 

Warszawska Dzielnica Społeczna to np. odpowiedź na krytykowane współczesne mieszkalnictwo oparte na kredytach i prywatnych deweloperach. – Proponujemy model zrównoważonej dzielnicy, opartej na przystępnym dla mieszkańców rachunku ekonomicznym, przyjaznej dla nich i otoczenia – mówi Kotecki. Projekt cieszy się zainteresowaniem władz stolicy i kilku organizacji społecznych, a byłby realizowany na pograniczu Woli i Bemowa. 

Z kolei przesunięcie pawilonu Emilia to ratowanie jednej z ostatnich pereł powojennej, modernistycznej architektury Warszawy. Należały do nich także zburzone niedawno pawilon Chemii przy ul. Nowogrodzkiej czy SuperSam przy pl. Unii Lubelskiej. – Nikt nas nie prosił o pomysł na Emilię, którą zamierzano zniszczyć, aby na zajmowanej przez nią działce postawić nowy komercyjny obiekt. Z ideą przeniesienia pawilonu na pobliską działkę wyszliśmy wspólnie z zastępcą stołecznego konserwatora zabytków i wielkim miłośnikiem architektury modernistycznej Michałem Krasuckim. Ratusz i inwestor podchwycili ten pomysł – cieszy się Kotecki. 

A dom z prefabrykatów wynika z jego marzenia o integracji wszystkich sztuk. Projekt BBGK przywraca do łask znany z niegdysiejszych „fabryk domów” materiał budowlany w nowej jakości, a zarazem zaprasza do współtworzenia budynku artystów Edgara Bąka i Dawida Ryskiego. Wykonają reliefy: jeden z nich, Syrenka, już stał się bohaterem internetu. – Ludzie chcą indywidualizmu. Liczą się lokalność i rękodzieło – mówi Kotecki.

W jego rodzinie nie było architektów. Czytał dużo książek i tak trafił na biografię Le Corbusiera, sztandarowego modernisty. Stał się dla niego idolem, niczym gwiazda rocka. Kotecki miał kilkanaście lat, gdy postanowił, że poświęci się architekturze. W procesie jej zrozumienia wiele zawdzięcza Jerzemu Szczepanikowi-Dzikowskiemu, współwłaścicielowi JEMS Architekci i jednemu z twórców Ursynowa, ogromnego zespołu osiedlowego Warszawy. 

Kotecki tu się właśnie wychował. Do tej dzielnicy stosunek ma sentymentalny i jednocześnie krytyczny. – Dziś to, co robię, jest w dużym stopniu polemiką z założeniami Ursynowa – stwierdza. 


Wojciech Kotecki

Współwłaściciel BBGK Architekci. 

Wcześniej związany z JEMS Architekci. 

Laureat wielu nagród branżowych m.in. za MCK Katowice. 

Absolwent Wydziału Architektury Politechniki  Warszawskiej. 

Rocznik 1977, warszawiak z Ursynowa. 

Czas wolny spędza z rodziną. 

Maratończyk i żeglarz. Bieganiu zawdzięcza cierpliwość i determinację, a żeglowaniu – umiejętność pracy zespołowej. 

My Company Polska wydanie 9/2016 (12)

Więcej możesz przeczytać w 9/2016 (12) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.


Zamów w prenumeracie