Król Jaś Fasola

its bean!
Katarzyna Siczek i Paulina Barros, It's bean! fot. mat. pras.
Polski foodtech It’s bean! założony przez dietetyczki Katarzynę Siczek i Paulinę Barros przywraca do kulinarnych łask nieco zapomnianą do niedawna polską fasolę. Produkowane z niej wegańskie jogurty okazały się hitem, łącząc walory smakowe i odżywcze.

Na świecie nikt przed nimi nie produkował jogurtu z fasoli. Gdy zaczynały, nie miały specjalistycznego sprzętu ani nie dysponowały gotową recepturą. Do pierwszej fermentacji użyły fasoli włożonej do słoika przykrytego kocem i postawionego przy kaloryferze. Później długo pracowały nad smakiem, konsystencją czy zapachem. Wszystko trwało miesiącami, ale się udało. Startup It’s bean! uruchomiły w Piasecznie pod Warszawą, choć teraz, ze względu na planowaną skalę produkcji, coraz poważniej myślą o zmianie lokalizacji.  

Katarzyna Siczek poznała Paulinę Barros w poprzedniej pracy, sześć lat temu. Obie są absolwentkami Uniwersytetu Medycznego i pracowały jako specjalistki w dużej firmie zajmującej się cateringiem dietetycznym. Poznały się właśnie tam i – jak mówią – dość szybko poczuły do siebie flow. 

Gen przedsiębiorczości

Praca na etacie zapewniała stabilizację. Ale Katarzyna Siczek przypuszcza, że z domu wyniosła gen przedsiębiorczości, bo ciągle myślała, żeby pójść na swoje. – Rodzice od lat prowadzą własną działalność gospodarczą, choć w zupełnie innej dziedzinie niż ja. Od dzieciństwa mogłam obserwować ich pracę. Podobało mi się, że są dysponentami swojego czasu. Mogli też pracować z domu „zanim to jeszcze było modne”. Prawdopodobnie dzięki temu po cichu myślałam, żeby też pójść tą drogą. Ponieważ Paulina miała podobnie, postanowiłyśmy spróbować razem – opowiada pani Katarzyna.

Pomysłu na biznes zapewne by nie było, gdyby nie osobista droga dietetyczna pani Katarzyny. W jej trakcie przyszła współzałożycielka It’s bean! krok po kroku przechodziła na wegetarianizm. Najpierw ze swojego prywatnego menu wyeliminowała czerwone mięso, potem drób, następnie ryby, wreszcie mleko. Wszystko odbywało się stopniowo i w miarę bezboleśnie. – Do momentu, gdy poczułam, jak bardzo brakuje mi jogurtu – przyznaje.

Owszem, na rynku były wegańskie odpowiedniki z soi czy orzeszków ziemnych. Jednak pani Katarzyny nie zadowalał ich smak. – Lepiej smakowały jogurty kokosowe, ale jako dietetyczka wiedziałam, że zawierają głównie tłuszcz i jedynie śladowe ilości białka. Siłą rzeczy, ze względu na profesję, nie mógł mi taki produkt odpowiadać – tłumaczy Katarzyna Siczek. Miała też kłopot z poleceniem dobrego wegańskiego jogurtu swoim klientom. – Zaczęły się więc intensywne poszukiwania, z czego można by go stworzyć  – wspomina. Wiedziała, że szukając pomysłu na roślinny jogurt, musi połączyć trzy czynniki. - Po pierwsze, walory smakowe; po drugie, wartości odżywcze; po trzecie, zależało mi, żeby to był produkt lokalny niegenerujący dużego śladu węglowego – podkreśla.

Wraz z Pauliną robiły kolejne próby, m.in. z cieciorki czy orzeszków ziemnych. Efekty były jednak niezadowalające. Na przykład jogurt z grochu nie był zbyt smaczny, w dodatku miał zniechęcający kolor,...

Artykuł dostępny tylko dla prenumeratorów

Masz już prenumeratę? Zaloguj się

Kup prenumeratę cyfrową, aby mieć dostęp
do wszystkich tekstów MyCompanyPolska.pl

Wykup dostęp

Co otrzymasz w ramach prenumeraty cyfrowej?

  • Nielimitowany dostęp do wszystkich treści serwisu MyCompanyPolska.pl
  •   Dostęp do treści miesięcznika My Company Polska
  •   Dostęp do cyfrowych wydań miesięcznika w aplikacji mobilnej (iOs, Android)
  •   Dostęp do archiwalnych treści My Company Polska

Dowiedz się więcej o subskrybcji

My Company Polska wydanie 6/2023 (93)

Więcej możesz przeczytać w 6/2023 (93) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.


Zamów w prenumeracie

ZOBACZ RÓWNIEŻ