Obiecujące nowoczesne budownictwo
Fot. materiały prasowez miesięcznika „My Company Polska”, wydanie 10/2016 (13)
Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!
Unia nie żałuje grosza dla firm rozwijających zaawansowane ekologiczne technologie w budownictwie. W przypadku firm działających nad Wisłą może to być także okazja do wypłynięcia na szerokie wody (zresztą niektóre już na tych wodach są). Na dodatek inteligentne i energooszczędne budownictwo znalazło się wśród Krajowych Inteligentnych Specjalizacji, czyli dziedzin gospodarki, w których nasz kraj ma podobno szczególny potencjał, jeśli chodzi o rozwój i ekspansję za granicą. To na te dziedziny mają iść w pierwszej kolejności środki z unijnych funduszy. Wreszcie, od 2021 r. wchodzi w życie dyrektywa UE, zgodnie z którą wszystkie nowe budynki będą musiały charakteryzować się niemal zerowym zużyciem energii.
Czy te szanse zostaną w pełni wykorzystane przez polskie firmy? Z raportu opracowanego przez Go4Energy wynika, że zdecydowana większość (70 proc.) przedstawicieli branży budowlanej widzi w tych zmianach nadzieję na rozwój. Jednak są też poważne bariery.
Zobaczmy, jak dziś radzi sobie nasz biznes „inteligentny i energooszczędny” związany z budynkami, a także jakie ma perspektywy.
Polska oknami stoi
Z badań Narodowej Agencji Poszanowania Energii wynika, że aż 20–25 proc. energii ucieka z budynków przez okna i drzwi. Dlatego wiele przedsiębiorstw wprowadza rozwiązania, które pomagają niwelować te straty. Od lat robi to np. Drutex z Bytowa, producent stolarki okiennej. Firma zaczynała od Polaków, ale dziś przekonuje już klientów z niemal całego świata do swych ekologicznych i, co ważne, autorskich rozwiązań. Inwestycje w nowe technologie pozwoliły jej przejść drogę od wytwórcy siatki ogrodzeniowej na początku lat 90. do największego w Polsce i wiodącego w Europie producenta okien pionowych. Każdego dnia jest w stanie wytworzyć ich nawet 7 tys., a eksport stanowi 70 proc. jej sprzedaży. Wyroby Drutexu trafiają do Europy, Meksyku, Australii, USA i na Bliski Wschód. Niedawno firma zainwestowała w Europejskie Centrum Stolarki: halę o powierzchni 28,5 tys. m2 (wkrótce będzie to 30 tys. m2), która pozwoliła jej podwoić moce produkcyjne.
Dynamiczny rozwój nie byłby możliwy bez wykwalifikowanych pracowników. Obecnie Drutex zatrudnia ich ponad 2,7 tys. Prezes firmy, Leszek Gierszewski, zdradza, że na szczęście Bytów zawsze miał dobrych rzemieślników, fachowców i techniczne szkoły zawodowe. – Świetnie przygotowywały ślusarzy, tokarzy, spawaczy. Ludzi, którzy mieli „dwie prawe ręce”. Oczywiście szkolenie zawsze było konieczne, bo żadna szkoła nie przygotowuje do produkcji stolarki okienno-drzwiowej, ale nigdy nie mieliśmy problemu z kadrą – mówi Gierszewski i dodaje, że ma świadomość, iż przy ciągłym zwiększaniu skali działania o dobrych pracowników może być trudniej. Jednak i na to jest przygotowany. – Będziemy, w zależności od potrzeb, inwestować w jeszcze większą automatyzację.
Drutex najpierw wykorzystał szansę, jaką był olbrzymi popyt w Polsce na nowe okna. Ich rodzimi producenci stali się w końcu ekspertami, którzy coraz częściej prześcigają rywali z Zachodu. Swą strategię rozwoju Drutex oparł na współpracy z lokalnymi firmami budowlanymi. Na początku zdobywał kontakty np. na targach budowlanych, gdzie prezentował swoje innowacyjne produkty. Dziś współpracuje z siecią ponad 3,5 tys. partnerów handlowych na całym świecie. – Stopniowo uczyliśmy się rynków i poszerzaliśmy sieć sprzedaży, rozwijając jednocześnie własne procesy produkcji i logistyki – opowiada Gierszewski.
Firma zawsze dbała o to, by klasę jej wyrobów potwierdzały liczne certyfikaty i atesty wydawane na całym świecie. Rywalizację z konkurencją wygrywa też, gwarantując bardzo krótkie terminy realizacji zamówień. W całej Europie to zaledwie tydzień. Do tego dochodzi promocja: markę Drutexu promują tacy piłkarze, jak Philipp Lahm, Andrea Pirlo czy Jakub Błaszczykowski. Ich nazwiska przyciągają uwagę na tle konkurencji, która zresztą jest gigantyczna. Tylko nad Wisłą działa ok. 2,5 tys. producentów okien i drzwi. – Rywalizacja nam służy. W 2015 r. osiągnęliśmy 19-procentową dynamikę sprzedaży w porównaniu do analogicznego okresu 2014 r. Odnotowaliśmy sprzedaż na poziomie ponad 620 mln zł – mówi Gierszewski i podkreśla, że za siłę swej firmy uważa przede wszystkim jakość. – Strategia konkurowania ceną może być dobra na krótką metę. Długoterminowo trzeba jednak budować markę i inwestować w nowe technologie, gdyż tego oczekują klienci.
Jego słowa potwierdzają badania duńskiej Grupy Velux, producenta okien dachowych, obecnego w Polsce od ponad 25 lat. Wynika z nich, że Polacy zdecydowanie chcą w swoich domach nowoczesnych i energooszczędnych rozwiązań. Jacek Siwiński, dyrektor generalny Velux Polska, uważa, że to właśnie postęp technologiczny napędza rozwój firm budowlanych. Velux wzbogacił ostatnio swoją ofertę o rozwiązania dla inteligentnych, energooszczędnych domów. – W przyszłości będzie to kluczowy obszar biznesu dla naszej branży – zapowiada Siwiński.
Być blisko trendów
Domena poznańskiej firmy Fibaro to automatyka domowa i internet rzeczy (IoT). Jej historia przypomina początki słynnych startupów. Pierwsze kroki stawiała w 2010 r., w przydomowym garażu, a dziś zatrudnia 350 osób i działa na skalę międzynarodową. W maju otworzyła biura w Dolinie Krzemowej. – Zakotwiczyliśmy tam, aby być blisko technologii, trendów i najlepszych specjalistów – wyjaśnia Joanna Ossowska, dyrektor operacyjna Fibaro.
Ten rozwój też nie byłby możliwy bez wykwalifikowanych pracowników. Jeszcze kilka lat temu specjalistów od internetu rzeczy brakowało. – Rozpoczęliśmy wtedy współpracę z Politechniką Poznańską i rekrutowaliśmy najlepiej rokujących studentów i absolwentów, których uczyliśmy stosowanej przez nas technologii – opowiada Ossowska. – Ich wiedza rosła i rozwijała się wraz z naszymi projektami. W tej chwili w naszym dziale badań i rozwoju jest ponad 150 osób. Poza biurami w Poznaniu, mamy też dedykowane laboratorium w Zielonej Górze.
Firma nie bała się szybko wyjść poza Polskę. W krótkim czasie pozyskała klientów z Niemiec, Francji, USA. – Efektem tego było umacnianie pozycji poprzez sieć franczyzową. Jednak przez cały ten czas stawialiśmy na lokalną produkcję i polskich fachowców – podkreśla Ossowska.
Wejście na globalny rynek było zresztą zapisane już w pierwszej strategii firmy, kiedy jej produkt dopiero się rozwijał. – Jedynym skutecznym rozwiązaniem było wyjście poza ramy rodzimego kraju. Obecnie sprzedajemy na 110 rynkach na świecie, współpracujemy z największymi graczami technologicznymi i nadal rozwijamy swoje portfolio – mówi Ossowska.
Klientów na inteligentne domowe systemy i urządzenia przybywa. Fibaro w rekordowym 2012 r. odnotowała 388-procentowy wzrost przychodów netto ze sprzedaży. Jeszcze szybciej, bo o blisko 490 proc., wzrósł zysk ze sprzedaży wszystkich produkowanych przez nią urządzeń. – Liczby te są imponujące, a kolejne lata stabilizują pozycję naszej spółki jako lidera. Nasza EBITDA (zysk bez kosztów kredytów, amortyzacji itp. – od red.) nie spadła nigdy poniżej 15 proc. – zwraca uwagę Ossowska.
Zarobki firm z branży IoT i automatyki domowej powinny dalej iść w górę. Według McKinsey Global Institute wartość rynku IoT na świecie w 2025 r. sięgnie minimum 4 bln dol., ale może to być nawet 11 bln dol. To zresztą niejedyne świetne dla branży prognozy (patrz ramka na str. 70).
Niezwykle ważnym elementem rozwoju Fibaro było dofinansowanie ze środków UE. Firma skutecznie walczyła o nie kilka razy, m.in. o dotacje na innowacje czy stworzenie platformy B2B. Dostała też publiczne wsparcie na promocję na rynkach zagranicznych w ramach programu Poland IT. Ossowska nie wyklucza, że Fibaro będzie się również w przyszłości ubiegać o subsydia, kwestią otwartą pozostaje też debiut na giełdzie.
Mniej prądu, większy zysk
Pozyskiwaniem europejskich funduszy na prace badawczo-rozwojowe jest również zainteresowana APA Group z Gliwic, która działa na rynku inteligentnej automatyki przemysłowej i systemów zarządzania budynkami. – Szczególnie dofinansowanie związane z tworzeniem inteligentnych specjalizacji zachęca do pozyskania środków na ten cel – mówi Artur Pollack, prezes APA Group.
Firma powstała w 2001 r. Opracowywała proste rozwiązania w procesach automatyzacji i robotyzacji produkcji, z których skorzystali nawet samochodowi giganci, jak Volkswagen, Fiat czy Tesla. Z czasem APA zaczęła tworzyć kompleksowe systemy zarządzania budynkami.
Przykładem jej realizacji jest Toruń Plaza, jedno z największych centrów handlowych w województwie kujawsko-pomorskim, gdzie wdrożono system Vision BMS. Właściciel tego obiektu chciał ograniczyć ogromny pobór energii, związany m.in. z koniecznością oświetlania olbrzymich przestrzeni. Po wdrożeniu systemu w ciągu kolejnych trzech lat udało się wygenerować oszczędności na kwotę 280 tys. zł.
Pollack uważa, że kluczem do osiągnięcia sukcesu w jego branży jest umiejętność dostosowywania się do zmian na rynku i oczekiwań klientów. – Nasze produkty szyjemy na miarę. W realizacji strategii pomaga nam propagowanie naszej technologii za pośrednictwem budowanych przez nas showroomów i internetowych transmisji na żywo z budynków.
Prezes APA też podkreśla rolę dobrych pracowników w sukcesie jego firmy. Jednak nie jest o nich łatwo, gdyż polski system edukacji nie dostarcza rynkowi specjalistów, a jedynie osoby o potencjalnie szerokiej wiedzy teoretycznej. Dlatego średni czas kształcenia specjalisty trwa od dwóch do trzech lat. – I to w przypadku osób posiadających solidne wykształcenie kierunkowe i dużo chęci – mówi Pollack.
W zeszłym roku w Katedrze Mechatroniki Politechniki Śląskiej w Gliwicach firma otworzyła laboratorium, gdzie studenci będą uczyć się najnowszych technologii metodą learning by doing. Być może w przyszłości zasilą szeregi APA Group.
Brak specjalistów na rynku to zresztą niejedyna bariera. Ale zdaniem Pollacka polskie firmy z branży energooszczędnego i inteligentnego budownictwa zdecydowanie mogą być kołem zamachowym polskiej gospodarki: – Czas, by nasze narodowe cechy, czyli upór i dociekliwość, ukierunkować na budowę przyszłościowych rozwiązań dotyczących np. poprawy efektywności energetycznej czy ochrony środowiska.
W energooszczędne budownictwo wchodzą też deweloperzy i producenci materiałów budowlanych. Np. kielecka spółka Echo Investment, jeden z liderów rynku nieruchomości, zainstalowała w warszawskim biurowcu Q22 panele fotowoltaiczne, które zasilają stacje ładowania aut elektrycznych. Wyposażyła też biurowiec w system, który pozwala najemcom lepiej kontrolować zużycie wody i energii.
Z kolei spółka Izodom ze Zduńskiej Woli stworzyła technologię o tej samej nazwie, która pozwala składać domy niczym z klocków lego. System polega na łączeniu blisko setki elementów i wypełnianiu ich betonem, przy czym można w ten sposób wznosić zarówno wielopiętrowe bloki, jak i małe domki. Technologia ta pozwala zaoszczędzić na kosztach budowy, a także kilkadziesiąt procent na wydatkach na ogrzewanie. Przez ćwierć wieku firma zbudowała na świecie 180 tys. domów.
Wygląda na to, że postawienie przez polską gospodarkę na nowoczesne, energooszczędne rozwiązania budowlane i inteligentne urządzenia ma przyszłość. Dobrze wróżą nastawienie na innowacje i wyprzedzające działania przedsiębiorców związane z kształceniem kadr. Trzymajmy kciuki za koniunkturę w budownictwie.
Energooszczędne budownictwo – wielka przyszłość i bariery
Właściciele firm działających w branży energooszczędnego budownictwa mogą zacierać ręce. Z raportu „The World Green Building Trends 2016” wynika, że w ciągu najbliższych dwóch, trzech lat podwoi się liczba ekologicznych budynków. W 2018 r. ponad 60 proc. projektów będzie wyposażonych w zielone rozwiązania. W raporcie możemy przeczytać, że Polska powoli dojrzewa do tych standardów, ale nadal znajduje się w gronie państw, gdzie dynamiczny rozwój rynku hamuje niska świadomość korzyści wśród konsumentów i brak odpowiedniego wsparcia. Zatem branża powinna skupić się na przełamaniu tych barier.
Różowe perspektywy dla producentów okien i drzwi
Z danych Centrum Analiz Branżowych (CAB) wynika, że w 2015 r. wyprodukowano w Polsce prawie 13 mln okien (o 4,5 proc. więcej niż w 2014 r.) i ponad 8,2 mln drzwi (wzrost o 9,5 proc.). Ale istny boom w branży wynika głównie z szybko rosnącego eksportu. Pomaga też mniejsza aktywność niemieckiej konkurencji. W efekcie Polska stała się w zeszłym roku największym eksporterem tego typu wyrobów w UE, z udziałem na poziomie 21 proc. W tym roku można spodziewać się dalszego wzrostu eksportu – o ok. 10 proc.
Marsz internetu rzeczy
Analitycy Gartnera szacują, że w 2020 r. będzie istniało ponad 25 mld urządzeń podłączonych do internetu. A to jedna z ostrożniejszych prognoz. Inne badania mówią o kilkuset miliardach rzeczy wpiętych do sieci w ciągu najbliższych 10 lat. Sprzedaż tych urządzeń w Europie Środkowo-Wschodniej rośnie już teraz w tempie dwucyfrowym – średnio o 18,7 proc. w skali roku. W 2014 r. jej wartość sięgnęła 6,83 mld dol., a w tym roku powinna wynieść 8,20 mld dol. W 2018 r. rynek internetu rzeczy w naszej części świata wart będzie już 13,58 mld dol.
W Polsce zainteresowanie inteligentnymi rozwiązaniami też nabiera rumieńców. – W ostatnich latach obserwujemy prawdziwy boom na domy inteligentne. Wzrosty rok do roku są kilkudziesięcioprocentowe – mówi Łukasz Antkiewicz z biura prasowego polskiej filii francuskiej firmy Somfy produkującej urządzenia do sterowania inteligentnymi domami. – Z badań, które przeprowadziliśmy w zeszłym roku, wynika, że już jedna piąta Polaków mieszka w smartdomu lub posiada jakieś jego elementy. A dwie trzecie wyraża zainteresowanie nimi.
Więcej możesz przeczytać w 10/2016 (13) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.