Technologia informacyjna to przyszłość. Szczególnie dla kobiet
Mariia Nalapko, fot. materiały prasowez miesięcznika „My Company Polska”, wydanie 2/2023 (89)
Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!
Jak trafiła pani do zespołu w Capgemini?
Do Capgemini przyszłam jeszcze w trakcie studiów. Trafiłam do zespołu finansowego z językiem niemieckim, zaczęłam pracę jako księgowa.
Czy studiowała pani kierunek inżynierski?
A skąd, biznes międzynarodowy. Czyli kierunek odległy od nowoczesnych technologii.
To skąd się wzięła pani przygoda z technologią?
W pewnym momencie poczułam, że wiele czynności związanych z księgowością jest dla mnie zbyt monotonnych i chciałam sobie trochę pomóc. A że trafiłam do wewnętrznego zespołu odpowiadającego za innowację i automatyzację pracy, nauczyłam się pisać proste kody, które pomogły mi w codziennych obowiązkach i sprawiły, że część zadań wykonywałam dużo szybciej niż poprzednio. Przy okazji przekonałam się, że „nie święci garnki lepią”. To był mój pierwszy, ale ważny krok w kierunku świata technologii. Później dołączyłam do zespołu, który zajmował się transformacją procesów finansowych. Tutaj moja kariera ruszyła w przyspieszonym tempie. Zaczęłam pracować dla klientów i usprawniać procesy finansowe, pracowałam z działem sprzedaży i zaangażowałam się w pracę nad rozwojem naszych produktów. Rok temu rozpoczęłam pracę na stanowisku Global Process Owner dla Digital Twin.
Technologia informacyjna a nowa rola biznesu
Obawiała się pani nowej roli?
Owszem. Moja główna obawa wynikała z tego, że była to koncepcja bardzo świeża i nie za bardzo miałam się jej od kogo uczyć. Czułam się jak pionierka, nic więc dziwnego, że się zastanawiałam, czy podołam. Zastanawiałam się też, czy po drodze się nie złamię i się nie wycofam.
Mimo to nie poddała się pani.
Zwyciężyła ciekawość i to, że Digital Twin okazał się konceptem niezwykle interesującym. Zaczęłam czytać dużo fachowej literatury, poszerzać swoją wiedzę i poczułam, że mnie to rozwija. Z dużą pomocą przyszła firma. Capgemini zaoferowało mi wiele narzędzi wspierających, m.in. szkolenia, a także możliwość wsparcia ze strony świetnych profesjonalistów i profesjonalistek. Z czasem moja wizja Digital Twin zaczęła mi się klarować.
Po raz kolejny pada nazwa „Digital Twin”, więc chyba musimy wyjaśnić czytelnikom, o co chodzi. Mnie kojarzy się z „bliźniakiem”.
Słusznie, jest to bowiem wirtualny bliźniak procesów klienta. Wytłumaczę na przykładzie. Wyobraźmy sobie sklep, w którym na co dzień odbywa się wiele procesów. Ktoś zamawia towar, dostawcy go przywozą, sklep musi za niego zapłacić i rozłożyć na półkach. Na koniec przychodzi klient i go kupuje. Wszystkie te kroki można przełożyć na sklep wirtualny. W wirtualnym środowisku można zmapować wszystkie kroki w tym procesie i szczegółowo go przeanalizować. Dzięki sztucznej inteligencji możemy zobaczyć wszystkie czynniki, które powodują zakłócenia lub spowolnienia. Dzięki temu widzimy, co można ulepszyć. Następnie, dzięki wirtualnemu bliźniakowi, możemy zaproponować klientowi najlepsze rozwiązania. Na koniec mamy szansę wirtualnie przetestować proponowane zmiany, zobaczyć, jak zadziałają one w praktyce – a jeśli zadziałają dobrze w modelu bliźniaczym, wówczas możemy je przełożyć na model rzeczywisty.
Takie wirtualne laboratorium?
Można tak powiedzieć. Wszystko dzieje się tak jak w rzeczywistości, tyle że klient nie ponosi ryzyka.
Rzeczywiście brzmi fascynująco.
Mnie to też wciągnęło, chyba w pewnym okresie aż za bardzo. Był taki moment, że pracy poświęcałam zbyt dużo czasu, co zaczęło się odbijać na moim życiu osobistym. Później jednak nauczyłam się filtrować informacje, delegować zadania, a gdy trzeba – mówić „nie”. Dziś tę umiejętność postrzegam jako ważny krok w rozwoju osobistym.
A co uważa pani za najbardziej ekscytujące w pracy z konceptem Digital Twin?
Przede wszystkim ogromny wachlarz możliwości, jakie daje mi Capgemini. Jeśli jesteś w czymś dobry i chcesz się rozwijać, zawsze dostaniesz szansę, by to robić. Firma daje też liczne narzędzia wspomagające, takie jak szkolenia, kursy, konferencje. Do tego pracujesz z osobami bardziej doświadczonymi i masz szansę uczenia się od najlepszych. W moim przypadku ważne też było uczestnictwo w programach Women’s Leadership, w ramach których mogłam skorzystać z kobiecego mentoringu.
Na koniec spytam, jak zachęciłaby pani kobiety, by nie bały się wejść w świat technologii?
Technologia to przyszłość i jest w niej dużo miejsca dla nas, kobiet. Żeby je znaleźć, nie trzeba koniecznie kończyć specjalistycznych studiów. Jest wiele szkoleń czy kursów, na które można się zdecydować we własnym zakresie. Warto dużo czytać, śledzić fachowe kanały na LinkedInie, znaleźć kobiecą mentorkę. I w ten sposób się przekonać, że najnowsze technologie to także przestrzeń dla kobiet.
Więcej możesz przeczytać w 2/2023 (89) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.