Nowy wiek emerytalny w 2025. Kobiety mówią, czy chcą pracować do 65. roku życia
Co kobiety w Polsce myślą o podniesieniu wieku emerytalnego? / Fot. Shutterstock/ Roy HinchliffePrezes ZUS Zbigniew Derdziuk stwierdził w jednym z ostatnich wywiadów, że w czasie obliczania reformy emerytalnej, popełniono szereg błędów. Między innymi oceniając wskaźnik dzietności oraz licząc na pieniądze z prywatyzacji.
Podwyższenie wieku emerytalnego kobiet
W 2013 roku wiek emerytalny kobiet został podniesiony do 67 r.ż. Gwałtowny sprzeciw społeczny sprawił, że z reformy dość szybko się wycofano. Po kolejnych zmianach ustalono, że wiekiem granicznym przejścia kobiet na emeryturę będzie 60 r.ż.
Znów niestety popełniono błąd. Niewydolny system emerytalny w Polsce coraz bardziej daje o sobie znać. Szacuje się, że do 2027 roku do wypłat emerytur państwo będzie musiało dopłacać 143 mld zł rocznie. Remedium na głodowe emerytury polskich kobiet, których świadczenia wynoszą 3 200 tys. zł, ma być podwyższenie wieku emerytalnego. Tym razem, co może zdziwić rządzących, kobiety mówią "tak, chcemy pracować jak najdłużej".
Podwójny etat
- Wiadomo, że wolałabym pracować krócej, ale przy obecnej przewidywanej długości życia i polepszeniu warunków socjalnych podwyższenie wieku ma sens. Plus jestem za równouprawnieniem, więc uważam, że powinien zostać zrównany z męskim limitem - mówi Anna.
Dyskusja o wieku emerytalnym nie może odbyć się bez zauważenia roli opiekuńczej kobiet w społeczeństwie. "Podwójny etat", w którym kobiety oprócz pracy zawodowej, biorą na siebie odpowiedzialność związaną z wychowywaniem dzieci i prowadzeniem domu powinna być doceniona. "Niech mężczyźni rodzą dzieci i biorą na siebie urlopy macierzyńskie, opieki itd. wtedy spoko. No i nie zapominajmy o drugim etacie w domu" - wskazuje Małgorzata.
Pojawiły się też głosy, że posiadanie dzieci jest przecież wyborem, więc decydując się na nie, kobiety powinny być świadome obniżenia kapitału składkowego, z którego w przyszłości będą wypłacane ich emerytury.
60 lat to za mało
Tabela średniego dalszego trwania życia kobiet i mężczyzn na rok 2024 pokazuje, ile miesięcy wypłat emerytury czeka po zakończeniu pracy. Na jej podstawie wyliczane są emerytury. Według danych żyjemy coraz dłużej, a więc i nasz kapitał musi być dzielony na więcej wypłat, a to zmniejsza ich wysokość.
Trzeba zatem żyć krócej, czy pracować dłużej?
- Ja mam 62 i mam zamiar pracować jeszcze z 8 lat. Emeryturę będę mieć za niską, by się bez tego utrzymać. A generalnie bez podwyższenia wieku emerytalnego system nie da rady. Problem w tym, że w wielu miejscach, klimat pracy jest toksyczny, warunki fizycznie ciężkie, to ludzie marzą o emeryturze. Do tego składki wysokie, świadczenia niskie, a to wszystko dlatego, że pracujący utrzymują znaczne grupy uprzywilejowanych. Politycy naszą kasą kupują sobie głosy, a my się dajemy wodzić za nos - mówi o sobie Natalia
- Mi do emerytury jeszcze dużo zostało -zauważa Patrycja. - Z perspektywy koleżanek z firmy, które odchodziły, powiem tak: 60 lat to mało. Serio, młode babeczki odchodziły na emeryturę, i zawsze byłam w szoku, nigdy w życiu bym nie powiedziała, że są już w wieku emerytalnym. Także uważam, że 60 lat to serio nie jest wiek na emeryturę, ma się jeszcze mnóstwo czasu przed sobą na zasłużony odpoczynek.
Kobiety zauważają, że praca po 60. roku życia zależy od zdrowia fizycznego i sprawności psychicznej, o której mówi się za mało. - Moja mama ma 64 lata i nadal jej pamięć świetnie sobie radzi, nikt nie podważa jej eksperckiej wiedzy i umiejętności, a wręcz je cenią. Nie promujmy stereotypów - mówi Marta.
- Moja znajoma po 60. bierze udział w profesjonalnych zawodach crossfit. Tak więc sprawność fizyczna czy umysłowa to często sprawa indywidualna, a niekoniecznie sprawa wieku. A ustawodawca musi to jakoś wypośrodkować, uchwalając taki, a nie inny wiek emerytalny... - odbija piłeczkę Lucyna.
Kobiety wyjaśniają: "biologii nie oszukasz", szczególnie w zawodach, które wymagają pracy zmianowej, nocnej, a również wysiłku fizycznego, czy długotrwałego stania na nogach. a pracuję połowę czasu nocą. - Myślę, że warto wrócić do tego, co kiedyś nazywano "branżowymi przywilejami", a co w sumie było dostosowaniem do różnych warunków pracy - podsuwa swój głos w dyskusji Maria
"Tak" dla zrównania wieku emerytalnego
- Jeżeli pytasz o podwyższeniu wieku w kontekście wyrównania go, jestem jak najbardziej za wyrównaniem - mówi Agieszka. - Nawet obniżeniem wieku mężczyznom. Nie chce być traktowana jak gorszy sort w późniejszym wieku, i w konsekwencji musieć polegać na zarobkach mężczyzny albo godzić się na złe warunki pracy, bo "gdzie mnie zatrudnią w tym wieku" - wyjaśnia. - A jeżeli chodzi o podwyższanie wieku ogółem to już zupełnie inna sprawa. Zwłaszcza ze nie dysponujemy swoją emeryturą z ZUS w całości.
- Jestem pogodzona z tym, że prawdopodobnie będę pracowała, dopóki będę mogła. Sądzę też, że podwyższenie wieku emerytalnego to kwestia czasu i im wcześniej zostanie to zorganizowane i im więcej czasu będzie na przygotowanie się psychicznie na to, tym lepiej - pisze kolejna uczestniczka dyskusji.
I dalej: - Nie pamiętam już szczegółów poprzedniego podwyższenia, ale przecież też nie dotyczyło kobiet chwilę przed emeryturą tylko dużo młodszych. Zresztą teraz też nie rozumiem histerii, że "za rok emerytura, a tu ktoś chce mnie zmusić, żebym jeszcze pięć lat pracowała". Inna sprawa jest taka, że nie jestem zwolenniczką emerytury uzależnionej od wieku, uważam, że w tej kwestii powinien być brany pod uwagę staż pracy. Ale na tak dużą zmianę nie liczę.
"Nie wierzę w emeryturę"
- Według nie 60 to jest bastion, którego trzeba bronić. A jeżeli już miałoby się coś ruszać to niech to będzie 60 dla wszystkich, i kobiet i mężczyzn. System emerytalny jest niewydolny, ale naprawiać powinno się go przemyślanymi reformami, a nie tym, żeby obywatele tyrali do śmierci. - wyjaśnia Tamara
Zupełnie po drugiej stronie barykady jest Anna, która pracuje na pozycji CEO w dużej firmie. - 60 lat to marna emerytura. Więc nie dość, ze mamy niższe pensje, dłuższe życie (statystycznie), to jeszcze sobie dokładamy, broniąc granicy 60. lat, a potem będziemy płakać, ze nie ma na leki i na jedzenie, że żyjemy w nędzy… Kiepski pomysł moim zdaniem.
Annie, chociaż pozostaje nadzieja, że po przejściu na emeryturę zobaczy jakiekolwiek pieniądze. Innego zdania jest Żaklina: - Jako kobieta jeszcze przed 40. myślę, że emerytura to abstrakcja. Nie wiem, czy państwo będzie w stanie cokolwiek nam pomóc. Dodatkowo sama staram się odkładać pieniądze, aby na tę emeryturę udać się możliwie jak najwcześniej.
Kolejna Ania, ale tym razem właścicielka jednoosobowej działalności gospodarczej, mając 33 lata, jest pozbawiona złudzeń. - Nie wierzę w to, że dostanę emeryturę, która wystarczy na przetrwanie, więc zakładam, że będę pracowała dłużej niż 65 r.ż., jeśli nie wypracuję sobie jakiegoś pasywnego dochodu w międzyczasie. W związku z tym wiek emerytalny nie robi na mnie wrażenia - pisze Ania.
Kobiety wspominają o swoich oszczędnościach, które mają jednocześnie przeznaczenie "na czarną godzinę" plus "ewentualnie coś zostanie na emeryturę". Zaradność Polek może zaskoczyć ZUS i rządzących, którzy będą chcieli majstrować przy podwyższeniu wieku emerytalnego. Nie dość, że kobiety chcą pracować dłużej, to zdają się również myśleć o zabezpieczeniu finansowym, którego społeczny ubezpieczyciel nie bierze pod uwagę. To niestety oznacza, że opieka senioralna znów została pozostawiona w rękach kobiet, które od lat dzierżą tę rolę w społeczeństwie i znów udowadniają, że nie potrzebują państwa do regulowania swoich życiowych potrzeb.