Zaprogramować Polskę
© Filip Millerz miesięcznika „My Company Polska”, wydanie 1/2017 (16)
Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!
Jak zwiększyć szanse ludzi na niestabilnym rynku pracy? Jak pomóc im szybko i przystępnie uzyskać odpowiednie wykształcenie? Wreszcie – jak ich nauczyć je wykorzystywać i znajdować chętnych na swoje usługi?
Na te pytania odpowiedział sobie założony w Danii startup CodersTrust. Jego twórcy, informatycy, zarabiają na dzieleniu się z innymi fachową wiedzą i kompetencjami. CT oferuje kursy w sieci, które uczą umiejętności programowania w zaledwie sześć miesięcy, ale misją firmy jest też kojarzenie kursantów z rynkiem pracy poprzez światowe platformy freelancerskie. Dzięki Beacie Jarosz i Joannie Prószyńskiej-Witkowskiej jest to możliwe także w Polsce.
Spotykam się z nimi w ich biurze w urokliwej części warszawskiego Starego Mokotowa. Są współzałożycielkami CodersTrust Polska i mogłyby o tej firmie opowiadać godzinami.
Z biznesem mają do czynienia nie od dziś. Beata Jarosz najpierw pracowała w Komisji Papierów Wartościowych i Giełd, co wspomina z pewnym rozrzewnieniem. – To był bardzo ciekawy okres. Zupełnie nie mieliśmy doświadczenia. Gdzie mieliśmy je zdobyć, skoro na studiach uczono nas ekonomii socjalizmu? – pyta. Potem zmieniła pracodawcę, ale nadal obracała się w świecie finansów. Tym razem na Giełdzie Papierów Wartościowych. W zarządzie warszawskiego parkietu spędziła osiem lat. Zajmowała się tam m.in. rynkiem obligacji samorządowych i korporacyjnych, znanym szerzej jako Catalyst.
I właśnie wtedy wpadła na Joannę Prószyńską-Witkowską, właścicielkę dużej agencji PR, współpracującą z giełdą przy promocji polskich firm za granicą. Panie szybko znalazły wspólny język i doszły do wniosku, że świetnie im się razem pracuje.
W stronę kobiet
Ponad rok temu dostały propozycję spotkania z duńskim CodersTrust w sprawie rozkręcania polskiego oddziału CT. Startup działał wtedy na świecie już od dwóch lat. W tym czasie zyskał wsparcie wielu prominentnych osobistości. W Bangladeszu np. do pomysłu szybkiego szkolenia przyszłych programistów zapalił się Muhammad Yunus, laureat Nobla za pomysł mikropożyczek, które pozwalają wyciągać z biedy całe społeczności. Dzięki pomocnej dłoni Fundacji Rockefellera, CT działa także w Afryce i innych krajach Azji.
– Już od dawna myślałam o tym, aby po pierwsze, otworzyć własny biznes, a po drugie, stworzyć swój startup. Ponadto kwestia edukacji jest mi bliska. Sama szkoliłam kiedyś maklerów – opowiada Jarosz, dziś prezes CT Polska.
Witkowską, czyli wiceprezes, bardziej zachęciło coś innego. Od lat interesuje się tematyką społeczną. Jest m.in. autorką inicjatywy Znane Ekspertki, która stawia sobie za cel zwiększenie obecności kobiet-specjalistek w mediach, gdyż obecnie ich głos nie jest wystarczająco reprezentowany. Doprowadziła np. do powstania portalu, na którym dziennikarze mogą w prosty sposób wyszukać ekspertkę z danej dziedziny, aby się dla nich wypowiedziała. – CT to dla mnie biznes społeczny. Ma oczywiście na siebie zarabiać, ale jednocześnie pełnić ważną misję społeczną – mówi Witkowska.
Wspominają, jak obserwowały działania CT w Kosowie. Uruchomiono tam kursy specjalnie dla kobiet. W tym młodym i biednym kraju pracuje tylko co ósma z nich. Nic dziwnego, że na sto miejsc na szkoleniu refundowanym przez Bank Światowy było ponad tysiąc chętnych. Efekty robiły wrażenie. Zdarzały się kursantki, które już w połowie nauki miały pracę. W dodatku znacznie wzrosły ich pewność siebie i samoocena.
Polska to może nie Kosowo, ale swoje problemy ma. Według Jarosz są to przede wszystkim emigracja młodych, wyludnianie się małych miast i szybko zmieniający się rynek pracy, za którym nie nadążają uczelnie. Zdaniem właścicielek CT Polska ich firma może zaoferować rozwiązanie przynajmniej części tych bolączek. Oczywiście głównie dlatego, że pomaga szybko nabyć bardzo poszukiwane przez rynek pracy kompetencje. Komisja Europejska szacuje, że wkrótce 90 proc. zawodów będzie wymagać umiejętności cyfrowych, a już dziś w rodzimym sektorze IT brakuje 50 tys. pracowników. Poza tym istotny jest dostęp do zleceń freelancerskich, których każdego dnia na globalnych portalach dla wolnych strzelców pojawia się aż 45 tys. Daje to możliwość utrzymywania się z pracy zdalnej i pozostania w miejscu zamieszkania.
Ale Jarosz i Witkowska najbardziej liczą, że uda im się zaktywizować kobiety, które na naszym rynku informatycznym stanowią niecałe 20 proc. specjalistów, mimo że, jak pokazuje raport Innowacyjna Gospodarka, trzy czwarte z nich wykazuje zainteresowanie naukami ścisłymi. – Zachęcamy zwłaszcza kobiety wracające z urlopów macierzyńskich. Boją się powrotu na rynek pracy, a tu mogą zdobyć nowe umiejętności. Dzięki nauce online nie muszą zmieniać dotychczasowego trybu życia.
Misja zatacza kręgi
Właścicielki CT Polska, mimo pomocy ze strony Global CT, też musiały się na początku zmierzyć z pewnymi problemami, np. z podejściem rodzimych mentorów (wprawdzie Global CT gwarantuje dostęp do fachowców z najlepszych amerykańskich firm i uczelni, ale nie każdy polski kursant chce konsultacji w języku Szekspira, choć sam kurs jest oczywiście po angielsku). – Dla nich taki tryb pracy i kontakty online z podopiecznymi były pewną nowością. Ale po pierwszej edycji dostałyśmy świetny feedback. Jeden z mentorów przyznał np., że nie wierzył, iż programowania może się nauczyć studentka weterynarii. Udało jej się m.in. dlatego, że świetnie ją potrafił zmobilizować – wspominają obie panie i wskazują, że takie historie to dowód, iż kodowanie może opanować każdy, nawet humanista. Najważniejsze to umiejętność logicznego myślenia i systematyczność. – No i trzeba to lubić – dodaje Jarosz.
Na zainteresowanie nie narzekają. Na okres próbny (pierwsze dwa tygodnie szkolenia są za darmo) zarejestrowało się blisko pół tysiąca osób. Ale barierą dla zachęconych są koszty – kurs w CT kosztuje 5,7 tys. zł (albo 3,3 tys., jeśli kursant oddaje 10 proc. honorarium za każde otrzymane później zlecenie, aż spłaci całą kwotę). Nie jest to więc oferta na każdą kieszeń, lecz Jarosz i Witkowska przekonują, że choćby ze względu na dostęp przez 12 godz. dziennie do najlepszych mentorów kurs musi kosztować.
To się jednak może wkrótce zmienić. – Nawiązałyśmy współpracę z Providentem – ujawniają właścicielki CT Polska. – Zależało nam na pozyskaniu partnerów z dużym zapleczem finansowym. A np. banki nie mogą finansować studentów czy osób niepracujących – wyjaśnia Jarosz.
Na początku Provident ufunduje stypendium dla 40 kursantów, pokrywające 86 proc. kosztu szkolenia. Otrzymają je ci, którzy wygrają specjalny konkurs. – Być może na następnym etapie zaoferuje dla naszych studentów bardzo preferencyjne pożyczki z możliwością spłaty dopiero po rozpoczęciu pracy – słyszę. – Poza tym firma ta podziela nasze zdanie w kwestii problemów, które nękają nasz kraj.
Pomagamy odnaleźć się na rynku pracy
Małgorzata Domaszewicz, kierownik ds. Społecznej Odpowiedzialności Biznesu Provident Polska
Provident działa na terenie całej Polski. Wielu z naszych klientów pochodzi z mniejszych miejscowości i widzimy, że mają oni gorsze perspektywy na budowanie lepszej przyszłość dla swoich rodzin, a rynek pracy jest bardziej ograniczony niż w dużych miastach, gdzie stwarza nieporównywalnie większe szanse rozwoju. Dlatego też w ramach naszych działań społecznych chcemy koncentrować się na inwestowaniu w harmonijny rozwój regionów. Projekt, który realizujemy razem z CodersTrust Polska, ma na celu uzupełnienie deficytów w bardzo ważnym obszarze – uzyskania kompetencji pożądanych na rynku pracy. Nie ma lepszego sposobu na podnoszenie jakości życia niż zdobycie umiejętności, na które obecnie jest bardzo duże zapotrzebowanie. Wierzymy, że jest to działanie, które długofalowo może przynieść wiele pozytywnych zmian. Ogromnym atutem stypendium „Zaprogramuj swoją przyszłość” jest to, że już w trakcie nauki kursanci mają szansę na zdobycie pierwszych płatnych zleceń w ramach globalnej platformy zrzeszającej freelancerów Upwork (ponad 3 mln ofert pracy rocznie). To oznacza, że z nowymi kwalifikacjami równie dobrze można znaleźć pracę w Płocku czy w Sandomierzu, bez konieczności przeprowadzenia się do Warszawy.
Więcej możesz przeczytać w 1/2017 (16) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.