Gadżety. Kwiecień 2020
fot. materiały prasowez miesięcznika „My Company Polska”, wydanie 4/2020 (55)
Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!
Joga do wszystkiego
Lenovo Yoga Book C930 łączy dwa światy: małych laptopów, tabletu oraz czytnika e-booków. Do tego ma świetny ekran, znośną baterię oraz rysik, który pozwoli nam narysować nasze najlepsze pomysły. Producenci lubią specjalizację, w ten sposób mogą sprzedawać więcej urządzeń. Co jeśli jednak chcemy mieć sprzęt łączący różne funkcje? Taką ścieżką podążyło Lenovo. Już zresztą wcześniej dzięki sprytnym zawiasom firma połączyła laptopa z tabletem, teraz poszła o krok dalej. Zamiast klawiatury mamy bowiem drugi ekran, który jest dotykowym wyświetlaczem e-ink, czyli imitującym papier. W zależności jaką funkcję wybierzemy, może on zastąpić klawiaturę (a także emitować dźwięki stukania w klawisze), może być naszym odręcznym notatnikiem albo czytnikiem właśnie. O tym, że jest to produkt przemyślany świadczą pewne smaczki. Żeby otworzyć pokrywę, trzeba dwa razy w nią stuknąć. Z zewnątrz wrażenie robią zawiasy, które pozwalają rozłożyć go na 360 stopni. Ekran jest zdecydowanie mocną stroną – 10,8-calowy LCD charakteryzuje się dużą jasnością i ładnymi kolorami, a rozdzielczość 2560×1440 px pozwala dostrzec wszystkie szczegóły. Dobre wrażenie robi też bateria: powinna wytrzymać 9 godz. (pamiętajmy, że są to dwa ekrany). Na plus można jeszcze zaliczyć wagę, 800 g, a mamy przecież trzy urządzenia. Są też pewne minusy – klawiatura często przełącza się w inny tryb, a sam ekran e-ink nie jest gigantem responsywności. Najbardziej jednak mi brakowało możliwości skorzystania z aplikacji Kindle na czytniku właśnie. Lenovo obiecuje, że wkrótce pojawi się aktualizacja, dzięki której będziemy mogli Kindle uruchomić. Werdykt? Zdecydowanie tak, choć trzeba się liczyć ze sporym wydatkiem.
---
Opple watch
Pierwszy smartwatch chińskiej firmy Oppo już się określa mianem „Opple Watch”. Chińczycy stworzyli produkt, który bardzo przypomina zegarek Apple Watch, przy czym jest znacznie tańszy i działa na Androidzie. Miał być zaprezentowany w Barcelonie, jednak imprezę targową odwołano. Smartwatch ma być dostępny w dwóch rozmiarach: 46 i 41 mm. Większe urządzenie otrzyma 1,9-calowy wyświetlacz AMOLED i powinno działać na jednym ładowaniu do 40 godz. Co charakterystyczne, ma on mieć zakrzywiony ekran po obu stronach. Czy ta funkcja przyda się użytkownikom – nie wiadomo. Wiadomo jednak, że zakrzywienia bardzo odbijają światło. Na plus trzeba zaliczyć sensory do monitorowania snu oraz pracy serca. Oraz cenę zaczynającą się od ok. 850 zł.
---
Okulary z badaniem mózgu
Koreańska firma Looxid Lab opracowała czujniki EEG, które mogą współpracować z goglami do wirtualnej rzeczywistości Oculus Rift 6. Dołączane przez Koreańczyków czujniki umieszczane są na czole pod opaską utrzymującą okulary na głowie. Jak twierdzi firma, dzięki temu może ona badać rzeczywiste emocje i reakcje ludzi na to, co widzą na ekranach okularów. Gdzie więc można to wykorzystać? Zastosowań jest wiele. Scenariusz gry mógłby zależeć od naszej reakcji na rozwój wypadków. Urządzenie mogłoby się też sprawdzić w ochronie zdrowia i badaniach. Zaś firmy mogłyby przetestować, jak konsumenci reagują na ich produkty, nie tylko notując, co mówią, ale jak rzeczywiście reaguje ich mózg.
---
Buty z jabłek
Marka odzieżowa Tommy Hilfiger planuje rozpocząć produkcję butów z domieszką odpadów z przemysłu owocowego, głównie z przetwórstwa jabłek. Ma to być alternatywa dla skóry i kolejny krok na drodze do zastąpienia materiałów stanowiących zagrożenie dla środowiska, np pochodnych ropy naftowej, surowcami ekologicznymi. Serwis nowymarketing.pl wyjaśnia, że pomysł na wykorzystywanie skórek jabłek narodził się w Tyrolu, gdzie uprawa jabłek jest bardzo popularna. Jeden ze startupów pogodził rolników, którzy nie mieli co robić z resztkami, z branżą modową poszukującą alternatyw dla nieekologicznych materiałów. Buty powstałe przy użyciu skórek jabłek można kupić w Polsce. Nie będzie to jednak tani zakup – tenisówki wyceniono na 649 zł.
---
Król przestworzy
Bose przez lata dominował na rynku słuchawek z redukcją hałasu, zwłaszcza model QC35. W zeszłym roku znalazł jednak rywala, słuchawki wh-1000xm3, które i funkcjami, i poziomem wyciszenia przebijały osiągnięcia Amerykanów. Teraz jest odpowiedź Bose i nowe słuchawki serii 700. Są zupełnie nowe, mają inny bardzo smukły dizajn, przemodelowaną regulację pałąka, no i świetne wykończenie. Widać, że firma nie boi się zmian, co już samo w sobie idzie na plus. Kolejnym jest to, jak słuchawki świetnie leżą na uszach, trudno się tu o coś przyczepić, a do Sony można było i owszem. I teraz rzecz ważna, ale nie najważniejsza. Chodzi o wyciszenie od głosów z zewnątrz. Bose zrobiło kolejny krok, choć nie mówimy tu o 100 proc. odcięcia. Jest lepiej niż było, ale nie jest tak, jak było przed laty, że Bose było o dwie proste przed konkurencją. Podobnie jeśli chodzi o sterowanie, czyli panel dotykowy na prawej słuchawce, który działa podobnie do innych. Ale przewaga tkwi w muzyce. Bose grają lepiej niż Sony. Brzmienie jest ciepłe, zrównoważone we wszystkich pasmach i strojone tak, by trafiać w gust większości. Basu jest ani za dużo, ani za mało. Fajne są też inne drobne rzeczy, jak choćby to, że po uruchomieniu słuchawki informują, ile godzin słuchania nam zostało. Nie ile procent baterii, a ile godzin. Czy to nie prostsze i praktyczniejsze? Tego jest więcej i w samej aplikacji, i słuchawkach. Można powiedzieć, że Bose będące przez lata jedynym wyborem dla tych, którzy dużo latają znów jest królem przestworzy.
---
10 dni
Tyle potrzebował polski startup Hyperloop na zebranie 2 mln zł na rozwój superszybkiej kolei. Hyper Poland pracuje nad technologią kolei magnetycznej magrail. Zapowiada, że zbuduje najszybszy i najbardziej efektywny sposób przewozu towarów i ludzi na istniejących liniach kolejowych.
Kolej, nad którą pracuje, ma być oparta o lewitację magnetyczną oraz silnik liniowy i mknąć po torach z prędkością do 415 km/godz. To hybrydowe rozwiązanie pozwala na funkcjonowanie zarówno systemu magrail, jak i konwencjonalnych pociągów na tych samych liniach.
---
Pudełeczko z filmami
Do tej pory Chromecast był tylko czymś na kształt bezprzewodowego przekaźnika obrazu i dźwięku do telewizora. Najnowsza odsłona sprzętu miałaby stać się samodzielną przystawką smart TV na Androidzie. Tak przynajmniej twierdzi serwis 9to5Google, powołując się właśnie na źródło znające plany Google. Nowy Chromecast Ultra ma działać pod kontrolą Android TV. Nie będzie to żadna okrojona wersja oprogramowania – na pokładzie znajdzie się pełnoprawny system. Dzięki temu Chromecast stanie się bardziej samodzielny i zapewni zestaw przydatnych aplikacji, jak Netflix, YouTube, HBO Go, Disney+ czy Spotify. I dzięki temu ze zwykłego starego telewizora będziemy mogli zrobić platformę multimedialną.
Więcej możesz przeczytać w 4/2020 (55) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.