Big short jest dziś na stracie
Michael Burry / Fot. Getty ImagesOd połowy maja na rynkach rozwiniętych zapanował trzytygodniowy marazm, a w Warszawie na GPW trwała korekta. Indeksy amerykańskie kreśliły linię poziomą i dopiero na początku czerwca wyrwały się z tego marazmu i ruszyły na północ ustanawiając nowe rekordy. Prowadziła indeksy na północ nadal ta sama grupa „wspaniałej siódemki” pod wodzą Nvidii.
Po kwietniowej korekcie spółka ta biła oszałamiające rekordy, które znajdują coraz mniejsze uzasadnienie w fundamentach. W dniu pisania komentarza jej rynkowa kapitalizacja przekroczyła 3 bln dol. Wskaźnik cena na zysk jest obecnie wyższy od 70, a za uzasadniony przyjmuje się okolice 15-20. Kolejne jej raporty kwartalne (zawsze pojawiają się po około trzech tygodniach po zakończeniu tsunami raportów innych spółek) windują oczekiwania i cenę akcji.
Pomaga jej jednak to, że jest niezwykle ważna dla rozwoju sztucznej inteligencji, o której mówi się coraz więcej i która ma znajdować coraz więcej zastosowań. Pamiętać jednak warto o tym, że inni potentaci w projektowaniu i produkcji układów scalonych i produktów na nich opartych nie zasypiają gruszek w popiele i z pewnością pojawia się jakiś poważny konkurent Nvidii (zakładam, że w tym roku). Mówi się już coraz częściej o chęci zaatakowania lidera przez AMD, także producenta układów scalonych.
Może być rewolta
Zachowanie rynków akcji, szczególnie Wall Street, potrafi być frustrujące. Szczególnie frustrujące dla tych inwestorów i funduszy, którzy obstawiając spadki, grają „na krótko”. W mediach głównego nurtu mnóstwo jest artykułów opisujących porażki funduszy i znanych postaci, jak np. Michael Burry (znany z filmu „Big short”), który w zeszłym roku zanotował stratę w wysokości ok. 600 mln dol. Można żartem powiedzieć, że Wall Street jest mordercą (finansowym) graczy czekających na poważną korektę i otwierających krótkie pozycje.
Akcje amerykańskie są bardzo drogie, ale rynek jest ciągle w „byczej” fazie. Mało tego, ostatnio Goldman Sachs przypomniał, że od 1928 r. pierwsza połowa lipca jest dla rynku akcji bardzo dobra. Podobno na rynku czeka „góra pieniędzy” funduszy inwestujących pasywnie (odwzorowują ruchy indeksów), która niedługo ma ruszyć na rynek.
Ostatnio statystyczne prawidłowości się jednak nie sprawdzały. W I kwartale czekaliśmy na korektę, a ona miała miejsce tuż po jego zakończeniu. Powiedzenie „sprzedaj w maju i uciekaj” jak na razie (pisane w połowie czerwca) się nie sprawdziło. Może więc okaże się, że to czerwiec będzie dobry dla akcji, a lipiec przełamie tradycję i będzie korekcyjny?
Trzeci kwartał może być trudny. Będzie poprzedzał listopadowe wybory w USA (prezydenckie i do Kongresu). Jest coraz więcej głosów, które i ja podzielam, mówiących o zagrożeniu nie samymi wyborami, ale tym, co może się dziać po wyborach. I nie chodzi o to, że może je wygrać Donald Trump. Świat przeżył już jego trudne cztery lata prezydentury, więc rynki się tego...
Artykuł dostępny tylko dla prenumeratorów
Masz już prenumeratę? Zaloguj się
Kup prenumeratę cyfrową, aby mieć dostęp
do wszystkich tekstów MyCompanyPolska.pl
Co otrzymasz w ramach prenumeraty cyfrowej?
- Nielimitowany dostęp do wszystkich treści serwisu MyCompanyPolska.pl
- Dostęp do treści miesięcznika My Company Polska
- Dostęp do cyfrowych wydań miesięcznika w aplikacji mobilnej (iOs, Android)
- Dostęp do archiwalnych treści My Company Polska
Więcej możesz przeczytać w 7/2024 (106) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.