Bankowcy detaliczni o wyzwaniach
Fot. Materiały prasowe
Zaostrzająca się rywalizacja z fintechami, spodziewane spowolnienie gospodarcze i zmniejszenie się przez to zyskowności branży, a także nieustanny postęp, jeśli chodzi o możliwości i usługi – m.in. o tym dyskutowali uczestnicy 11. Kongresu Bankowości Detalicznej, który odbył się w listopadzie w Warszawie.
Podczas debaty „Bankowość detaliczna – jak przygotować się na pogorszenie koniunktury” Przemysław Gdański, prezes BGŻ BNP Paribas, zauważył, że minęły już czasy, gdy praca w bankowości była marzeniem najzdolniejszych, którzy się do niej garnęli. – Dziś najkreatywniejsi zakładają własne firmy technologiczne, czego efektem z czasem może być wolniejszy rozwój usług i niższy poziom zaawansowania w naszej branży, mimo iż nadal bankowość stoi na wysokim poziomie – przestrzegał. Na domiar złego koszty regulacyjne dla sektora są w Polsce bardzo wysokie. – W rezultacie efektywna stopa podatkowa sięga 30 proc., podczas gdy w USA to 20 proc. To powoduje niechęć do rozwijania biznesu u nas, a nawet skłonność do zamykania go. W konsekwencji staniemy się mniej konkurencyjni – stwierdził Cezary Stypułkowski, prezes mBanku.
Rywale dla całego sektora
Tymczasem klient, zwłaszcza młody, chce mieć komplet możliwie tanich usług, najlepiej w komórce i to „na jedno kliknięcie”. Branża musi się do tego dostosować, tym bardziej że czuje na karku oddech konkurencji ze strony fintechów i firm pożyczkowych. Tym pierwszym sprzyja m.in. fakt, że nawet 70 proc. młodych ludzi chce korzystać z bankowości mobilnej – na co zwrócił uwagę Jan Emeryk Rościszewski, wiceprezes PKO Banku Polskiego, podczas panelu „Od banku oddziałowego do firmy technologicznej z licencją bankową”. – Upowszechnienie się usług zdalnych to jednak szansa na interakcję z klientem, który kontaktuje się z bankiem kilkadziesiąt razy częściej niż w erze oddziałów – dodał Marcin Giżycki, wiceprezes ING Banku Śląskiego. Z kolei z prezentacji Biura Informacji Kredytowej „Banki i firmy pożyczkowe na rynku kredytowym” wynikało, że te drugie przejęły już 79,4 proc. rynku pożyczek o wartości do 1 tys. zł i 56,7 proc. o wartości do 4 tys. zł. To zaś przekłada się na 9 proc. finansowania udzielanego osobom prywatnym. – Jednocześnie o 118 proc. wzrosła im w ciągu roku liczba pożyczek powyżej 5 tys. zł, co znaczy, że firmy te mierzą znacznie wyżej – stwierdził Mariusz Cholewa, prezes BIK.
Postęp i syndrom Revoluta
O skali zaawansowania technologicznego rodzimych rozwiązań dużo można było usłyszeć podczas panelu „Kiedy Polacy przestaną korzystać z kart płatniczych i czym je zastąpią?”. Choć odpowiedź brzmiała „nieprędko”, widać, że lawinowo narasta u nas popularność płacenia telefonem komórkowym (usługa Blik), tokenizacja płatności w sklepach internetowych czy też – testowane już po raz kolejny w Warszawie w jednym ze sklepów stacjonarnych – automatyczne regulowanie należności przy wyjściu, z pominięciem kasy (przy wykorzystaniu technologii RFID).
Innym przykładem postępu jest chmura obliczeniowa określana przez informatyków jako „chmura możliwości”. Skorzystał z niej Revolut, spółka założona w Londynie, której celem było usprawnienie płatności zagranicznych w sposób tańszy i lepszy, niż robią to banki. Przemysław Galiński z IBM, prezentując możliwości stwarzane przez chmurę w kontekście usług bankowych, zauważył, że startup ten, funkcjonujący w całości w wirtualnym świecie, w trzy lata przejął ogromną część rynku i wprowadził własne rachunki oraz karty. – Banki natychmiast to podchwyciły i wprowadziły konta wielowalutowe. Tym samym pokazały, jak same powinny się transformować – podsumował.