W stanie rozproszenia

Rozproszenie
Rozproszenie / Fot. Shutterstock
Zbyt dużo pracy, zbyt dużo wyzwań, zbyt dużo stresu, zbyt mało czasu – to wszystko powoduje, że niektórzy menedżerowie podejmują działania, które mogą prowadzić do rozwoju ADT – syndromu, który przypomina ADHD. Nie jest jednak zaburzeniem, tylko efektem stylu funkcjonowania.

Minęło pół dnia, a ty masz poczucie, że nic nie zrobiłeś. Na zebraniu siedziałeś jak na szpilkach, myśląc o tym, ile masz pracy i ukradkiem czytając SMS-y. Potem odebrałeś kilka telefonów od współpracowników. Słuchałeś ich, próbując odpowiadać na e-maile i czytając wiadomości na firmowym komunikatorze. Szef dorzucił pilne zadanie, więc przerwałeś pisanie raportu. Próbujesz je wykonać, ale nie możesz się skupić. Zaglądasz na Facebooka. Dzwoni siostra. Odbierasz, by powiedzieć „oddzwonię” i obiecujesz sobie, że od razu wrócisz do pracy. Ale siostra przypomina o urodzinach mamy, więc od razu dzwonisz z życzeniami. Mama zaprasza na urodziny, otwierasz kalendarz i uświadamiasz sobie, że rano miałeś napisać do klienta. Wpadasz w panikę, że się nie wyrobisz. Znów będziesz siedzieć do późna w pracy z poczuciem, że życie ucieka ci przez palce. Masz poczucie winy. Żeby się zrelaksować, zaczynasz grać na telefonie. Wchodzi kolega z pytaniem, czy idziesz na obiad. Nie idziesz, bo toniesz w robocie…

Brzmi znajomo? Jeśli tak, mamy dla ciebie dwie wiadomości: dobrą i złą. Zła jest taka: to może być ADT (attention deficit trait). Dobra: możesz sobie z tym poradzić. – Gdy odpowiednio zreformujemy środowisko, w którym się znajdujemy albo zaczniemy inaczej wchodzić z nim w interakcję, ten problem zniknie – zapewnia neurobiolożka behawioralna dr Alicja Puścian z Instytutu Nenckiego PAN.

1. Czym jest ADT

 Na początku lat 90. do amerykańskiego psychiatry Edwarda Hallowella specjalizującego się w leczeniu ADHD zgłaszało się wielu pacjentów z objawami podobnymi do objawów tego zaburzenia, u których jednak Hallowell go nie stwierdzał. W 1994 r. stworzył więc dla tych przypadków termin ADT. Bywa on często tłumaczony jako „syndrom deficytu uwagi”, ale jak mówi dr Puścian, lepsze byłoby określenie „stan deficytu uwagi”. ADT nie jest bowiem cechą człowieka ani zaburzeniem, i nie ma na niego leków. Jest stanem przypominającym stan, w którym często znajdują się osoby z ADHD, ale nie wynika z wrodzonych właściwości układu nerwowego, tylko jest odpowiedzią na warunki zewnętrzne i efektem naszego stylu funkcjonowania.

Hallowell uważa, że ADT jest wyjątkowo często spotykany w miejscu pracy. W książce „Driven to distraction at work” wymienia charakterystyczne jego objawy. To m.in. łatwość rozpraszania się, wieczny pośpiech, problemy z koncentracją, łatwość popadania w irytację i nudę, przeskakiwanie z zadania na zadanie, impulsywne podejmowanie decyzji, odkładanie trudnych zadań i wypełnianie dnia łatwiejszymi, czasem wręcz pozbawionymi znaczenia, silna potrzeba częstego sprawdzania e-maili, wiadomości, zaglądania do internetu, uczucie przeciążenia i poczucie winy z powodu nieukończonych zadań.

– Podstawowa różnica między ADHD a ADT jest taka, że w ADHD objawy obserwuje się przeważnie od dzieciństwa, a przypadku ADT występują one epizodycznie – mówi psychiatrka i psychoterapeutka Joanna Mikulska, która specjalizuje się w diagnozie i leczeniu dorosłych z ADHD. Tłumaczy: – Oczywiście ADHD może w poszczególnych okresach...

Artykuł dostępny tylko dla prenumeratorów

Masz już prenumeratę? Zaloguj się

Kup prenumeratę cyfrową, aby mieć dostęp
do wszystkich tekstów MyCompanyPolska.pl

Wykup dostęp

Co otrzymasz w ramach prenumeraty cyfrowej?

  • Nielimitowany dostęp do wszystkich treści serwisu MyCompanyPolska.pl
  •   Dostęp do treści miesięcznika My Company Polska
  •   Dostęp do cyfrowych wydań miesięcznika w aplikacji mobilnej (iOs, Android)
  •   Dostęp do archiwalnych treści My Company Polska

Dowiedz się więcej o subskrybcji

My Company Polska wydanie 4/2024 (103)

Więcej możesz przeczytać w 4/2024 (103) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.


Zamów w prenumeracie