Wszędzie muzyka

Fot. materiały prasowe
Fot. materiały prasowe 5
Rynek rozrywki, w tym także muzyki, zdominowały dzisiaj cyfrowe technologie. To dzięki nim można tworzyć rozbudowane systemy, które sprawiają, że nasze ulubione utwory słychać w całym domu. Bez zbędnych kabli i instalacji.
ARTYKUŁ BEZPŁATNY

z miesięcznika „My Company Polska”, wydanie 7/2016 (10)

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

Jeszcze kilkanaście lat temu opowieści o skomplikowanych systemach i instalacjach, które umożliwiały kierowanie muzyki do dowolnych pomieszczeń w domu, dla zwykłych śmiertelników brzmiały jak rojenia wizjonera. Dziś hasło multiroom – bo tak, podobnie jak w przypadku telewizji, nazywają się systemy dystrybucji muzyki w wielu miejscach – przestało być tożsame z wykorzystywaniem kosztownych urządzeń, prądożernych serwerów oraz technologii dostępnych dla nielicznych. Taki prosty system może stworzyć każdy, nawet nie będąc specjalistą w dziedzinie nowych technologii. 

Oczywiście nadal dostępne są też drogie, niemal audiofilskie rozwiązania takich firm jak Ada, Bose albo Crestron, kierowane do najbardziej wymagających odbiorców – to urządzenia, które można porównać do najbardziej ekskluzywnych marek samochodów albo najwyższej klasy zegarków. Z tego też powodu spotykane są rzadko. Rynek zdominowały o wiele prostsze systemy. I nie chodzi tu jedynie o jakość brzmienia czy możliwości, ale także o łatwość instalacji niewymagającej okablowania domu, kucia ścian czy instalowania wielu urządzeń, takich jak np. wzmacniacze czy głośniki basowe. Popularne dziś systemy bazują na łączności bezprzewodowej. Ale nie tylko Wi-Fi – czasem producenci tworzą własne protokoły przesyłania danych za pomocą fal radiowych. Drugi trend jest zaś taki, że każdy szanujący się producent systemu multiroom oferuje do niego aplikację mobilną, która pozwala sterować wieloma funkcjami za pomocą smartfona lub tabletu. 

Zacznijmy od podstaw

Coś, co można nazwać przedszkolem w dziedzinie systemów dystrybucji muzyki, to po prostu bezprzewodowe zestawy głośników, które – w tańszym wariancie – wykorzystują interfejs Bluetooth albo – te droższe – domową sieć bezprzewodową (Wi-Fi). Sterowanie takim głośnikiem może odbywać się za pomocą pilota albo, co zdarza się coraz częściej, odpowiedniej aplikacji na tablet lub smartfon. Te ostatnie urządzenia mogą zresztą z powodzeniem być źródłem muzyki i przesyłać nasze ulubione utwory bezpośrednio do głośnika. Równie dobrze taką funkcję może pełnić domowy serwer NAS (sieciowa pamięć masowa), laptop, komputer stacjonarny albo dysk podłączany przez USB. Wiele aplikacji pozwala też pobierać utwory z sieciowych serwisów muzycznych, takich jak Deezer, Qobuz albo Spotify. 

Bezprzewodowe głośniki różnej jakości ma w swojej ofercie niemal każda szanująca się marka. Te najbardziej znane to  Denon, LG, Panasonic, Philips oraz Samsung. Porównując produkty tych firm, można zauważyć prostą i dobrze znaną zależność: im wyższa cena, tym bardziej efektowy dizajn, lepsza jakość wykonania czy też większe możliwości oprogramowania, które w wielu urządzeniach może współpracować z różnymi mobilnymi systemami operacyjnymi (zwykle IOS i Android, rzadziej Windows). Oczywiste są także różnice w brzmieniu. 

Wielu producentów dodaje również nowe funkcje i możliwości, jak np. wykorzystanie protokołu NFC ułatwiającego komunikowanie z telefonem (to technologia wykorzystywana np. w zbliżeniowych kartach płatniczych) czy sterowanie całym systemem za pomocą... zegarka. Tę ostatnią możliwość daje firma Samsung, oczywiście pod warunkiem, że korzystamy z jej smartwatcha. W kolejnych generacjach tego typu urządzeń na pewno znajdziemy jeszcze inne, nieznane dzisiaj możliwości. 

Stwórz swój multiroom

Producenci systemów umożliwiających przesyłanie muzyki starają się też dbać o bardziej konserwatywnych klientów. To dlatego niektóre urządzenia potrafią przechwycić i rozsyłać dźwięk ze źródeł bardziej tradycyjnych niż internetowe serwisy muzyczne bądź serwer NAS. Taki „multiroomowy” wzmacniacz może np. odebrać dźwięk z odtwarzacza CD, ze staroświeckiego „kaseciaka” czy nawet magnetofonu szpulowego lub gramofonu. Oczywiście po cyfrowej przemianie dźwięk z winylowej płyty nie będzie już taki sam jak ten płynący wprost z igły, ale w zamian będziemy mogli wygodnie posłuchać naszej ulubionej, lekko skrzypiącej płyty, nawet pieląc grządki w ogródku. A przerwa co pół godziny (na zmianę strony) tylko dobrze nam zrobi. 

Jeden z lepszych systemów tego typu oferuje firma Sonos, która już od ponad dziesięciu lat produkuje urządzenia do swobodnego odtwarzania muzyki. W jej pionierskich czasach były one nie tylko niedoskonałe, lecz również bardzo drogie. Dzisiaj Sonos, zmuszony do konfrontacji z wieloma innymi producentami sprzętu, proponuje o wiele bardziej przystępne urządzenia. Niezły system multiroom, z kilkoma głośnikami, można skompletować za ok. 10 tys. zł. Choć oczywiście nie jest to minimalna suma, od jakiej możemy zacząć przygodę z dystrybucją cyfrowej muzyki. 

Najprostszy głośnik firmy Sonos, o nazwie Play:1, można kupić za 1099 zł. Wystarczy on, by od razu korzystać z dobrodziejstw bezprzewodowego audio (doprecyzujmy w tym momencie – „bezprzewodowego”, czyli bez kabli przesyłających muzykę, bo prąd czerpiemy z gniazdka w ścianie). Tyle że jeden głośnik, nawet gdy odtwarzamy ulubione utwory ze Spotify, nie daje dobrego efektu (no chyba że w małym pomieszczeniu – w łazience lub kuchni). W sypialni albo salonie trzeba mieć co najmniej dwa – do odtwarzania dźwięku stereo. A kino domowe? Nie ma problemu. Sonos oferuje też bezprzewodowe głośniki soundbar i subwoofer, każdy z nich w cenie 3699 zł. Nie są tanie, ale dzięki nim, połączonym z dwoma głośnikami Play:1, uzyskamy świetny efekt dźwięku otaczającego. Te ostatnie można też – gdy nie oglądamy filmu – rozstawić w innych pokojach. Jeśli komuś zależy na lepszej jakości dźwięku niż ta gwarantowana przez podstawowe modele głośników, może wybrać Play:5 za 2699 zł czy nieco tańszy Play:3 za 1599 zł. 

Ważną zaletą Sonosa jest też bardzo dobra aplikacja, za pomocą której steruje się całym systemem. Przede wszystkim działa ona w wielu środowiskach: na komputerze (OS X, Windows) albo na smartfonach i tabletach (iOS, Android). Z poziomu tego ładnie zaprojektowanego programu można sterować wszystkimi funkcjami systemu, czyli np. regulować głośność, wybierać źródło dźwięku dla każdego z głośników, a także łączyć je w grupy, by np. stworzyć system stereo albo kina domowego. Rzecz jasna źródłem dźwięku może być jeden z wielu wspomnianych już internetowych serwisów muzycznych. A co ciekawe, aplikacja pozwala tworzyć listy utworów pochodzących z różnych źródeł. 

Wiele możliwości

Wysokiej jakości sprzęt należący do grupy urządzeń multiroom oferują też firmy Denon oraz Bose – obie znane z produkcji bardzo dobrych, tradycyjnych systemów audio. Atutem pierwszego z tych producentów jest znakomita elektronika, drugiego zaś – bardzo dobre, niewielkich rozmiarów głośniki, natomiast wadą obu – relatywnie wysokie ceny urządzeń, podobnie zresztą jak w przypadku Sonosa. Heos 1, najtańszy głośnik Denona, kosztuje ok.  1100 zł, z opcjonalnym akumulatorem – ok. 1300 zł. Choć jego brzmienie pewnie nie dla każdego będzie satysfakcjonujące, trudno nie docenić takich zalet jak odporność na wilgoć i możliwość bezprzewodowego odtwarzania muzyki przez sześć godzin bez zasilania – wystarczy energia zgromadzona w baterii. Taki głośnik sprawdzi się więc np. w ogrodzie lub przy basenie. 

Denon oferuje również wyższej klasy głośniki o oznaczeniach 3, 5 i 7. Ten najdroższy kosztuje niespełna 2,5 tys. zł. Do wyboru jest też soundbar, a najciekawszym – i opcjonalnym – elementem całego systemu jest Heos Drive, czyli wielostrefowy wzmacniacz, który kosztuje niemal 12 tys. zł. Potrafi on obsługiwać aż cztery niezależne strefy muzyki w domu, a rozmiarami dostosowany jest do montażu w szafie typu Rack (to stelaże, których używa się m.in. do montażu urządzeń sieciowych w serwerowniach). W niektórych domach właśnie tak konstruuje się multimedialną centralę – z szybkimi serwerami, routerami i sieciową pamięcią masową. To jednak instalacje kosztujące tyle, ile niezły kompaktowy samochód. No i przeznaczone dla tych, których nie odstraszają kwestie techniczne. Podobne kwoty jak w przypadku Denona trzeba też wydać na elementy systemu Bose SoundTouch. Z tą różnicą, że w tym przypadku podstawowy głośnik serii 10 kosztuje mniej, bo ok. 800 zł. 

Oba systemy – i Denona, i Bose – mają jednak istotną wadę w porównaniu z rozwiązaniem proponowanym przez Sonosa – mniej funkcjonalną i mniej atrakcyjną wizualnie aplikację sterującą, która na dodatek nie daje tak ogromnych możliwości. Cóż, widać obie firmy bardzo wierzą w magię znanej marki. 

Dla tradycjonalistów

Mówiąc o znanych markach, wypada na koniec wspomnieć jeszcze o firmie Yamaha, która niegdyś wsławiła się znakomitymi mikrowieżami z serii PianoCraft, w kolejnych generacjach zyskującymi funkcje multimedialne. Teraz Yamaha wprowadza urządzenia z serii MusicCast, na czele z głośnikiem WX-030, który dostępny jest za ok. 900 zł i bez kompleksów wytrzymuje porównanie z droższymi urządzeniami takimi jak choćby Sonos Play:1. Głośnik ten pozwala łączyć się ze źródłami dźwięku przez Wi-Fi, Bluetooth albo protokół AirPlay. 

Warto w tym miejscu dodać też, że wiele standardowych urządzeń Yamahy obsługuje już funkcję MusicCast – to choćby miniwieże, amplitunery kina domowego czy też modne ostatnio soundbary. Yamaha swój system multiroom traktuje więc jako uzupełnienie tradycyjnych systemów audio, co ma swoje zalety – nie każdy chce przecież w całym domu opierać się na bezprzewodowych technologiach. Niektórzy, np. w salonie, wolą polegać na tradycyjnych rozwiązaniach z kablami i standardowymi głośnikami. A może nawet z gramofonem, który również można podłączyć do systemu Yamahy. Tyle że płyty, jak już wspomnieliśmy, nie da się przełożyć na drugą stronę za pomocą aplikacji... 

 


Popularne, niedrogie i... efektowne

Głośniki bezprzewodowe Samsunga można mieć nawet za niespełna 600 zł (inna rzecz, że obecnie w Polsce trudno jest je kupić). Modele WAM7500 i WAM7501 (z serii R7) to urządzenia efektowne, o znakomitej stylizacji (wyglądem przypominają lampę). Na dodatek ich brzmienie oceniane jest jako dobre, co w przypadku produktów Samsunga nie zawsze jest oczywiste. Koreańczycy proponują też dobrą, elegancką pod względem graficznym aplikację, która jednak może być zainstalowana tylko na smartfonach (iOS lub Android). Nie ma jej wersji przeznaczonej dla komputerów. 

Relatywnie niedrogi i prosty w instalacji system ma z kolei w swojej ofercie Philips, który również proponuje bardzo tani (ok. 600 zł) głośnik z interfejsem Bluetooth, który może współpracować z dowolnymi urządzeniami, jak smartfon lub tablet. Zaletą rozwiązania Philipsa jest niska cena, wadą – przeciętne brzmienie i niewielkie możliwości w porównaniu z rozwiązaniami proponowanymi przez takie firmy jak Sonos, Bose czy Denon. 

My Company Polska wydanie 7/2016 (10)

Więcej możesz przeczytać w 7/2016 (10) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.


Zamów w prenumeracie