Fundusze europejskie: liderzy i maruderzy

© Shutterstock
© Shutterstock 49
Patrząc wyłącznie na daty, jesteśmy już niemal w połowie perspektywy finansowej 2014–2020. Jednak nadal dużo bliżej początku niż końca. Czy wobec tego małe i średnie firmy, które chciałyby skorzystać z funduszy unijnych, muszą się spieszyć? W przypadku programów regionalnych – na pewno tak.
ARTYKUŁ BEZPŁATNY

z miesięcznika „My Company Polska”, wydanie 12/2016 (15)

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

Tak naprawdę nie ma się co sugerować oficjalną datą początku i końca nowej perspektywy. Sam proces wydawania środków unijnych jest bowiem rozciągnięty w czasie nieco inaczej. Pierwsze konkursy, w których mogli się o nie starać przedsiębiorcy, ogłoszono dopiero wiosną 2015 r. A czas na wydanie wszystkich pieniędzy mamy, zgodnie z obowiązującą przy wszystkich budżetach UE zasadą n+2, aż do 2022 r. 

Obraz ogólny na oficjalnym półmetku, według danych z lipca, jest następujący: we wszystkich programach złożono ponad 24 tys. wniosków opiewających na łączną kwotę ponad 88 mld zł. Jak dotąd podpisano prawie 3,9 tys. umów wartych w sumie 51 mld zł. Z tego wkład UE wynosi 31,8 mld zł. To ok. 10 proc. całej unijnej alokacji przewidzianej na lata 2014–2020. Na razie dużo mniejsza jest suma w przypadku złożonych wniosków o płatność: 7,4 mld zł, z czego 6 mld to wkład UE – niespełna 2 proc. całej puli. 

Wśród programów, których bezpośrednimi beneficjentami są przedsiębiorstwa z sektora MSP, najbardziej zaawansowany jest Program Operacyjny Innowacyjny Rozwój (PO IR), który cieszy się też największym zainteresowaniem. W jego przypadku wnioski złożone w dotychczasowych naborach opiewają na 78 proc. całej alokacji. Przy czym do tej pory ogłoszono nabory obejmujące 36 proc. pieniędzy z tego programu, a podpisane umowy dotyczą tylko 10 proc. alokacji. W tyle za PO IR pozostają PO Polska Wschodnia (PO PW) i Regionalne Programy Operacyjne (RPO). 

To właśnie opóźnienia w realizacji programów regionalnych najbardziej niepokoją. Problemem tym zainteresował się m.in. Sejm, w którym informację na ten temat przedstawiał podsekretarz stanu w Ministerstwie Rozwoju Adam Hamryszczak. Według jego relacji do połowy września 2016 r. w ramach 16 programów regionalnych uruchomiono 1114 naborów, podczas których do rozdzielenia było blisko 46 mld zł (dofinansowanie unijne), co stanowi prawie 34 proc. alokacji na lata 2014–2020. 

Tyle ogólny obraz, choć w przypadku RPO jest trochę mylący. Mamy tu bowiem olbrzymie zróżnicowanie. Są regiony, w których proces rozdzielania funduszy z tych programów jest nawet bardziej zaawansowany niż w przypadku PO IR (województwa pomorskie i wielkopolskie), ale i takie, i tych niestety jest więcej, gdzie RPO dopiero rusza (lubelskie, warmińsko-mazurskie, zachodniopomorskie czy kujawsko-pomorskie). 

Jednym łatwiej, innym trudniej

Zainteresowanie większością programów jest bardzo duże. Najsilniejsze budzi PO IR i te działania, gdzie można pozyskać duże pieniądze na innowacyjne projekty badawczo-rozwojowe (1.1.1, tzw. szybka ścieżka), wdrożeniowe (3.2.1 „Badania na rynek”) czy na inwestycje w infrastrukturę (2.1). Nieco mniejsza konkurencja panuje w przypadku PO PW i programów regionalnych. 

Sporo ciekawych informacji można znaleźć w dotychczas opublikowanych raportach ewaluacyjnych poświęconych zakończonym konkursom. W sierpniowym raporcie dotyczącym PO IR znajdziemy m.in. omówienie wyników wszystkich zeszłorocznych konkursów w ramach szybkiej ścieżki i tegorocznego z „Badań na rynek”. 

Szybka ścieżka cieszyła się zdecydowanie największym zainteresowaniem. Łączna wartość pieniędzy, o jakie ubiegano się w złożonych wnioskach, przekroczyła alokację na 2015 r. ponadsiedmiokrotnie. Jednak selekcja była tu wyjątkowo ostra – w rezultacie wykorzystano tylko 60 proc. zarezerwowanej sumy. 

Z pozyskiwaniem dotacji dla MSP lepiej radziły sobie firmy większe. Z grubsza co czwarte aplikujące średnie przedsiębiorstwo dostało dofinansowanie, co dziesiąte małe, a wśród mikro zaledwie 7 proc. Powody? Większym łatwiej było spełnić niektóre kryteria, np. te dotyczące posiadania zespołu badawczego, kadry zarządzającej czy zasobów technicznych. Korelacja między rozmiarem firmy a skutecznością w aplikowaniu była równie wyraźna w przypadku innych poddziałań, zwłaszcza tam, gdzie do zdobycia były największe kwoty. 

Kolejnym interesującym wątkiem jest dostęp do funduszy unijnych przedsiębiorstw z województwa mazowieckiego. W szybkiej ścieżce, podobnie jak w innych działaniach skierowanych do firm, ok. 10 proc. całej sumy przeznaczono specjalnie na projekty z tego województwa. Wzięło się to stąd, że to właśnie z Warszawy i okolic – najbardziej rozwiniętego gospodarczo rejonu kraju – zgłaszanych jest najwięcej najsolidniejszych projektów. Stworzenie osobnej puli miało zmienić nieco warunki konkurowania i ułatwić pozyskanie dotacji firmom z pozostałych części kraju. 

Ale doświadczenia związane z poddziałaniem 1.1.1 raczej podważają sens tego rozwiązania. Okazuje się, że mimo olbrzymiego zainteresowania nie było wystarczająco wielu wartościowych projektów spoza Warszawy. Nie na tyle, by rozdysponować całą pulę. Jednocześnie bardzo dobrze oceniane projekty z województwa mazowieckiego musiały odejść z kwitkiem, bo pula warszawska już się wyczerpała. Dlatego organizatorzy postanowili, że w rozdaniach listopadowym i grudniowym część pieniędzy z niewykorzystanej alokacji, zarezerwowanej dla pozostałych województw, zostanie przesunięta na rzecz firm z mazowieckiego. Tak by wszystkie rekomendowane do dofinansowania projekty z tego regionu mogły otrzymać dotację. Nie wiadomo, czy z doświadczeń tych zostaną wyciągnięte wnioski również na przyszłość – na razie jest to jednorazowy manewr. 

Nie dla informatyki

Potwierdziło się to, co wcześniej zapowiadały firmy doradcze: projekty informatyczne miały zdecydowanie mniejsze szanse na dotację. Choć wiele firm IT się o nią ubiegało, sukces odniosły nieliczne. 

Każdy wnioskodawca musiał się wpisać w jedną z krajowych inteligentnych specjalizacji (KIS). Najwięcej przedsiębiorstw otrzymało dotację w przypadku trzech KIS: nr 13 („Wielofunkcyjne materiały i kompozyty o zaawansowanych właściwościach, w tym nanoprocesy i nanoprodukty”), nr 17 („Automatyzacja i robotyka procesów technologicznych”) oraz nr 1 („Technologie inżynierii medycznej, w tym biotechnologia”). Dużo słabiej prezentowały się wyniki firm, które, aplikując, wpisywały się np. w specjalizację nr 15 („Inteligentne sieci i technologie geoinformacyjne”) czy 19 („Inteligentne technologie kreacyjne”). 

Wnioskujący polegli, bo przede wszystkim nie spełniali kryteriów dotyczących planowanych przez nich prac badawczo-rozwojowych. Jaka z tego konkluzja? Nie rozumieli dobrze wymogów, tego, czym są prace badawczo-rozwojowe, albo próbowali pod to kryterium podciągać działania, które pracami B+R nie są. Jednak możliwe też, że wymagania oceniających ekspertów były zbyt wysokie. 

W każdym razie, tym, którzy zamierzają w przyszłości startować w konkursach, szczególnie z projektami informatycznymi, powinno to dać materiał do przemyśleń. 

Jeśli chodzi o wnioski dotyczące programów regionalnych, to, niestety, brakuje jeszcze odpowiednich analiz sektorowych. Rzut oka na listy projektów pozytywnie ocenionych w ramach RPO pozwala co najwyżej na dość ogólną refleksję: kwoty dofinansowania są znacznie niższe, łatwiej jest więc pozyskać pieniądze firmom małym, a także na działania mniej zaawansowane technologicznie. Wśród tych, którzy wygrali w konkursach, przeważają przedsiębiorstwa działające na lokalnym rynku, z sektorów, którym trudno zazwyczaj zdobyć dotację z programów ogólnopolskich, takich jak przemysł odzieżowy, meblarski czy materiałów budowlanych. Na pewno mniejsze są tu wymagania, jeśli chodzi o stopień innowacyjności opisywanych w aplikacji produktów czy usług. 

Szybko, bo pieniądze się skończą?

Ciekawym zjawiskiem dotyczącym działania 1.1.1, a odnotowanym w raporcie ewaluacyjnym, był gwałtowny wzrost liczby wniosków składanych w ostatnim miesiącu zeszłego roku. Jak tłumaczą to autorzy raportu, „wynikało to z dwóch przyczyn: dużej kwoty dostępnych, niewykorzystanych środków w trwającym konkursie oraz braku pewności, jak szybko zostanie uruchomiony następny konkurs (od red. – zaczął się 4 kwietnia 2016 r.)”. 

Efekt był taki, że pojawiło się dużo więcej słabych wniosków, które i tak zostały odrzucone. Najwyraźniej w wielu firmach nadal panuje przekonanie, że jak są pieniądze, to trzeba po nie biec, bez względu na wszystko, bo potem ich nie będzie. Zapewne wzięło się ono stąd, że w przypadku kliku programów unijnych z poprzedniego rozdania obowiązywała zasada „kto pierwszy, ten lepszy”. 

Czy obawy, że pieniądze szybko się skończą, są uzasadnione? Nie, przynajmniej jeśli chodzi o programy ogólnopolskie. Dobrze to pokazują przykłady najpopularniejszych działań PO IR, czyli prowadzone przez NCBR 1.1.1 (szybka ścieżka) i realizowane przez PARP 3.2.1 („Badania na rynek”). W tym pierwszym przypadku przewidziana alokacja (finansowana z UE) na 2015 r. to 1,6 mld zł, a w 2016 r. – 2,1 mld zł. Tymczasem całkowita alokacja na to poddziałanie (wkład unijny, dane z SZOP PO IR) sięga ok. 1,88 mld euro, czyli prawie 8 mld zł. A jeśli jeszcze uwzględnimy, że w pierwszym roku rozdzielono tylko jakieś 60 proc. przewidzianej na ten okres sumy, w najbliższych dwóch, trzech latach pieniędzy na pewno nie zabraknie. 

Podobnie wygląda sytuacja z poddziałaniem „Badania na rynek”. Tu całkowita alokacja na lata 2014–2020 wynosi 1,05 mld euro, czyli ok. 4,5 mld zł. W pierwszym konkursie w 2015 r., ze względu na bardzo duże zainteresowanie, suma do rozdysponowania została podniesiona z pierwotnie ustalonych 500 mln zł do 1 mld. Rozdzielono 960 mln. Tegoroczna pula to 800 mln zł. Przy tym tempie o kolejne dwa lata również nie trzeba się martwić. 

Wniosek, że nie ma co się spieszyć, o ile w pełni uzasadniony w przypadku programów ogólnopolskich, nie jest do końca słuszny, jeśli chodzi o RPO. Tu firmy powinny pilnie śledzić, kiedy pojawi się nabór dotyczący działania, z którego chciałyby skorzystać, i nie odkładać startu na później. Pokazuje to przykład z RPO województwa wielkopolskiego. Na najciekawsze, z punktu widzenia MSP, działanie 1.5 „Wzmocnienie konkurencyjności przedsiębiorstw” przeznaczono w sumie 277 mln euro z funduszy unijnych (według SZOP). Dotychczas w ramach tego działania przeprowadzono jeden nabór pod koniec 2015 r. (poddziałanie 1.5.2 „Wzmocnienie konkurencyjności kluczowych obszarów gospodarki regionu”). Rozdzielono wtedy niecałe 400 mln zł. W 2016 r. naboru już nie było. W momencie pisania tego artykułu nie był jeszcze znany harmonogram na 2017 r. Weźmy jednak pod uwagę, ile jeszcze zostało pieniędzy z tej puli, oraz to, że muszą one wystarczyć również na pozostałe konkursy, czyli przewidziane w WRPO 1.5.1 („Instrumenty finansowe podnoszące konkurencyjność MSP”) i 1.5.3 („Wzrost konkurencyjności przedsiębiorstw poprzez poprawę efektywności energetycznej”). Przy tym wszystkim trudno się spodziewać, że okazja taka jak rok temu powtórzy się w tej perspektywie finansowej więcej niż raz. 


Ile konkursów, ilu chętnych i ile rozdano

Proces rozdzielania funduszy europejskich ma kilka etapów. Najpierw każda z instytucji odpowiedzialnych za ten rozdział przygotowuje konkursy w ramach poszczególnych programów, a potem ogłasza nabory projektów. Chętni je zgłaszają i najlepsze z nich wybiera się do sfinansowania. Z ich autorami podpisuje się umowy. Kiedy projekty są już realizowane, to, etapami, beneficjentom wypłaca się pieniądze. Najpierw ze źródeł krajowych, a dopiero potem środki z kasy unijnej napływają do budżetu państwa lub danego samorządu. 

Stopień zaawansowania realizacji programów z perspektywy 2014–2020 najlepiej ocenić, patrząc na to, jaka część całkowitej alokacji z UE przypada na każdy z podanych wyżej etapów. Z jednym zastrzeżeniem: to, jaki odsetek alokacji objęły złożone wnioski, mówi raczej o popularności poszczególnych programów niż o tym, czy jeszcze dużo pieniędzy zostało w kasie. 

 

 

My Company Polska wydanie 12/2016 (15)

Więcej możesz przeczytać w 12/2016 (15) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.


Zamów w prenumeracie