Porwij miliony. Co daje występ na konferencji TED i jak zostać prelegentem?

tedex
Zak Ebrahim rozpoczął swój występ od historii terrorysty. Publiczność była zachwycona. Fot. materiały prasowe.
Chcesz wystąpić na konferencji TED, ale nie wiesz, jak to zrobić? Zapytaliśmy o to organizatorów wydarzeń oraz ich uczestników.
ARTYKUŁ BEZPŁATNY

z miesięcznika „My Company Polska”, wydanie 5/2023 (92)

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

Piątego listopada 1990 r. mężczyzna nazywający się El-Sayyid Nosair wkroczył do hotelu na Manhattanie i zastrzelił rabina Meira Kahane’a, przywódcę Żydowskiej Ligi Obrony. Początkowo Nosair został uznany za niewinnego, ale kiedy odbywał karę więzienia z powodu drobniejszych wykroczeń, wspólnie z innymi osobami rozpoczął planowanie ataków na dziesiątki ważnych miejsc w Nowym Jorku, takich jak tunele, synagogi czy siedziba Organizacji Stanów Zjednoczonych. Szczęśliwie plany te pokrzyżował informator FBI. Niestety nie udało się powstrzymać ataku bombowego na World Trade Center w 1993 r. Nosair został ostatecznie skazany za współudział w zamachu. El-Sayyid Nosair jest moim ojcem” – brzmi początek mowy „Jestem synem terrorysty” wygłoszonej przez Zaka Ebrahima na konferencji TED. Po wysłuchaniu takiego wstępu trudno przerwać oglądanie. A takich właśnie fascynujących wykładów i ciekawych prelegentów na konferencjach TED jest mnóstwo. Bill Clinton opowiadał tam o odbudowie Ruandy, James Cameron o ciekawości, Bono o biedzie, Al Gore o klimacie, Stephen Hawking o kosmosie, a Jane Goodall o zwierzętach w Afryce. 

Nie trzeba jednak być postacią znaną, by wystąpić na TED. Najważniejsze jest posiadanie „Idei wartej upowszechnienia”. Tak zresztą brzmi hasło konferencji, do którego często odwołują się organizatorzy w rozmowach o tym, jak zostać prelegentem zarówno głównej konferencji, która obecnie odbywa się co roku w Vancouverze, jak i jej lokalnych odpowiedników takich jak TEDx, TEDxWomen czy TEDxYouth organizowanych na licencji przez niezależne podmioty na całym świecie. W Polsce w 2023 r. zaplanowano ich 28.

Drugim warunkiem jest umiejętność przekazania swojej idei w fascynujący sposób w 18 min. Jak to się udaje? Efekty można zobaczyć na stronie TED.com i na YouTubie. Od kiedy w 2005 r. prezes i kustosz konferencji Chris Anderson zdecydował się udostępnić nagrania w sieci, TED podbił serca milionów internautów. W 2006 r. na stronie konferencji umieszczono pierwsze sześć filmów. Liczba wyświetleń w ciągu trzech miesięcy osiągnęła milion. Jak wspomina Anderson w książce „Ted Talks” odbiorcy byli zachwyceni. Pisali: „Och! Mam ciarki na plecach”, „Kapitalne i inspirujące”, „Mam łzy w oczach”. Dziś najbardziej popularne wykłady mają dziesiątki milionów wyświetleń. Na przykład Ken Robinson, pytając o to „Czy szkoła zabija kreatywność” osiągnął prawie 75 mln odsłon, a Amy Rose mówiąca o orgazmie – prawie 61 mln. 

Jak taka popularność wpływa na życie prelegentów? Czy pomaga w karierze albo prowadzeniu firmy? Wiadomo, że nie można liczyć na wynagrodzenie za wystąpienie (prelegenci wygłaszają mowę za darmo), ale jakie są inne korzyści? I jak dołączyć do tego elitarnego grona?

Mówię o marzeniach

„Choć można przytoczyć przykłady ludzi, których kariery rozkwitły po wystąpieniu na forum TED, to prawdopodobieństwo takiego rozwoju zdarzeń i możliwość pokierowania nimi są podobne jak w przypadku wygranej na loterii" – studzi zapał czytelników Jeremey Donovan autor książki „TED. Jak wygłosić mowę życia”. Dość ostrożna w swoich obietnicach jest też organizatorka TEDxWarsawWomen dr Elena Pawęta. – Kiedy ludzie trafiają na  naszą scenę, mają już zwykle na swoim koncie jakieś osiągnięcia, badania, książki, mają do powiedzenia coś, co jest wynikiem ich własnych doświadczeń i dokonań, a nie jedynie powieleniem tego, co gdzieś przeczytali czy obejrzeli –  mówi. Nie zaprzecza jednak, że są mówcy, których życie TEDx wyniósł na zupełnie inny poziom. 

Prelegentem, który tak to postrzega jest Jacek Walkiewicz – najpopularniejszy polski mówca, który w 2012 r. na konferencji TEDxWSB (organizowanej przez wrocławską Wyższą Szkołę Bankową) wygłosił wykład „Pełna moc możliwości”. Do tej pory został on obejrzany ponad 8 mln razy. Mówiąc w dużym skrócie Walkiewicz zachęcał w nim do realizowania marzeń. – Pojechałem powiedzieć studentom, co z mojej perspektywy 50-latka ma w życiu znaczenie. Nie miałem wobec tego wystąpienia żadnych specjalnych oczekiwań, a ono zmieniło moje życie osobiste i zawodowe. Na tamtym etapie byłem zmęczony prowadzeniem warsztatów dla firm. Chciałem skoncentrować się na prowadzeniu wykładów, ale w wtedy one nie były popularne. Dopiero dzięki TED ich postrzeganie diametralnie się zmieniło – stwierdza. A on na tym skorzystał. Szacuje, że liczba wygłaszanych przez niego wykładów wzrosła z kilku do kilkudziesięciu rocznie. Do odbiorców biznesowych dołączyli indywidualni. Co ciekawe, jak przyznaje, wszystkie jego wykłady są do siebie bardzo podobne. – Ludzie przychodzą na nie po kilka razy trochę jak na tę samą sztukę w teatrze. Słyszą te same historie, ale mówią, że za każdym razem odkrywają w nich coś nowego – twierdzi. Wykład z 2012 r. jest dostępny w sieci, co ułatwia Walkiewiczowi sprzedaż usług. – Jest moją wizytówką. Wcześniej ci, którzy chcieli mnie zatrudnić, pytali, o czym ja właściwie będę mówić. Odpowiadałem „O marzeniach. O życiu”. Słyszałem wtedy, że trudno będzie przekonać przełożonych, by zapłacili mi za mówienie o życiu poważnym dyrektorom. Teraz odsyłam wszystkich do nagrania i to wystarczy – wyjaśnia. Z innych korzyści wymienia wydanie książki „Pełna moc możliwości” (w całości nawiązującej do wystąpienia), popularność księgarni, którą prowadził przez sześć lat oraz możliwość poznania ciekawych ludzi, w tym Marka Kondrata, z którym zagrał w reklamie. 

Podejrzewa, że jedną z przyczyn popularności jego wykładu jest to, że historie, które w nim przytoczył i hasła łatwo wpadają w ucho. – Są cytowane jak zdania z kultowych filmów: „Killera” czy „Psów” – zauważa i podaje przykłady: „Kiedyś się bałem i nie robiłem, dzisiaj się boję i robię”. „Jak się przewrócę? To się podniosę. A jak się nie podniosę? To sobie poleżę”. Albo zdanie, które pada podczas firmowych zebrań, gdy ktoś zaczyna piętrzyć problemy: „No to polej”. Ci, którzy znają wykład, wybuchają śmiechem. 

Kiedy Jakub Biel specjalizujący się w kreatywnym marketingu został zaproszony po raz drugi na konferencję TEDx (pierwszy raz wystąpił w Koszalinie i mówił o fascynacji) był na podobnym etapie co Jacek Walkiewicz. Też planował zmiany w życiu zawodowym. Pracował wtedy na etacie w firmie X-kom, ale po godzinach zaczynał już rozwijać własną działalność. Kilka miesięcy po wygłoszeniu mowy „Jak za 1 zł dotrzeć do milionów ludzi. O kreatywności w internecie” (obejrzano ją 75 tys. razy), zdecydował się rzucić etat. – Zaczęli zgłaszać się do mnie klienci, którzy mówili: „Nie słyszeliśmy wcześniej o panu, ale widzieliśmy wystąpienie i chcemy z panem działać”. Zupełnie tego nie zakładałem, bo miałem świadomość, że w przeciwieństwie do konferencji marketingowych, na których wcześniej występowałem, widzowie TEDx są bardzo zróżnicowani. Nie planowałem więc szukać wśród nich swoich klientów – wspomina. Pozytywnie zaskoczyło go także grono współprelegentów. – Poznałem mnóstwo ludzi z otwartą głową, pracujących w ciekawych branżach. Do dziś mam z nimi kontakt. 

Kilka wystąpień na TEDx ma na swoim koncie również dr Marek Kaczmarzyk, biolog, neurodydaktyk i właściciel firmy szkoleniowej Neurodydaktyka dr. Kaczmarzyka. Najbardziej znane „Neurony lustrzane –  umysły bez granic” wyświetlono ponad 500 tys. razy. – Moją misją jest implementować w przestrzeni publicznej treści związane z funkcjonowaniem mózgów nastolatków. Wielu rodziców po wysłuchaniu wykładów oddycha z ulgą, bo zaczyna lepiej rozumieć swoje dzieci. Przestaje obarczać je, ale także siebie, winą za to, że one się buntują, są krnąbrne czy zachowują się nierozsądnie. Uświadomienie sobie, jak działa mózg w tym okresie, pozwala lepiej wspierać dzieciaki, co w czasach kiedy rośnie liczba zaburzeń psychicznych u młodych ludzi jest szalenie ważne – mówi. Nie ukrywa jednak, że TEDx pomógł mu także sprzedawać usługi – szkolenia dla nauczycieli, rodziców i biznesu. – Nierzadko słyszę, że ktoś po wysłuchaniu mojego wystąpienia miał niedosyt, więc zgłosił się do mnie po więcej wiedzy – zdradza. 

Nie dla narcyzów

Chociaż jak wynika z tych historii, występy na konferencjach odbywających się pod marką TED mogą rzutować na wzrost sprzedaży produktów i usług prelegentów, to jednak zarówno oni, jak i organizatorzy podkreślają, że jest to jedynie możliwy bonus, ale nie radzą traktować tego jak cel. Co więcej organizatorzy zwykle bardzo pilnują, by scena nie zamieniła się w platformę sprzedażową. Dr Pawęta podkreśla, że podczas wykładu nie można mówić o swoich usługach, ani promować swojej osoby. – Mówca jest zawsze drugorzędny. Najważniejsza jest idea. Jeśli więc mamy do przekazania coś, co może poprawić sytuację jakiejś grupy czy przyczynić się do szerszego dobra, chociażby w postaci poszerzenia wiedzy słuchaczy, będziemy mile widziani na konferencji. Jeśli zależy nam na rozpowszechnieniu wartościowej idei, to tak rozumiany sukces możemy osiągnąć. Gdy jednak nasze podejście jest bardziej merkantylne, lepiej żebyśmy poszukali sobie innego miejsca na swój wykład – wyjaśnia.

Chris Anderson z niesmakiem wspomina występ słynnego konsultanta biznesowego, który rozpoczął od przedstawienia długiej listy przedsięwzięć, które udały się dzięki skorzystania z jego usług doradczych. Publiczność zareagowała na to negatywnie, a Anderson przerwał mowę chwalipięty i wręcz zmusił go do podzielenia się wiedzą, z której słuchacze rzeczywiście mogliby skorzystać. „Ten rodzaj przebiegłości prezentacyjnej w ogóle nie służy interesom osoby mówiącej. Byłbym szczerze zdumiony gdyby (…) ktoś z publiczności zamówił usługi u bohatera tej anegdoty” – pisze Anderson. 

Sandra Bichl doradczyni kariery i właścicielka firmy doradczej Career Angels często zauważa, że osoby, które wystąpiły na TED chwalą się tym na LinkedInie. Z jej doświadczenia wynika jednak, że ta informacja rzadko ma znaczenie dla potencjalnych klientów lub pracodawców. – Dopuszczam myśl, że jeśli ktoś wygłosi mowę na temat tego, czym zajmuje się zawodowo, będzie ona dobrej jakości i nagranie z niej zostanie upublicznione, bo nie zawsze tak się dzieje, to kilka punktów zdobędzie, ale na pewno nie będą one decydujące dla jego zatrudnienia – precyzuje i tłumaczy, że jeśli ktoś jest zawodowym mówcą to i tak pewnie może już czymś się pochwalić. Sprzedawca też mową na TED nie udowodni, że potrafi dotrzeć ze swoim przekazem do ludzi, bo konferencja nie odzwierciedla warunków, w jakich będzie działać. – Już prędzej pochwaliłabym się tym wystąpieniem w CV, jeśli dotyczyłoby ono mojej pasji. Wtedy wpisałabym je w sekcji „hobby” – radzi.

Chociaż wielu prelegentów twierdzi, że wystąpienie na konferencji daje prestiż, to jednak nie jest ona miejscem dla osób, którym występ ma służyć jako wachlarz dla ego. Wbrew pozorom taką motywację nie jest trudno rozpoznać. „Jeśli sięgnąłeś po tę książkę uwiedziony wizją siebie jako gwiazdy TED, która kroczy dumnie przez scenę i wzbudza zachwyt swoją charyzmą, proszę, natychmiast ją odłóż” – pisze Anderson. Wspomina też jedyne wystąpienie, które zostało przerwane syczeniem publiczności. Prelegent zaczął od słów „Zanim stałem się chodzącą marką…”, a potem było tylko gorzej. „Można polemizować, gdzie leży granica między przedstawieniem idei a autoprezentacją, ale zasada jest jedna: masz dawać, a nie brać”. 

Sztuka zwięzłości

Kiedy na LinkedInie zaczynam szukać osób, które opowiedzą o tym, co dało im wygłoszenie prelekcji na TEDx, błyskawicznie odpowiada Joanna Malinowska-Parzydło współwłaścicielka firmy doradczej Younicorn. Jest przekonana, że zgłoszenie się na konferencję było świetną decyzją. Ma na myśli głównie samo doświadczenie, bo gdy rozmawiamy nagranie z jej wystąpienia jest na YouTubie dopiero od kilku dni. Jej mowa dotyczy idei siostrzeństwa – tego jak ważne jest, by kobiety wspierały siebie nawzajem zamiast rzucać sobie kłody pod nogi, czego sama doświadczyła w życiu zawodowym. – Planuję stworzyć startup, który będzie opierać się na tej idei, więc chciałam sprawdzić, na ile jest ważna dla innych – tłumaczy i cieszy się z pierwszych pozytywnych opinii. – Jednak główną korzyścią jaką odniosłam jest zdobycie kompetencji związanej z przemawianiem w stylu TED. Nigdy nie miałam problemu z prowadzeniem wykładów. Robiłam to wiele lat, ale znane powszechnie zasady tworzenia dobrej prezentacji nie mają nic wspólnego z tym, czego się oczekuje od mówców na TED. Musiałam zapomnieć o wszystkim, czego się wcześniej nauczyłam – mówi i zwraca uwagę na podstawową trudność jaką jest konieczność ograniczenia mowy do niespełna 20 min. – Ja jestem hojna. Jestem maratończykiem. Miewałam serie wykładów, które w sumie trwały 12 godz. z niewielkimi przerwami. Tutaj musiałam się wyzbyć swojej niechęci do skracania – wspomina Joanna Malinowska-Parzydło. Pomogła jej w tym przydzielona przez organizatorów coachka, z którą pracowała intensywnie raz w tygodniu od czerwca do grudnia. Przez ten czas powstały 24 różne wersje jej wystąpienia.

Inni moi rozmówcy potwierdzają, że konieczność przygotowania krótkiej mowy jest wyzwaniem, ale nie zgadzają się z tym, że zasady jej tworzenia są inne niż zasady, jakie rządzą dobrą prezentacją. – Zostałem zaproszony na TEDx, bo organizatorzy znali moje wcześniejsze wystąpienia – dwa razy wygrałem konferencję marketingową. Usłyszałem, że tutaj mam zrobić coś podobnego. Musiałem jedynie pamiętać o tym, że słuchaczami nie będą osoby z branży, więc nie mogłem np. używać marketingowego żargonu – wspomina Biel.

Droga na scenę

Co zrobić, żeby zostać prelegentem? Główne drogi są dwie. Można albo oddać się swojej pracy, pasji czy idei i czekać aż zostaniemy zauważeni przez organizatorów, albo zgłosić się samemu. Na oficjalnej stronie konferencji TED jest formularz, za pomocą którego można zaproponować kandydata (także siebie), do wygłoszenia mowy. Donovan zastrzega jednak, że nigdy nie spotkał mówcy, który trafiłby na scenę TED, zgłaszając siebie tą drogą. Zwykle to organizatorzy wyszukują osoby, które chcieliby widzieć u siebie. O wiele łatwiej jest dostać się na TEDx. Zasady w zależności od tego kto jest organizatorem mogą się różnić. Na TEDxWarsawWomen organizatorzy sami zapraszają prelegentów, których uważają za interesujących, ale oni mogą też zgłaszać się sami. W 2022 r. chętnych było aż 650, a miejsc 10. Paweł Wyszomirski organizator TEDxKatowice przyjął zasadę, że nie zaprasza kogoś, kto już występował na tej konferencji w innym mieście, chyba że chce opowiedzieć o czymś zupełnie innym. – Początkowo bazowaliśmy na własnym researchu, potem wprowadziliśmy ankiety i ludzie mogli głosować na osoby, których chcą posłuchać – wspomina. Ubolewa nad tym, że coraz mniej jest ciekawych propozycji wystąpień. – Najwięcej osób chce mówić o rozwoju osobistym – zwykle jednak mają do przekazania wiedzę znaną od lat, którą próbują ubrać w nowe słowa – mówi Wyszomirski. 

– Propozycje mów zgłaszanych na TEDxWarsawWomen też często bazują na tym, co ktoś przeczytał. Czasami kobiety chcą po prostu opowiedzieć swoją historię, ale to też nie o to chodzi – podkreśla dr Pawęta. – Idea powinna być w jakiś sposób odkrywcza, powiązana z doświadczeniem prelegenta i nieść wartość dla innych. Mamy bardzo przejrzysty system wyboru. Cały zespół dyskutuje o tematach, które wydają nam się interesujące, a dopiero potem przyglądamy się konkretnym kandydaturom. Czasami zależy nam, by pojawił się wykład dotyczący aktualnych problemów jak np. ostatnio wojny w Ukrainie. 

Prelegenci niekoniecznie muszą być profesjonalnymi mówcami, bo i tak dostają wsparcie mentorów – osób, które zawodowo zajmują się przemówieniami. – Mamy opracowany proces przygotowań tak, by wypuszczając kogoś na scenę, mieć pewność, że przemówienie będzie wartościowe – mówi dr Pawęta i dodaje, że nie wszyscy są gotowi współpracować z mentorami. – Wiem, że na jednym TEDx miał wystąpić pan, który na próbie generalnej dzień przed konferencją zaprezentował tak nieskładną i nieciekawą improwizację, że z niego zrezygnowano – wspomina. 

Część moich rozmówców przyznaje, że poziom TEDx jest bardzo nierówny. – Tęsknię za czasami, kiedy większość wystąpień to były naprawdę perełki – przyznaje Jakub Biel. Z kolei Paweł Wyszomirski uważa, że marka TED powoli przestaje być wzorcem metra, jeśli chodzi o jakość wystąpień, bo w czasie pandemii pojawiło się w internecie wiele świetnych jakościowo materiałów edukacyjnych. – Wciąż jeszcze bycie prelegentem na tej konferencji jest uznawane za prestiżowe, ale trudno powiedzieć, czy to się wkrótce nie zmieni – stwierdza.

My Company Polska wydanie 5/2023 (92)

Więcej możesz przeczytać w 5/2023 (92) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.


Zamów w prenumeracie