Technologie, człowiek, odpowiedzialność

Fot. Materiały prasowe
Fot. Materiały prasowe 63
Europejski Kongres Małych i Średnich Przedsiębiorstw (EKMSP) ma od zawsze ten sam motyw przewodni: „Nauka – Biznes – Samorząd – Razem dla Gospodarki”. Bo współpraca pomiędzy tymi trzema środowiskami sprzyja konkurencyjności. Tegorocznej, VIII edycji Kongresu przyświecało też dodatkowe hasło: „Technologie, człowiek, odpowiedzialność”. Czyli to, co dziś jest najbardziej gorącym tematem.
ARTYKUŁ BEZPŁATNY

z miesięcznika „My Company Polska”, wydanie 12/2018 (39)

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

Już od ośmiu lat do stolicy województwa śląskiego przyjeżdżają przedsiębiorcy, politycy i ekonomiści, aby rozmawiać o przyszłości małych i średnich firm. W tym roku Kongres po raz pierwszy odbył się pod kierownictwem nowego prezesa Regionalnej Izby Gospodarczej w Katowicach, Tomasza Zjawionego, który przejął stery po Tadeuszu Donociku. Podczas konferencji prasowej poprzedzającej otwarcie wydarzenia nowy szef RIG zwrócił uwagę, że choć przedsiębiorcy mają wpływ na tworzenie prawa czy otoczenia dla biznesu, nie są za ich ostateczny kształt odpowiedzialni. – Ale jesteśmy odpowiedzialni za to, by wskazywać problemy, drogi i rekomendacje, z którymi – we współpracy z samorządem i rządem – powinniśmy sobie wspólnie poradzić – zaznaczył. 

Wątek roli i odpowiedzialności przedsiębiorcy czy urzędnika – a generalnie: człowieka – w tworzeniu i funkcjonowaniu otaczających nas procesów wracał podczas spotkania w Katowicach wielokrotnie. 

O jego randze świadczy obecność na nim czołowych polityków europejskich i polskich ministrów, m.in. Elżbiety Bieńkowskiej (byłej wicepremier, komisarz UE ds. rynku wewnętrznego i usług), Mariyi Gabriel (komisarz UE ds. gospodarki cyfrowej i społeczeństwa), prof. Jerzego Buzka (byłego premiera, posła do PE i jego przewodniczącego), Jadwigi Emilewicz (minister przedsiębiorczości i technologii), Marka Zagórskiego (ministra cyfryzacji) czy Jerzego Kwiecińskiego (ministra rozwoju). Przyjechały też liczne delegacje zagraniczne, aby nawiązać współpracę z polskimi firmami, m.in. z Chin i Indii. 

W tym roku w EKMSP uczestniczyło rekordowe 7,5 tys. osób. W ramach 12 ścieżek tematycznych odbyło się ponad 100 sesji, paneli dyskusyjnych, warsztatów, spotkań i imprez towarzyszących. Takich, jak choćby targi Biznes Expo, podczas których ponad stu wystawców zaprezentowało swoje produkty, usługi i pomysły. 

Cyfryzacja tematem numer jeden

Najważniejszym tematem Kongresu była cyfryzacja i nowe technologie. – W tym roku trzeba jasno podkreślić – idziemy w kierunku Przemysłu 4.0, który będzie również oddziaływał i ma zastosowanie w małych i średnich firmach, zwłaszcza w tych średnich. Nie unikniemy tego – powiedział podczas swego wystąpienia Jerzy Buzek. A Marek Zagórski podkreślił wagę kompetencji cyfrowych w przedsiębiorstwach i konieczność rozpowszechniania w nich nowoczesnych rozwiązań, które zadecydują o ich przyszłości i rozwoju. 

Mariya Gabriel zwróciła uwagę, że cyfryzacja Europy to wyzwanie i zarazem czynnik odmieniający życie, wpływający na gospodarkę i codzienność ludzi. – Z jednej strony, stanowi szansę, bo np. stwarza możliwości tworzenia nowych miejsc pracy, z drugiej – niesie ze sobą zagrożenia, ponieważ może pogłębiać różnice między regionami a krajami członkowskimi Unii Europejskiej – przypomniała. 

Odbyła się też debata o perspektywach i możliwościach rozwoju młodych przedsiębiorców i startupów z państw-członków Grupy Wyszehradzkej. Zwracano uwagę na czynniki pozytywne i negatywne, pod kątem tradycyjnego biznesu, jak i nowoczesnych technologii, m.in. finansowe, mentalne czy demograficzne. Uczestnicy mogli ponadto przyjrzeć się bliżej specyfice ekosystemów startupowych funkcjonujących w poszczególnych krajach Grupy. 

W roli współgospodarza Kongresu debiutowała Górnośląsko-Zagłębiowska Metropolia. A jednym z ważniejszych momentów imprezy było podpisanie przez nią, a także przez Urząd Marszałkowski, Koleje Śląskie i KZK GOP (Komunikacyjny Związek Komunalny Górnośląskiego Okręgu Przemysłowego) porozumienia o wprowadzeniu w pierwszym kwartale 2019 r. metrobiletu. Posiadający go pasażerowie będą mogli podróżować po Metropolii środkami komunikacji miejskiej i pociągami. Metrobilet uznano za symbol współpracy w ramach przyświecającej EKMSP idei integracji na poziomie organizacyjnym, społecznym i ekonomicznym. 


MSP w drodze do Przemysłu 4.0

Czwarta rewolucja przemysłowa jest nie tylko modnym pojęciem, ale także faktyczną zmianą w funkcjonowaniu biznesu. Oznacza maksymalnie efektywny sposób produkowania czy świadczenia usług, celem stworzenia zindywidualizowanej oferty. Jak w tej nowej rzeczywistości odnajdują się mniejsze firmy? Było to m.in. przedmiotem debaty „Sektor MSP w epoce przemysłu 4.0. Jak unowocześnić małe i średnie przedsiębiorstwa?”, zorganizowanej przez „My Company Polska” w ramach VIII Europejskiego Kongresu Małych i Średnich Przedsiębiorstw w Katowicach. 

Po epoce pary (rozwój produkcji mechanicznej), elektryczności (rozwój produkcji masowej) i komputerów (rozwój automatyzacji procesów wytwórczych) – mamy kolejną erę, taką, w której zaczyna zanikać bariera ludzie-maszyny, przy współudziale internetu i sztucznej inteligencji. Dlaczego również tym razem mówi się o rewolucji? Odpowiedź jest prosta – skutkiem tych przeobrażeń jest skokowy wzrost produktywności, wydajności i jakościowa zmiana technologiczna. Od poprzednich epok obecna różni się także tym, że przykłada się wyjątkową wagę do kultury organizacyjnej i rozwiązań obejmujących całe łańcuchy dostaw. Dlatego tak ważna jest tutaj zmiana w sposobach pracy i zmiana roli, jaką odgrywają w tym procesie ludzie. 

A zatem – biznes i gospodarka robią ważny krok naprzód. Wielkie firmy już uczestniczą w Przemyśle 4.0. Lecz co z tymi mniejszymi? Np. z polskimi, które odpowiadają przecież za większość rodzimego PKB? Na razie z dystansem podchodzą do inwestowania w nowoczesne rozwiązania. A pod względem cyfryzacji wloką się w ogonie Europy, mimo że dzięki niej mogłyby być bardziej efektywne, działać taniej, łatwiej zyskać dostęp do nowych rynków i rywalizować z gigantami. Z czego ten dystans naszych MSP wynika?

Potrzebna stabilizacja prawa

Z pozoru jest nie najgorzej. Nie tak dawno temu minister przedsiębiorczości i technologii Jadwiga Emilewicz mówiła, że wydatki sektora MSP na badania i rozwój wzrosły w 2017 r. dwukrotnie, w porównaniu z ubiegłym rokiem. – To efekt działań legislacyjnych, takich jak ulga na innowacje – zauważył podczas debaty Jakub Bińkowski z departamentu prawa i legislacji Związku Przedsiębiorców i Pracodawców. 

Zwrócił też uwagę, że duże korporacje z natury rzeczy planują swój rozwój w perspektywie kilkunastoletniej. Mają duże zasoby i zespoły ludzi, a także odpowiednio dużo do zyskania lub stracenia – to sprzyja dalekosiężnemu podejściu. Natomiast MSP planują krótkoterminowo. – Jeśli chcemy, aby małe i średnie firmy aktywnie uczestniczyły w rewolucji 4.0, powinniśmy wyjść od podstaw, czyli od warunków prowadzenia działalności. – Niektóre akty prawne potrafią zmieniać się co dwa tygodnie i jest to kluczowa bariera dla rozwoju firm – podsumował Bińkowski, podkreślając znaczenie nie tylko dobrego prawa, ale także jego stabilizacji. 

Bariery mentalne

Przez dwa ostatnie lata Agencja Rozwoju Przemysłu prowadziła badania wśród przedsiębiorców dotyczące barier, które zniechęcają ich do wdrażania nowych technologii. Widać, że osłabły nieco przeszkody mentalne: – Zmienił się jeden czynnik, czynnik ludzki. Mam na myśli to, że trudno jest o pracowników. Zatem przedsiębiorcy nie mówią już, że robotyzacja to tylko poprawa produktywności, ale że jest to konieczność z powodu braku rąk do pracy – mówił Bartosz Sokoliński, dyrektor biura rozwoju i innowacji ARP. Lecz jednocześnie Przemysł 4.0 często ma negatywne konotacje. – Powszechny jest stereotyp, że przyjdą maszyny i zabiorą ludziom pracę – dodał Sokoliński, wskazując, że trzeba walczyć z tym stereotypem. Zwłaszcza że zaprzeczają mu chociażby najnowsze prognozy organizacji World Economic Forum. Wynika z nich, że do 2022 r. robotyzacja spowoduje na świecie likwidację 75 mln miejsc pracy, ale zarazem powstanie o wiele więcej nowych – 133 mln. 

Finansowy problem firm

Okazuję się jednak, że bariery mentalne i prawne (pomimo ulgi na badania i rozwój) to nie wszystko. Ogromną przeszkodą na drodze MSP do Przemysłu 4.0 jest brak pieniędzy. – Wiele instytucji finansowych po prostu nie jest w stanie zrozumieć pewnych innowacyjnych rozwiązań oferowanych przez daną firmę. I dlatego rewelacyjny, ale też nietypowy projekt, „niezrozumiała” innowacyjność lub nawet projekt badawczy ponoszą klęskę w staraniach o finansowanie – stwierdził Jan Szubski, prezes firmy Green Team Poland, która od 15 lat dostarcza innowacyjne rozwiązania dla ogrodnictwa. 

Kolejnym powodem odmowy finansowania, szczególnie w przypadku przedsiębiorstw z krótkim stażem, jest to, że nie mogą one wystarczająco zabezpieczyć kredytu czy pożyczki. Brak wymaganego zabezpieczenia znajduje się na drugim miejscu, jeśli chodzi o przyczyny odmowy udzielenia finansowania małym firmom, nie tylko w Polsce, ale też w Europie. 

– Pamiętajmy, że nawet w przypadku kredytu inwestycyjnego czy leasingu przedmiot inwestycji niekoniecznie stanowi zabezpieczenie finansowania – zwracał uwagę Michał Gorzelak z Krajowego Punktu Kontaktowego ds. Instrumentów Finansowych Programów UE. – Inne przyczyny odmowy to m.in. brak wkładu własnego, krótki okres działalności bądź angażowanie się przedsiębiorcy w nietypowe projekty. 

Instrumenty podziału ryzyka

Problem uzyskania finansowania wydaje się jednak łatwiejszy do pokonania, niż myślą przedsiębiorcy. Rozwiązaniem jest choćby nakłonienie instytucji finansowych do zmiany ich postawy wobec przedsięwzięć obarczonych wysokim ryzykiem, do jakich zaliczają się właśnie innowacje. – A jest wiele mechanizmów, które temu sprzyjają. To przede wszystkim instrumenty podziału ryzyka, czyli gwarancje oferowane w ramach programów krajowych, w tym współfinansowanych ze środków UE, oraz w ramach programów Komisji Europejskiej – tłumaczył Michał Gorzelak. I przypomniał, że na rynku dostępne są preferencyjne kredyty, leasing i inne formy finansowania z gwarancjami Europejskiego Funduszu Inwestycyjnego w ramach programów COSME, Horyzont 2020 bądź EaSI. – To są programy realizowane w całej Europie i one również zawierają instrumenty podziału ryzyka, mające na celu poprawę dostępności finansowania dla przedsiębiorców – dodał. 

Niepewność związana z inwestycją to najtrudniejszy orzech do zgryzienia zarówno z punktu widzenia firm, jak i instytucji finansujących. – Ale trzeba też przyznać, że polscy przedsiębiorcy zgłaszają stosunkowo niskie zapotrzebowanie na finansowanie innowacyjnych projektów. Wynika to m.in. ze wciąż niskiej innowacyjności polskiej gospodarki – stwierdził Michał Gorzelak. 

Eksperci podczas debaty byli zgodni, że tradycyjne instytucje są konserwatywne i rzeczywiście mogą obawiać się nowych technologii. Lecz niekoniecznie dlatego, że po prostu nie chcą finansować nowych segmentów rynku, lecz ze względu na narzucone przez regulatora zobowiązania dotyczące określonego poziomu ryzyka. To właśnie hamuje je na linii banki–firmy. Oczywiście z czasem nauczą się finansowania bardziej ryzykownych – z ich punktu widzenia – projektów, a raczej będą do tego zmuszone, gdyż w tym kierunku zmierza cała polska gospodarka. 

Preferencyjne finansowanie po 2020 r.

W Komisji Europejskiej zauważono, że wiele programów i instrumentów unijnego, preferencyjnego finansowania częściowo się ze sobą pokrywa, przez co system ten nie jest w pełni spójny i generuje pewien chaos informacyjny. Postanowiono go więc uprościć. – Po 2020 r. wszystkie unijne instrumenty finansowe zebrane będą w jednym programie InvestEU, który będzie kontynuacją dzisiejszego Planu Inwestycyjnego dla Europy, czyli tzw. planu Junckera. Ułatwi to współpracę pomiędzy Komisją Europejską, Grupą Europejskiego Banku Inwestycyjnego i krajowymi instytucjami finansowymi. Znikną dzięki temu przerwy w dostępie do finansowania i istniejące dzisiaj bariery utrudniające przedsiębiorcom wykorzystanie preferencyjnej oferty – wyjaśniał Michał Gorzelak. 

Brak wykwalifikowanych pracowników

Jakub Bińkowski przypomniał, że jeśli MSP mają się włączyć w Przemysł 4.0, muszą być w nich ludzie, którzy będą wymyślać innowacje i je wdrażać. I tutaj dochodzimy do kolejnego problemu, jakim jest edukacja, przez lata funkcjonująca w oderwaniu od potrzeb kadrowych firm i realiów lokalnego rynku. 

– Przez szereg lat ten temat był zaniedbywany. Traciła na tym jakość kształcenia. Szczególnie po macoszemu traktowane było szkolnictwo zawodowe. I dopiero gdy na rynku pracy zaczął doskwierać brak wykwalifikowanych pracowników, zaczęto rozwiązywać ten problem, np. poprzez współpracę firm z uczelniami – stwierdził Bińkowski. Jego zdaniem na każdym etapie edukacji potrzebne jest doradztwo zawodowe, dzięki któremu młodzi ludzie będą podejmować trafniejsze wybory, co do swojej przyszłej ścieżki zawodowej. – Ale też współpraca firm ze szkołami pozwala lepiej budować programy nauczania pod kątem potrzeb rynku pracy, co będzie kluczowe z punktu widzenia wdrażania Przemysłu 4.0 w polskiej gospodarce – dodał. 

Z jego opinią zgodził się Jan Szubski. Przy czym zwrócił uwagę na konieczność edukowania urzędników. – Co z tego, że są firmy, które tworzą nowe technologie, jeśli urzędnicy i instytucje finansowe nie chcą rozwijać swojej wiedzy, żeby lepiej je zrozumieć i pomóc przedsiębiorcy zarabiać, a jednocześnie mieć większą pewność, że finansując taki projekt, nie stracą pieniędzy? – pytał. 

Jak zatem przekonać MSP do Przemysłu 4.0? Poprawić prawo gospodarcze i zwiększyć jego stabilność, zreformować metody edukacji oraz stworzyć spójne instrumenty wsparcia finansowego, możliwie przy tym najprostsze z punktu widzenia przedsiębiorców. Wreszcie – trzeba kontynuować mechanizmy dzielenia się ryzykiem z inwestorami i instytucjami finansującymi. 

 

My Company Polska wydanie 12/2018
 (39)

Więcej możesz przeczytać w 12/2018 (39) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.


Zamów w prenumeracie