Pożegnanie lata

Ponczo to trend sezonu. Szczególnie modne są wzory w stylu etno.
Ponczo to trend sezonu. Szczególnie modne są wzory w stylu etno. / Fot. Shutterstock.
Tak trudno rozstać się z latem! Dlatego we wrześniu pielęgnujmy wspomnienia raf koralowych i otaczajmy się bukietami sezonowych kwiatów. To też idealny moment, by pojechać w Tatry, gdzie nie będzie już tłumu turystów.
ARTYKUŁ BEZPŁATNY

z miesięcznika „My Company Polska”, wydanie 9/2024 (108)

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

Nowe poncho

Co może być przyjemniejszego jesienią niż nonszalanckie, ciepłe poncho? Projektanci o tym wiedzą i pamiętają, że taki element może nadać charakteru całej stylizacji. Zwłaszcza gdy będzie oryginalny. Postanowili więc z nim poeksperymentować – pobawić się fakturami i materiałami, a przede wszystkim fasonem. Efekt jest taki, że poncho w sezonie jesień–zima 2024–2025 przypomina dzianinowy golf bez rękawów, który oplata ramiona i plecy. Jak je nosić? Marki podchodzą do tematu bardzo kreatywnie. Na pokazie Fendi widzieliśmy dzianinowe poncho narzucone na białą koszulę, na długi płaszcz, lekką, szyfonową sukienkę, a także na top do wieczorowych spodni. Nowojorski duet Proenza Schouler również proponuje dzianinowy model w wersji wieczorowej – na gołe ciało! Rabanne jest bliżej jesieni – zaleca zarzucić je na skórzaną kurtkę, podobnie Ralph Lauren, który lansuje dłuższy model przypominający pelerynę, a uzupełnia on dzianinową sukienkę. Marka Erdem jest najbardziej praktyczna i poleca look na zaawansowane jesienne chłody – długie po kostki poncho w kolorze wina, które okrywa dzianinowy kardigan. Naszym zdaniem w tym sezonie to absolutne must have!

Rafa ceramic – rzeźby, które świecą

Podczas wrześniowych wieczorów żal za wakacjami ukoją przedmioty, które się z nimi kojarzą. Na przykład rzeźby świetlne przypominające formą rafę koralową. Oglądam je w pracowni ich autorki Ewy Baraniewskiej na Starym Mokotowie. Są spore, mają nieregularne kształty, przyjemną szkliwioną powierzchnię i piękne kolory. W ciągu dnia są elementem dekoracyjnym, wieczorem, nadają wnętrzu dodatkowego waloru – nastrojowe światło. Ewa Baraniewska jest absolwentką warszawskiej ASP, tej wiosny zadebiutowała z marką Rafa Ceramic. – Obiekty są rzeźbione z gliny ceramicznej, głównie techniką wałka – opowiada artystka. Następnie pokrywane szkliwem i angobą, kolorową gliną ceramiczną, którym zawdzięczają oryginalne, nieregularne barwy. – To dla mnie dodatkowy rodzaj zabawy, element malarski. Dzięki odpowiednim technikom wypalania próbuję stworzyć wrażenie „organicznej” powierzchni przypominającej fakturę koralowca. Efekty czasem bywają zaskakujące, nie zawsze takie, jakie zamierzałam uzyskać – mówi autorka. Tworzone przez Ewę rzeźby świetlne nawiązują do świata podwodnego, ale inspirują ją także inne formy organiczne, głównie świat roślin. – Te formy są kontynuacją tego, co robiłam podczas moich studiów artystycznych we Włoszech, w Perugii, gdzie po raz pierwszy miałam kontakt z gliną ceramiczną – wspomina Ewa. Po studiach przez lata pracowała jako stylistka w najlepszych magazynach dla kobiet („Elle”, „Marie Claire”, „Twój Styl”). – Ten projekt to powrót do tego, do czego przez wiele lat tęskniłam, ale wciąż odkładałam to na „inne życie” – uśmiecha się autorka, której obiekty można kupić przez Instagram @Rafa Ceramic.

Kwiaty i nbsp;Miut: Wszystko o kwiatach

Gdy znajoma przechodziła trudny czas, codziennie kupowała sobie do wazonu jeden kwiat. Ten rytuał nazywała drobnym luksusem. Sprawiał jej przyjemność, poprawiał nastrój, wnosił do domu radość. Nie ona pierwsza odkryła tę zależność. Świeże, cięte kwiaty stały niegdyś w każdym szanującym się mieszczańskim domu, nie wspominając o szlacheckich dworach czy arystokratycznych pałacach. To prawda – są luksusem. Ich piękno jest ulotne, uprawa pochłania wiele czasu. Wiedzą coś o tym Łukasz Marcinkowski i Radek Berent, którzy od 11 lat na poznańskich Jeżycach prowadzą kwiaciarnię KwiatyiMiut i wyznaczają florystyczne trendy. Obaj ukończyli studia artystyczne – Radek fotografię, Łukasz projektowanie wnętrz, a wcześnie ogrodnictwo. Stworzyli niepowtarzalny styl, inspirując się malarstwem holenderskich mistrzów oraz przedstawieniami kwiatów w sztuce współczesnej. Do bukietów używają kwiatów sezonowych, które pochodzą z prowadzonej przez nich Bio Farmy. Jest szansa, żeby ją odwiedzić, bowiem panowie chętnie się dzielą tajnikami swego stylu i podejścia do roślin podczas kursów, które odbywają się m.in. na farmie. Część z nich adresowana jest do florystów, część do osób, które nigdy nie miały do czynienia z kwiatami. Organizują także warsztaty w CasaiMiut, mieszkaniu w starej kamienicy na Jeżycach. Można się nauczyć robienia bukietów ślubnych, wianków, sztuki ikebany. Sporo wiedzy przekazali także w trzech napisanych przez siebie książkach („O kwiatach” , „O roślinach” i „Elementarz kwiatowy”). KwiatyiMiut to nie tylko warsztaty i kwiaciarnia, ale również kwiatowy kurier, sklep internetowy oferujący akcesoria dla florystów, oryginalną ceramikę, naturalne kwiatowe kadzidła, świece zapachowe i inne pomysłowe prezenty w tym oczywiście… słoiczki z miodem. A z jakich kwiatów można zrobić wrześniowy bukiet? Na pewno z przepięknych dalii, cynii, astrów!

Giewont z gwiazdką Michelin

Tatry jesienią są piękne, ale jest jeszcze powód, by we wrześniu odwiedzić Zakopane. To kolacja w restauracji Giewont w Kościelisku, jedynej na Podhalu, która zdobyła w tym roku gwiazdkę Michelin. Obie atrakcje można połączyć. „Wizycie tutaj towarzyszyć będą spektakularne widoki na tytułową górę, która góruje na wysokości 1895 m n.p.m.”, czytamy o restauracji na stronie słynnego przewodnika. Unikalność, kreatywność, najwyższa jakość składników – to tylko kilka warunków koniecznych, by zdobyć wyróżnienie Michelin, kto oglądał trzeci sezon „The Bear” ten wie. Gospodarze miejsca odnoszą się do haute cuisine, francuskiej szkoły kulinarnej, ale w menu nie brak lokalnych wpływów. „Szef kuchni Przemek Sieradzki łączy polskie i francuskie produkty i techniki z genialnym efektem, tworząc znakomicie wyważone dania”, chwalą mistrza recenzenci przewodnika. Karta proponuje trzy menu degustacyjne: klasyczne, sezonowe lub wegańskie. Można zjeść tu pstrąga z gospodarstwa rybackiego Tomasza Sitarza z czarnymi kurkami, jajka z gospodarstwa Lipowe Wzgórze podawane z serem reblochon de Savoie, comber z sarny z buraczkami, polędwicę od Zaczyka sezonowaną 30 dni i kwaśnicę „na nowo”, z kwaszonej kapusty, a jakże, ale o konsystencji kremu. Wybitne kreacje kulinarne wymagają produktów najwyższej jakości. Warzywa pochodzą z prywatnej uprawy prowadzonej specjalnie dla Giewont Maison De Cuisine, a wiele składników – jak cielęcina, jagnięcina, czy niektóre gatunki serów – przybywa z Francji albo z jeszcze dalszych zakątków świata, natomiast wędzony łosoś aż z Wysp Owczych. Wnętrze restauracji nawiązuje do najlepszych tradycji alpejskich kurortów, wyjątkowości nadają mu prace podhalańskich artystów. Unikalna kolacja i sceneria z widokiem na Śpiącego Rycerza zobowiązuje… po godz. 18.00 w lokalu obowiązują stroje wieczorowe.

My Company Polska wydanie 9/2024 (108)

Więcej możesz przeczytać w 9/2024 (108) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.


Zamów w prenumeracie