Nowy pieniądz wolnych ludzi
Fot. ShutterstockMiłośnicy bitcoina, pierwszej i wciąż najpopularniejszej kryptowaluty, uwielbiają pokazywać, jak zmieniał się jego kurs. W kilka miesięcy po tym, jak powstał, czyli w październiku 2009 r., za 1 dol. można było kupić 1309 BTC – cenę skalkulowano na podstawie kosztu wydobycia „bitmonety”, czyli wytworzenia ciągu alfanumerycznych kodów (patrz ramka „Bitcoin – podstawy”). Potem nastąpił lot w górę, z bańkami spekulacyjnymi i srogimi czasem załamaniami po drodze. W lutym 2010 r. 1 bitcoin kosztował już 1 dol. i to był dobry powód, by zaczęły powstawać jego pierwsze giełdy. W 2013 r. jego kurs skoczył do 1,2 tys. dol., a w grudniu 2017 r. było to już 17 tys. dol.
To na razie tyle o bitcoinie, jako o aktywie inwestycyjnym (czy może tylko spekulacyjnym?), którego powodzenie niektórzy porównują do takich szalonych baniek, jak niegdysiejsza mania tulipanowa czy gorączka mórz południowych.
Ale jest on też oczywiście środkiem płatniczym. Pieniądzem „bez państwa”, niekontrolowanym przez jakikolwiek rząd czy bank centralny. Tu nie ma centralnego serwera – pieniądz ten obiega świat w internetowej sieci peer-to-peer (w podobny sposób działa wiele popularnych sieci wymiany plików). Pozwala bez pośredników przekazać komuś jakąś wartość, a transakcje są autoryzowane i rozliczane przez nieprzebraną rzeszę rozproszonych komputerów.
Fakt, że banki i rządy (które nieraz psuły pieniądz, prowadząc do...
Artykuł dostępny tylko dla prenumeratorów
Masz już prenumeratę? Zaloguj się
Kup prenumeratę cyfrową, aby mieć dostęp
do wszystkich tekstów MyCompanyPolska.pl
Co otrzymasz w ramach prenumeraty cyfrowej?
- Nielimitowany dostęp do wszystkich treści serwisu MyCompanyPolska.pl
- Dostęp do treści miesięcznika My Company Polska
- Dostęp do cyfrowych wydań miesięcznika w aplikacji mobilnej (iOs, Android)
- Dostęp do archiwalnych treści My Company Polska
Więcej możesz przeczytać w 2/2018 (29) wydaniu miesięcznika „My Company Polska”.