Biura podróży zabezpieczają się na wypadek zmian kursowych

Jakub Makurat, dyrektor generalny Ebury Polska. Fot. Newseria.pl
Jakub Makurat, dyrektor generalny Ebury Polska. Fot. Newseria.pl 49
Walutowe kontrakty terminowe, czyli kontrakty forward, są najczęściej wykorzystywane przez firmy kupujące lub sprzedające towar i usługi za granicą do zabezpieczania ryzyka kursowego. Zdecydowanie rzadziej decydują się one na opcje walutowe. U progu wakac

Zyskaj dostęp do bazy artykułów z „My Company Polska” Zamów teraz!

Walutowe kontrakty terminowe, czyli kontrakty forward, są najczęściej wykorzystywane przez firmy kupujące lub sprzedające towar i usługi za granicą do zabezpieczania ryzyka kursowego. Zdecydowanie rzadziej decydują się one na opcje walutowe. U progu wakacji popyt na takie instrumenty rośnie, gdyż ożywia się rynek wyjazdów turystycznych w biurach podróży. 

– Biura podróży mają swoje doświadczenia w zabezpieczeniu ryzyka kursowego. Te większe, które stanowią dużą część polskiego rynku, przeszły różne okresy umacniania się i osłabiania polskiej waluty, więc swoje wnioski wyciągnęły – mówi agencji informacyjnej Newseria Inwestor Jakub Makurat, dyrektor generalny Ebury Polska. – Mniejsze biura dopiero się tego uczą. W szczególności te organizujące wycieczki do Afryki, Ameryki Południowej czy Azji, gdzie często używa się innych walut niż dolar amerykański i euro. Te zaczynają zauważać pewne istotne korzyści z tego, że można zabezpieczyć ryzyko walut egzotycznych. 

Najpopularniejszym instrumentem wykorzystywanym przez biura podróży do zabezpieczenia przed ryzykiem kursowym są kontrakty forward, czyli kontrakty terminowe, w tym wypadku walutowe. Biuro umawia się ze sprzedającym, że w określonym terminie nabędzie waluty po umówionym z góry kursie. Obie strony są zobligowane do dokonania transakcji. W ten sposób firma być może kupi dolary czy euro nieco drożej, niż gdyby poczekała na ostatnią chwilę, a złoty akurat by się umocnił, ale też nie ryzykuje nagłego osłabienia naszej waluty, a to daje komfort zaplanowania kosztów i wpływów. 

– Z dotychczasowych doświadczeń wygląda na to, że w większości biurom znane są przede wszystkim transakcje terminowe forward. Bardzo rzadko ktokolwiek używa opcji, gdyż opcje mają swoją specyfikę, trzeba je kupować, płacić premię lub też wchodzić w transakcje, które mają dodatkowe ryzyko, zwane są zerokosztowymi – podkreśla dyrektor generalny Ebury Polska. 

Najpopularniejsze kierunki wyjazdów Polaków w ubiegłym roku to Chorwacja, Hiszpania, Grecja i Włochy (raport KPMG). Według serwisu Wakacje.pl od stycznia do maja br. najwięcej rezerwacji dotyczyło Grecji (jedna trzecia), a następnie Hiszpanii (jedna czwarta) i Bułgarii. Coraz większym wzięciem cieszą się jednak kierunki egzotyczne, nienakierowane jedynie na wypoczynek na plaży. 

– Strategie zabezpieczające szczególnie, jeżeli weźmie się pod uwagę waluty krajów rozwijających się, tzw. waluty egzotyczne, gdzie stopy procentowe są wyższe niż w Polsce, dają możliwość oferowania bardzo ciekawych warunków cenowych klientom. Po prostu znając z góry kurs terminowy wymiany, można klientowi, tutaj w Polsce, który będzie płacił złotymi, zapewnić atrakcyjną cenę tej wycieczki – wyjaśnia Makurat. 

Jak podkreśla, sama transakcja nie przysporzy firmie bezpośrednich zysków (poza zyskiem z bezpieczeństwa biznesu), jednak możliwość korzystnego zabezpieczenia egzotycznej waluty daje biurom podróży możliwość zaoferowania coraz bardziej atrakcyjnych destynacji w akceptowalnych cenach. A uatrakcyjnienie oferty to magnes na klientów. 

– Przy organizacji dalszych wyjazdów kurs walutowy i wybór waluty mogą mieć istotne znaczenie. Widzę dosyć duży ruch właśnie w przypadku biur incentive travel, czy takich, które interesują się kierunkami rzadszymi i mniej popularnymi, organizują wyjazdy dla konkretnych grup, gdzie cashflow całej operacji trzeba po prostu znać z dużym wyprzedzeniem z przodu – mówi Makurat. 

ZOBACZ RÓWNIEŻ