Bird był jednorożcem. Teraz musi oddać pieniądze ponad 300 miastom i miasteczkom

Bird, firma zajmująca się współdzielonymi przejazdami hulajnogą, złożyła wniosek o upadłość. W swoich dokumentach wykazała ogromne straty - 235 milionów i 471 milionów dolarów odpowiednio w 2021 i 2022 roku - plus spadek liczby użytkowników po pandemii Covid-19, a także ponad 100 osobistych pozwów o odszkodowanie.

Obecnie firma próbuje umorzyć długi w wysokości od 100 do 500 milionów dolarów. Jej największym niebankowym wierzycielem, któremu dłużna jest prawie 5 milionów dolarów, jest Amazon Web Services. Poza tym na długiej liście stron oczekujących na zwrot pieniędzy znajduje się ponad 300 gmin i rządów, od Maine po Kalifornię, Kanadę i Australię, co świadczy o tym, jak daleko firma rozszerzyła swoją działalność, zanim musiała ogłosić upadłość.

Bird miał szlachetny początek w branży mobilności

Założona w 2017 roku Bird była wczesnym uczestnikiem współdzielonej mobilności w tak zwanej kategorii "mikromobilności". Założyciel Travis VanderZanden, były pracownik Ubera, rozwinął swoją pierwszą flotę w Santa Monica.

Założenie polegało na tym, że krótkodystansowe elektryczne hulajnogi, mogące przejechać kilkadziesiąt kilometrów na jednym ładowaniu, mogły pomóc ludziom szybciej dostać się tam, gdzie potrzebują, bez konieczności korzystania z roweru lub komunikacji miejskiej. Użytkownicy mogli je podnosić tam, gdzie je znajdą, i zostawiać, kiedy i gdzie potrzebują.

- Wiem, że miasto ma problemy z parkingami i ruchem ulicznym, jak reszta Los Angeles - powiedział w tamtym czasie założyciel na temat Santa Monica. - Uważamy, że to świetne miasto i czujemy, że Bird może mieć duży wpływ na ruch uliczny i parkingi - dodał.

Początkowo hulajnogi okazały się hitem. To był pomysł, który spodobał się wielu ludziom, zwłaszcza inwestorom z dużymi pieniędzmi do rozdania. W 2018 roku Bird stał się najszybciej rozwijającym się startupem w USA, osiągając wycenę na poziomie 1 mld dolarów i stając się "jednorożcem".

Bird nie umiał wypracować zysku

Od samego początku nie wszyscy byli na pokładzie. W lutym 2018 roku Bird zapłacił 600 000 dolarów grzywny i przyznał się, że działał bez licencji i nie przestrzegał miejskich wezwań. W kwietniu tego samego roku prokurator miasta San Francisco wydał Bird i podobnym firmom udostępniającym hulajnogi, takim jak Lime, nakaz zaprzestania działalności. Ludzie jeździli hulajnogami po chodnikach i zostawiali je np. na ścieżkach dla pieszych. Dodatkowo użytkownicy hulajnóg bez sprzętu ochronnego doznawali obrażeń, a nawet dochodziło do wypadków śmiertelnych.

Podobnie jak inne firmy z branży, Bird przyjął taktykę "proszenia o wybaczenie", a nie "o pozwolenie na ekspansję". W swoim rocznym raporcie za 2022 rok firma stwierdziła, że działa na ponad 350 rynkach. Wiele z nich zgodziło się na dostępność hulajnóg, wchodząc w partnerstwa promujące ich użytkowanie. Inni zdecydowali, że nie chcą mieć z tym za wiele wspólnego, a w tym roku mieszkańcy Paryża zagłosowali m.in. za zakazem firm udostępniających hulajnogi na ulicach miasta.

Pomimo problemów regulacyjnych Bird złożył wniosek o wejście na giełdę w 2021 roku przy wycenie 2,3 miliarda dolarów. Ale wtedy to już nie był modny startup. Nie tylko pojawiła się większa konkurencja, ale wiele osób po szczepionce "powróciło do normalności", jeżdżąc samochodem lub pociągiem, a nie hulajnogą. Akcje firmy niemal nieustannie spadały.

Crunchbase ustalił, że jesienią 2022 roku udział VanderZandena w startupie był wart mniej niż dom, który kupił w Miami. Ostatecznie Bird został wycofany z New York Stock Exchange, a VandenZanden - wypchnięty ze stanowiska dyrektora generalnego. Firma ogłosiła też w listopadzie 2022, że zawyżała swoje przychody w rocznych raportach.

Obecnie Bird jest bankrutem. Złożył wniosek o upadłość na podstawie rozdziału 11, co oznacza, że firma będzie próbować umorzyć część swoich długów i spróbować ponownie udostępniać hulajnogi po reorganizacji i nowym początku.